To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Katecheta i jego żona z wyrokiem

Na kary pozbawienia wolności w zawieszeniu zostali skazani Joanna i Mariusz M. z Kowar, którzy pełniąc rolę rodziny zastępczej  znęcali się nad trójką powierzonego im w opiekę rodzeństwa. Oskarżeni od początku nie przyznawali się do winy.

Wyrok zapadł przed jeleniogórskim Sądem Rejonowym i nie jest prawomocny. Joanna M. została skazana na półtora roku więzienia, a Mariusz M. na rok i trzy miesiące. Obojgu małżonkom sąd zawiesił warunkowo wykonanie kary na trzy lata.

Oboje mają także orzeczony 4-letni zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych dzieci oraz 4-letni zakaz sprawowania jakichkolwiek form pieczy zastępczej. Oskarżeni muszą także zapłacić po trzy tysiące złotych każdy dla każdego z dzieci.

Kluczowym dowodem w  postępowaniu były zeznania poszkodowanych dzieci – podopiecznych małżonków M., które przesłuchano w obecności psychologa.

Biegły ocenił, że w zeznaniach dzieci nie było jakichkolwiek okoliczności, które podważałyby ich wiarygodność. Ponadto zeznania te różniły się nieco w pewnych aspektach, a dzieci odmiennie relacjonowały przebieg wydarzeń. Te okoliczności pozwoliły na wykluczenie porozumienia dzieci i „wyuczenia się” przez nie zeznań i pomawianie oskarżonych.

Rodzeństwo K. trafiło do rodziny zastępczej w Kowarach w 2007 roku. Przez pierwsze trzy lata sytuacja w rodzinie kształtowała się normalnie. Jednak, jak dowodziła prokuratura w akcie oskarżenia, gdy dzieci podrosły i stały się bardziej aktywne, ruchliwe i hałaśliwe Joanna M. zmieniła swoje zachowanie wobec nich. Zaczęły się wyzwiska, bicie dzieci, szarpanie za włosy, szczypanie, a nawet bicie słuchawką prysznicową w czasie kąpieli. Powodem takich zachowań kobiety było, między innymi to, że dzieciom wolniej szła nauka, wykonywanie poleceń, albo że były spocone po zabawach.

Mariusz M. także zaczął gorzej traktować swoich wychowanków stosując kary cielesne, choć rzadziej niż jego żona. Oprócz bicia pasem dzieci miały słyszeć z jego ust wyzwiska.

Inną formą karania niesfornych podopiecznych było nakazywanie im długotrwałego pozostawania w łóżku w ciągu dnia, albo zakazywanie w uczestniczenia pozaszkolnych zajęciach - na przykład w wyjazdach na „zieloną szkołę”, czy w zajęciach sportowych.

Z czasem relacje w rodzinie zastępczej zostały zaburzone do tego stopnia, że rodzeństwo K. przestało jadać posiłki zresztą domowników. Dzieci jadły w swoim pokoju przy biurkach, głównie makaron z maślanką podczas gdy małżonkowie M. i ich biologiczne dzieci spożywali posiłki przy stole w jadalni. Dzieci opowiadały także, że niejednokrotnie były głodne, ale same nie mogły sobie nic wziąć do jedzenia. Mariusz M. twierdził, że dzieci chciały jadać w swoim pokoju, bo chciały oglądać bajki. A powtarzalność niektórych dań wynikała z tego, że podopieczni lubili pewne potrawy i o nie prosili.

Zaniepokojona sytuacją rodzeństwa K. była też w pewnym momencie szkoła, do której uczęszczały dzieci. O brudnych i za małych ubraniach, brudnych plecakach i niekompletnych przyborach szkolnych pedagog rozmawiała z opiekunami rodzeństwa pedagog szkolona. Nie usłyszała jednak jasnej odpowiedzi, co jest przyczyna takiego stanu rzeczy. Mariusz M. odmówił jednak przyjęcia pomocy ze strony szkoły.

Po interwencji pedagoga szkolnego sytuacja poprawiła się. W śledztwie oskarżeni twierdzili, że dzieci same niszczyły często odzież w szkole, a do domu często przenosiły agresywne zachowania ze szkoły, w której uczyły się też dzieci romskie.

Małżonkowie M. zaprzeczyli, by stosowali kary cielesne i znęcali się nad dziećmi. Kary wychowawcze przez nich stosowane były adekwatne do stopnia zawinienia. Między innymi za kradzież pieniędzy opiekunom.

Rodzeństwo K. o traktowaniu ich przez opiekunów zdecydowało się powiedzieć w czasie wakacji, gdy trafiło do innej rodziny zastępczej w czasie urlopu małżonków M. Powiadomione o tym Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie skierowało zawiadomienie do prokuratury, a dzieci pozostały pod opieką rodziny, u której były w czasie wakacji.

Komentarze (17)

Śmieszna kara, żenada, a nie wyrok

Nie ma to jak dobre, katechetyczno-katolickie, sprawdzone, średniowieczne metody wychowawcze. Należy docenić, że nie spalili podopiecznych dzieci na stosie ;)
Zresztą OK, może prawda jest banalna - funkcja zastępczej rodziny najzwyczajniej ich przerosła.
Pomiędzy głoszeniem na katechezie (za państwowe - nasze pieniądze) wyuczonych, bzdetnych formułek a realnym życiem jest jednak dość spora różnica.

A mnie zastanawiają kryteria oceny danej rodziny do bycia rodziną zastępczą, a mianowicie, co jest w nich znaczącą pozycją? Bo w tym konkretnym przypadku zapewne była katecheza...

Pan katecheta Musiałek jest w Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego!

Pan Musiałek to jeden z najbardziej znanych Kowarskich tzw.świętych.

Niech teraz odda tę kasę co przez 6 lat wyłudził ''za opiekę nad tymi dziećmi''!

Nikt nie zna prawdy. Dla mnie to po prostu prześladowanie.. nagonka na kogoś, kto się nie boi mówić o Wierze i Ojczyźnie.

Hmmm czyli mówienie o wierze i ojczyźnie uwzględnia również przemoc? Ciekawe, doprawdy ciekawe...

Ja to bym z tym Musiałkiem zrobił to samo co on robił tym dzieciom.

no tak ''cudowni katolicy''

On po prostu robił po bożemu!

Jeżeli zostali rozliczeni i skazani rodzice zastępczy,to jeszcze warto zapytać : gdzie w tym czasie była szkoła?służby społeczne do pomocy rodzinom zastępczym? sąsiedzi? Rodzina już wcześniej potrzebowała pomocy i interwencji.Nie tylko katechetów przerastają problemy rodzinne; oj,życie,życie!!!!

do autora artykułu : Gramatyka i składania zdań na PAŁĘ. Pogratulować wykształcenia z j.polskiego

Niech ktoś mi wytłumaczy,co jest nie tak z polskim Kościołem? Co jest nie tak z tzw formacją,wychowaniem wiernych przez duszpasterzy? Jak to się dzieje,że jedyny typ ,który w bloku,czy na osiedlu nikomu się nie kłania,to najcześciej miejscowy działacz kościelny ,uczestnik neokatechumenatu,odnowy w Duchu Św i nie wiadomo czego jeszcze.Jak to jest,że największy w kraju filantrop jest delikatnie mówiąc nastawiony do Koscioła chłodno,a Kościół nienawidzi go z całą moca.Jak to jest,że inny koleś okrzyknięty satanistą stał się twarzą przedsięwzieć profilaktcznych w walce z rakiem.Nie żaden ksiądz,nie kościelny, a growlujący metalowiec.I działalność obu wymienionych przynosi efekty.Wymierne.Policzalne.Jak to jest,że szafarz Komunii Św pali całą rodzinę żywcem dla kasy,kto go formował do tej funkcji??? Jak to jest,że zjadliwość katolickich forów już nie tylko smieszy nieporadnością językową,ale zaczyna przerażać agresją.JAK ??? Pytam Was panowie w sutannach! Bo to Wy odpowiadacie za swoje owieczki!
Kogo wychowujecie???

Bez religii dobrzy ludzie byli by dobrzy a źli byli by źli natomiast tylko z religią dobrzy ludzie są gotowi robić złe rzeczy.

katolicy sa tacy sami jak żydzi czy muzułmanie - oni wszyscy maltretują dzieci a zwłaszcza nie swoje, popatrzcie na niezależne media tam codziennie gdzieś giną dzieci

a ten skurczysyn teraz pracuje w domu opieki dla starszych osub i mieszka w Anglii