To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Potężna ulewa pod Lwówkiem Śląskim - aktualizacja

Potężna ulewa pod Lwówkiem Śląskim - aktualizacja

Woda zalała sześćdziesiąt domów - to bilans ulewy jaka przeszła wczoraj w okolicach Lwówka Śląskiego. Straty liczone są w setkach tysięcy złotych!

Nikt nie mógł przewidzieć tego, co stało się wczoraj pod Lwówkiem Śląskim. O godzinie 16 zaczęła się potężna ulewa, a miejscowy strumyk zamienił się w rwącą rzekę. W Chmielnie, Zbylutowie, Żerkowicach i Skorzynicach pod Lwówkiem Śląskim zalanych zostało ponad sześćdziesiąt gospodarstw domowych. Straty liczone są w setkach tysięcy złotych!

- Podobna nawałnica jaka przeszła dzisiaj przez nasze wsie miała także miejsce w 1985 roku. To, co stało się jest straszne. Pozalewało nam domy, ludzie stracili swoje majątki – mówi Anna Pałasiuk, która pomagała ratować dobytek sąsiadów.

Zaczęło się niepozornie, bo z nieba lunął deszcz, który po kilkunastu minutach zamienił się w potężną ulewę. Przez Skorzynice, Zbylutów, Chmielno i Żerkowice przepływa strumyk Osowina, który po godzinnej ulewie zamienił się w rwącą rzekę niszcząc wszystko, co stało jego na drodze.

- Byliśmy w szoku, zdążyliśmy jedynie uratować pralkę a tak wszystko nam zalało. Woda wdzierała się do domu momentalnie, ze wszystkich szpar. Po kilkunastu minutach nie było już, co ratować, zalało nam wszystko łącznie z meblami – mówi Anna Lipińska mieszkanka Chmielna pod Lwówkiem Śląskim.

Najwięcej pracy mają jednak strażacy, którzy nieustannie pracują na miejscu powodzi. Ich praca jest jednak mozolna, ponieważ pompują wodę z zalanych domostw. Problem tylko w tym, że ziemia jest tak namoknięta, że nie chce przyjmować wody, a powodzianom bardzo często puszczają nerwy. Niektórzy w swoich domach mieli jej ponad metr!

- Na miejscu pracuje dwadzieścia jednostek strażaków, które w błyskawicznym czasie zostały ściągnięte z całego powiatu. Wodę pompujemy doraźnie, ponieważ musimy czekać, aż ta zacznie opadać – mówi kpt. Artur Drozdowicz.

W akcji ratowniczej słowa uznania należą się też mieszkańcom, którzy pomagali sobie nawzajem. Ci, którzy mają ciężarowe samochody wozili nieodpłatnie piasek, który od dawna czekał w gminnych rezerwach na podobne okoliczności. Dorośli wspólnie z młodzieżą i strażakami napełniali piaskiem worki i ratowali domy przed zalaniem. Niestety ucierpiało ponad sześćdziesiąt domostw a straty w najgorszym wypadku mogą wynieść nawet 1 milion złotych.

W Chmielnie doszło także do paradoksalnej sytuacji. Bogusław Lipiński, który od 16 lat jest sparaliżowany i przykuty do łóżka musiał w pełni polegać na swojej rodzinie. Niepełnosprawnego nie można przemieszczać, dlatego jego najbliżsi nie ratowali żadnych przedmiotów tylko starali się uszczelnić wszystkie miejsca, przez które woda wdzierała się do mieszkania tak, aby nie zalało chorego.

Bardzo dużo pracy czeka strażaków w sobotę, kiedy będą musieli kończyć pompowanie wody z zalanych domów. Ludzie są zrozpaczeni, bo część z nich straciła większość wartościowych przedmiotów, które zostały zalane. Wiele rodzin może mieć problemy, aby móc spędzić najbliższe noce w suchym miejscu, ponieważ w ich mieszkaniach stoi woda i panuje niesamowity fetor.

W najbliższy poniedziałek najprawdopodobniej zacznie się szacowanie wszystkich strat przez urzędników z lwóweckiego magistratu. Nie wiadomo jeszcze, na jaką pomoc mogą liczyć powodzianie ze strony samorządowców.

Niestety spora większość domów nie była ubezpieczona, dlatego nie wiadomo jak poradzą sobie mieszkańcy kilku wsi pod Lwówkiem Śląskim. Osuszanie domu po powodzi wiąże się z ogromnymi kosztami i może zająć nawet kilka lat.


Sytuacja w gminie Lwówek Śląski jest tragiczna. Pozalewane zostały wszystkie wsie, wiele dróg jest nieprzejezdnych. W gminie brakuje worków i piasku, ale starosta lwówecki już rozdysponował najpotrzebniejsze rzeczy z rezerw.

- Brakuje nam worków, właśnie wiozę ostatnie trzy tysiące sztuk dla mieszkańców, którzy potrzebują ich najbardziej. Sytuacja jest tragiczna, ale robimy wszystko, co możemy, największy problem jest z dojazdami, ponieważ wiele ulic jest już nieprzejezdnych– mówi Ludwik Kaziów burmistrz Lwówka Śląskiego.

W powiecie lwóweckim zebrał się w trybie pilnym sztab kryzysowy, którym koordynuje Artur Zych. Najgorzej jest w Zbylutowie, Chmielne, Górczycy, Wleniu, Olesznie Podgórskiej, Płóczkach Dolnych, Dłużcu, Sobocie i Skorzynicach. W tych miejscowościach pozalewane zostały domy, ulice są nieprzejezdne a wiele mostów jest uszkodzonych.

Dochodzą do nas sygnały, że we wsi Mojesz pod Lwówkiem Śląskim część mieszkańców została odcięta od świata, nie opuszczają swoich domostw, aby ratować swoje majątki.

- Prosiliśmy o worki i piasek, ale nikt nam jeszcze nie przywiózł. Do naszego domu prowadzi most, przez który przelewa się już woda. Układamy worki z piaskiem, ponieważ pod nasze drzwi podchodzi już woda – mówi Mariola.

Mieszkańcy informują też o nieprzejezdnych drogach. Z Lwówka Śląskiego nie przejedziemy na pewno do Gryfowa Śląskiego i do Jeleniej Góry, drogi są pozalewane. Rzeczka, która płynie przez Płóczki Dolne zamieniła się w prawdziwą, rwącą rzekę, która niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze takich miejsc w powiecie lwóweckim może być już kilkanaście.

- Ulewa trwała może dwie godziny a stan wody rósł w oczach. Mieszkańcy zmobilizowali się i pomagają sobie wzajemnie, ale deszcz nie przestaje padać. Uszkodziło nam mosty i pozalewało wiele domów – mówi Krzysztof Myska, sołtys Płóczek Dolnych.
Artur Zych rozważa możliwość poproszenia wojska o pomoc dla mieszkańców powiatu lwóweckiego.

- Pracują wszyscy straży i policjanci w powiecie. Jeśli opady będą się utrzymywały, nie będzie wyjścia. Sytuacja na zaporze w Pilchowicach jest w miarę stabilna, zapora posiada jeszcze 26 milionów litrów rezerwy – mówi Artur Zych.

W Gryfowie tradycyjnie wylała rzeka Kwisa, która zalewa niżej położone tereny. W Mirsku strażacy walczą z konarami drzew, które blokują przepływ wody.

- Wiele z naszych mostów jest zblokowanych przez śmieci i drzewa, które niesie ze sobą woda. Musimy je usuwać na bieżąco, pracujemy bez przerwy i pomagamy wszystkim w miarę naszych możliwości – mówi Andrzej Jasiński burmistrz Mirska.

Prognozy nie są jednak optymistyczne przez najbliższą noc jak podają meteorolodzy w kotlinie jeleniogórskiej mają spaść obfite deszcze. Straty z pewnością będą liczone w milionach złotych.

ZOBACZ ZDJĘCIA