– Chciałbym podziękować za wysiłek, zaangażowanie, ofiarność mieszkańców, urzędów, firm, które były odpowiedzią na nasz apel o pomoc dla jeleniogórskiego pogotowie ratunkowe. To przeszło moje najśmielsze oczekiwania – mówi dyrektor PR w Jeleniej Górze Nikolaj Lambrinow. – Dokładne rozliczenie przedstawię, gdy czasy będą trochę spokojniejsze. Z wpłat od mieszkańców uzbierało się ponad 80 tys. zł; mocno zaangażowały się samorządy: z urzędu jeleniogórskiego dostaliśmy 15 tys. zł, jak zapowiedziano „na razie”, radni i członkowie zarządu powiatu jeleniogórskiego przekazali nam swoje diety, to też ponad 20 tys. zł, oczywiście otrzymaliśmy też wsparcie samorządu wojewódzkiego z zapowiadanej puli 40 mln zł dla placówek medycznych, to na razie pierwsza transza w kwocie 70 tys. zł oraz zakupy tzw. „ciężkiego” sprzętu” jak respiratory, czy defibrylatory, a jest mowa o zakupie karetki. Nie zawiodły firmy, stowarzyszenia; przez pół godziny nie zdołałbym wszystkich wymienić, pozostaje mi więc gorąco podziękować.
Dyrektor przyznaje, że bez tej pomocy niemożliwe byłoby zagwarantowanie nieprzerwanej pomocy mieszkańcom. I podkreśla, że konieczność pozasystemowego wsparcia nie jest przejawem dezintegracji państwa, ani dowodem, że jeleniogórskie pogotowie było nieprzygotowane. Sytuacja jest nadzwyczajna i nie radzą sobie z nią znacznie bogatsze kraje niż my. Przy tej intensywności pracy maski idą w setkach dziennie, duże jest zużycie innych środków ochrony osobistej. A trzeba jeszcze gromadzić zapasy, bo nikt nie wie jak potoczy się sytuacja, ale trudno najbliższą przyszłość oceniać optymistycznie.
Za otrzymane pieniądze PR oczywiście w pierwszej kolejności kupuje środki ochrony osobistej. Kupiło już też środki do dezynfekcji karetek, specjalistyczne pralki do prania odzieży ratowników (personel nie powinien ich zabierać do domu). Trwają starania, by pracownikom, którzy nie chcą narażać swoich bliskich, zapewnić miejsca w hotelach.
Obecna codzienność jeleniogórskiego pogotowia to po kilka wyjazdów dziennie do zakażonych lub podejrzanych o zakażenie koronawirusem. Zespoły są dobrze przygotowane i pilnują zabezpieczeń. Dotąd, po wyjazdach do chorych, zespołom medycznym zdarzyły się tylko dwie krótkie, trzydniowe kwarantanny.

– Do każdego przypadku ratownicy podchodzą w maskach, rękawiczkach, goglach lub przyłbicach, a w razie jakichkolwiek  podejrzeń natychmiast wycofujemy się i przebieramy w pełny strój ochronny.  Na szczęście ludzie już wiedzą, że trzeba udzielać pełnej informacji, mówić o każdym szczególe, bo to ma ogromne znaczenie. Pojawia się jednak innyproblem : coraz częściej młodzi ludzie, bez poważniejszych objawów,  bez zagrożenia życia wzywają karetkę. To nieodpowiedzialne, bo możę być ona potrzebna tam, gdzie rzeczywiście chodzi o życie –  opeluje o zmianę takich zachowań dyrektor Lambrinow. 

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.