Oczywiście nie mogli więc sobie odpuścić także wizyty w wielkopolskim Czarnkowie, mieście organizującym co roku Święto Spieczonego Bliźniaka. W tym roku święto odwołano ale panowie Bolesław i Mieczysław w planowanej dacie wydarzenia przyjechali.
– „Dnia Spieczonego Bliźniaka” nie ma, ale jesteśmy my. Oznacza to, że jest kontynuacja i przygoda. Tradycja została dochowana. Jak wiemy, Czarnków kocha bliźnięta. My też kochamy Was. Dlatego nie mogliśmy sobie wyobrazić zakończenia lata bez nas tutaj. Pandemia nas nie wystraszyła. Spotkania bliźniaków nie mogą mieć przerw. Muszą mieć kontynuację. Ta impreza jest wyjątkowa. Drugiej takiej w Polsce nie ma. Najmłodsze bliźniaki jakie tutaj spotkaliśmy miały zaledwie dwa tygodnie, najstarsze dobiegały osiemdziesiątki. To jest wyczyn, prawdziwy zawrót głowy – tłumaczyli swoją decyzję
Przyjęto ich honorowo. Dyrektor miejscowego ośrodka kultury zaprosił ich na spacer po mieście i poczęstunek w Melanż Cafe. Wspominali poprzednie edycje bliźniaczych spotkań, na których Osipikowie są regularnie od 2011 r.
A potem były kolejne miejsca i miasta, m.in. Gdańsk pod koniec września. Wszędzie witano ich jako nadzwyczajnych gości.
Obaj na rowerach przejechali ponad 0,5 mln kilometrów. Pan Bolesław ponad 330 tys. km, pan Mieczysław niedawno przekroczył 200 tys. km. Ostatnio – z różnych przyczyn – nieco ograniczyli maratońskie trasy. Teraz więcej korzystają z komunikacji publicznej, a rowery wynajmują na miejscu.

 

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.