To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Dzieci podpaliły tony siana

Do późnych godzin wieczornych trwała wczorajsza akcja gaszenia kilkunastu beli siana w Radomierzu. W sumie według ustaleń policji spaliło się ich osiemnaści ton. Sprawcami pożaru okazała się trójka dzieci w wieku 4, 6 i 9 lat. Jak do tego doszło?

- Z ustaleń wynika, że jeden z chłopców bawił się zapalniczką, od której zajęło się całe siano i wybuchł pożar – donosi podinsp. Edyta Bagrowska, oficer prasowy KMP w Jeleniej Górze.

Szczęście, że udało się dzieciom w porę uciec. O zdarzeniu zawiadomiły natychmiast rodziców. Na miejscu zjawił się również właściciel siana.

- Jak nam powiedział miał wieczorem przetransportować siano do stodoły, ale jak widać zabrakło mu zaledwie kilku godzin – poinformował kpt. Andrzej Ciosk, rzecznik prasowy PSP w Jeleniej Górze

W sumie spaliło się niemal dwadzieścia ton siana o łącznej wartości 4 tys. złotych.

- Właściciel zapewniał, że nie będzie rościł żadnych materialnych pretensji wobec rodziców dzieci – dodała podinsp. Edyta Bagrowska.

O sprawie zostanie jednak powiadomiony sąd rodzinny.
O pożarze pisaliśmy już wczoraj (ZOBACZ TUTAJ).

Komentarze (5)

a większość Polaków nie chce ciężko pracować, szczególnie tych niedouczonych prostaków. Rodzice nie interesują się dziećmi - te chodzą samopas. Lepiej wypuścić na dwór i mieć spokój. Ta nasza polska rzeczywistość ...

Coś tu nie pasuje, skoro te bele siana były rozłożone na jakiejś przestrzeni, to co te dzieciaki biegały i podpalały każda z osobna.

Tak, każde z osobna. Czy to takie dziwne?

Bele były zwiezionie z pola, ułożone przed stodołą do której po południu miały być przy pomocy widlaka schowane. Dzieci pomiędzy tymi belami bawiły się w chowanego, taka budowla z kilkudziesięciu walców z siana, pełna szczelin i wewnętrznych przestrzeni to wymarzone miejsce do takiej zabawy dla takiego małego dzieciaka. Niestety ta zapalniczka w środku niepotrzebna, na szczęście nie odcięły sobie drogi ucieczki. No i jeszcze jeden aspekt sytuacji - nikt na kilka godzin nie układa dokładnie takich bel, mogłoby skończyć się tragicznie gdyby taki klocek ważący 250-300 kg spadł, albo przewrócił się na dziecko.

masz dzieci,że tak piszesz?