To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Jeszcze nie koniec procesu byłych policjantów

Fot. archiwum

Sąd odwoławczy rozpoznając apelację skazanych za udział w napadzie na bank w Starej Kamienicy dwójki byłych jeleniogórskich policjantów, przyjął na wniosek obrońców kolejne wnioski dowodowe. Oznacza to, że proces w sprawie zdarzeń sprzed ponad trzech lat nieprędko się skończy

Sprawa policjantów była rozpoznawana już trzykrotnie. Dwa razy w sądzie pierwszej instancji byli funkcjonariusze usłyszeli wyroki skazujące na kary bezwzględnego pozbawienia wolności. Po pierwszej apelacji sąd uchylił sprawę do ponownego rozpoznania. Obecny proces to efekt apelacji obrony i prokuratury, która uznała, że kara 3,5 roku więzienia dla Katarzyny H. jest rażąco niewspółmiernie łagodną i domaga się kary 5 lat pozbawienia wolności. Michał R. został skazany przez sąd pierwszej instancji na krę 2 lat więzienia.

Do włamania do banku BGŻ w Starej Kamienicy, w którym - według oskarżenia - mieli uczestniczyć oskarżeni doszło w 2010 roku. Skoku dokonali Marek M., jego konkubina Katarzyna R. i Ryszard G. Włamanie nie udało się, bo rabusie nie zdołali pokonać kasy pancernej. Byli policjanci od początku nie przyznawali się do winy twierdząc, że ich tam po prostu nie było.

Trójka głównych sprawców dobrowolnie poddała się karze i opowiedziała prokuraturze, a potem przed sądem o udziale policjantów w skoku na bank, a wcześniej o włamaniu i kradzieży w sklepie w Karpaczu. W procesie policjantów występowali jako świadkowie.

Włamywaczom miała czynnie pomagać funkcjonariuszka wydziału kryminalnego Katarzyna H., która przywiozła ich na miejsce własnym samochodem, a potem stała na czatach. Po sforsowaniu drzwi do banku złodzieje chcieli otworzyć kasę, ale nie mieli narzędzi. Katarzyna H. miała zadzwonić do swojego przyjaciela - policjanta Michała R. i poprosić go, by przywiózł większy łom. Złodzieje kilka godzin mocowali się z kasą pancerną, ale nie dali rady jej pokonać i odjechali z miejsca. Do domu miała ich zawieźć także Katarzyna H.

Obrońcy oskarżonych od początku kwestionowali wyjaśnienia trójki skazanych za udział we włamaniu do banku. Dowodzili, że są
niespójne i nielogiczne. A poza tym, jak przekonywali adwokaci Adam Zawiła i Tomasz Klukowski, nie korespondowały z pozostałymi dowodami obiektywnymi – billigami połączeń i logowań telefonów komórkowych oskarżonych do stacji bazowych.

Zdaniem obrony, w czasie skoku na bank Michał R. był w swoim domu, a Katarzyna H. rzeczywiście kontaktowała się z nim telefonicznie, ale to nie dowodzi, by oboje byli na miejscu zdarzenia.
Biegły z zakresu telekomunikacji w sporządzonej dla potrzeb sprawy opinii stwierdził jednoznacznie, że telefony komórkowe obojga oskarżonych logowały się do anten stacji bazowej w Rybnicy obsługującej zasięgiem Starą Kamienicę, co ma dowodzić, że oskarżeni byli pod bankiem.

Obrona zarzuciła biegłemu, że jego opinia jest niepełna oraz to, że po sporządzeniu swojej ekspertyzy „dorabiał” zdjęcia do opracowania już po przesłuchania go przez sąd.

W czasie ubiegłotygodniowej rozprawy wspomniany biegły był przesłuchiwany przez sąd, który prosił, by ekspert ustosunkował się do przedłożonej przez obronę prywatnie zleconej opinii, wykonanej przez katedrę telekomunikacji i teleinformatyki Politechniki Wrocławskiej. Specjaliści zaangażowani przez pełnomocników oskarżonych wykonali w terenie badania zasięgu i propagacji fal z anten wspomnianej stacji bazowej i uznali, że telefony oskarżonych mogły być obsługiwane także przez drugą antenę tego samego BTS-u z Rybnicy, ale skierowaną na Barcinek, co oznaczałoby, że Michał R. mógł odbierać połączenia od Katarzyny H. w miejscu swojego zamieszkania.  
Wspomniany biegły przyznał też, że nie ma sprzętu do pomiarów propagacji fal anten telefonii komórkowej w terenie, ani takich badań nie dokonywał.
Na pytanie sądu, czy gdyby znał dane z pomiarów wykonanych przez specjalistów z Politechniki Wrocławskiej i dysponował szerszym zakresem danych od operatora sieci komórkowej, to czy jego opinia mogłaby być inna, przyznał, że wnioski mogłyby być inne.

Dlatego sąd z urzędu dopuścił kolejny dowód w sprawie i wystąpi o opinię do Instytutu Łączności pytając o wszystkie skomplikowane uwarunkowania techniczne związane z argumentami podnoszonymi przez obronę.

Adwokat Adam Zawiła, pełnomocnik Katarzyny H. zawnioskował także o dopuszczenie przez sąd dowodu z informacji z aresztu śledczego, w którym przebywał tymczasowo aresztowany Marek M. - organizator włamania do banku w Starej Kamienicy. Jak wynika z informacji obrony, konkubina mężczyzny i współskazana za udział we włamaniu do banku - Katarzyna R. niedługo po zatrzymaniu mężczyzny otrzymywała od prokuratury zgody na widzenia z konkubentem. Zdaniem mec. A. Zawiły to co najmniej dziwne, by współpodejrzana odwiedzała innego podejrzanego w areszcie co kilka dni. Zdaniem obrony miało to później odzwierciedlenie w wyjaśnieniach trójki głównych podejrzanych. Obrona chce także wiedzieć, czy oskarżonych o włamanie do banku - Marka M. i Ryszarda G. odwiedzali i jak często w areszcie przedstawiciele organów ścigania.

Komentarze (10)

Michał szacunek za wytrwałość i powodzenia w dalszej walce

Przecież to widać i czuć na kilometr,że ci rabusie wrabiają policjantów! A dlaczego są jest taki durny w Jeleniej Górze i daje wiarę oszustom?!

Może i te osoby wrabiaja policjantów w udział, ale jedno jest pewne, Michał i Katarzyna meli w tym jakiś udział, jeśli nawet tylko o tym wiedzieli to popiełnili przęstępstwo nie działając czy też informując swoich przełożonych.
Ja bym nie chciał z takimi policjantami już pracować.

Michał i Katarzyna to wstyd dla polskiej Policji. Ja jako policjant wstydzę sie ,że miałem takich kolegów w policji

Masz teraz niby lepszych "kolegów"?

W sądzie jeleniogórskim jest taki syf, że przyszli adwokaci mają obiekcje czy podjąć ryzyko wykonywania wyuczonego zawodu. Sędziowie to porażka totalna. Skazują za pomówienia, nie przyjmują większości wniosków dowodowych, które działałyby na korzyść oskarżonego. Jeśli jakimś cudem wniosek taki przejdzie i rzeczywiście mówi o braku winy, to jest traktowany jakby go w ogóle nie było....chorzy ludzie tam pracują, jedna wielka grupa zorganizowana z zaburzeniem manii wielkości!!!!

poubieraja sie w te swoje togi, pokrzyzuja lapki, zrobia puste miny... a tymczasem za duze pieniadze sa w stanie zrobic absolutnie wszystko..
az 2 adwokatow potrzebuja panowie policjanci, zeby uratowac sie przed sadem?? yhmm, Panowie Zawiła i Klukowski do najtanszych chyba nie naleza.
Co na to Pan Komendant? Dla mnie Policja z zasady powinna byc wzorem do nasladowania, absolutnie niezamieszana w zadne szemrane interesy, nie mowiac o pomocy w napadzie.. Eh, ta czerwona dolinka..

Trzymaj się Misiek. I walcz , nigdy się nie poddawaj !

misiek nie przejmuj się tymi baranami którzy mają problem nawet z pisownią "policjat"