Koniec zgorzeleckiego PKS-u

Nie rozumiem, jak można się cieszyć, że upada firma przewozowa i razem z nią kilkadziesiąt kursów idzie do piachu. Ktoś tu musi być nieźle szurnięty albo stać go, żeby wszędzie dojechać własnym samochodem. Niestety, nie wszystkich stać na samochód, mieszkańcy wielu małych miejscowości, gdzie nie opłaca się jeździć prywaciarzom, stracą w ten sposób komunikację publiczną i możliwość dojechania do pracy.

Jest filantropijna przez różnych cwaniaków, którzy podjeżdżają szrotami kilka minut przed odjazdem PKS-u i zabierają frajerów, którzy cieszą się że dojadą 5 minut wcześniej albo za złotówkę taniej, a własne bezpieczeństwo mają w d..ie. Znam kilku regionalnych busiarzy - większość z nich nie wydaje biletów, oszczędza na przeglądach, zabiera więcej niż może. A potem okazuje się, że są bardziej "konkurencyjni" niż PKS, który uczciwie rozlicza się z fiskusem i zapewnia przyzwoity standard połączeń. Dlaczego w Czechach czy Niemczech dla takich busiarzy w ogóle nie ma miejsca, a komunikację zapewniają przyzwoite firmy autobusowe? Polska to dziki kraj ze względu na komunikację, tutaj nigdy nie możesz być pewien, czy dojedziesz na czas i czy w ogóle przyjedzie autobus lub bus.

No cóż, myślenie busiarzy jest krótkowzroczne i ograniczone. Sami podcięli pępowinę, z której doili kasę. Ludzie też robią z siebie frajerów, bo jak PKS zbankrutuje, to busiarz podnosi ceny i bilety kosztują tyle samo, co dawniej, a nawet drożej, zaś komfort jazdy jest nieporównywalnie gorszy. Znam mieszkańców wielu miejscowości, którzy cieszyli się, gdy pojawili się u nich busiarze, bo taniej, bo konkurencja, bo kapitalizm jak w Hameryce, a potem płakali, gdy PKS położył na nich lagę. Głupota ludzka nie zna granic, jeździjcie dalej busami, nie bierzcie biletów, a potem będziecie jęczeć, że musicie tłuc się marszrutkami jak na Ukrainie.