To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Wiochy tour, czyli rowerowa pętla powiatowa

Wiochy tour, czyli rowerowa pętla powiatowa

Urozmaicona terenowo i widokowo. Przez 3 powiaty, 5 gmin i 10 miejscowości. Trasa pod nazwą „Wiochy tour” jest do pokonania przez posiadacza każdego rodzaju roweru. Trzeba zarezerwować na nią co najmniej pół dnia, bo po drodze jest wiele miejsc, gdzie warto zejść z siodełka, pooglądać, pozwiedzać i porobić zdjęcia.

Wyjeżdżamy z Jeleniej Góry w stronę Jeżowa Sudeckiego. Przejeżdżamy przez całą wieś po jednej z najgorszych dróg w regionie i dalej kierujemy się w stronę Płoszczynki. Do samej Czernicy można właściwie nie pedałować, a już od początku zjazdu roztaczają się fantastyczne widoki na Góry Kaczawskie.

ZOMO i UFO
W Czernicy kierujemy się w prawo i przejeżdżając przez całą wieś dojeżdżamy do Janówka. Warto spojrzeć przez bramę na renesansowy pałac, dziś własność prywatną. Pod koniec XIX wieku ówczesny właściciel rezydencji Friedrich von Klitzing przebudował ją i zmodernizował czyniąc zeń bardzo nowoczesny obiekt z centralnym ogrzewaniem i elektrycznością. Po wojnie pałac trafił w państwowe ręce Okręgowego Przedsiębiorstwa Handlu Opałem, a potem w zarząd Urzędu Spraw Wewnętrznych. W latach 80. ubiegłego wieku stacjonowały tu oddziały ZOMO.

Jeśli będzie możliwość, warto zajrzeć w Czernicy do kościoła pw. św. Michała Archanioła. Stojąca w centrum wsi kościelna wieża, to z kolei pozostałość po kościele ewangelickim.

Źródła historyczne podają ciekawostkę z życia wsi, nad którą w 1937 roku miało pojawić się ufo. Podobno jeden z jakichś niezidentyfikowanych obiektów latających miał nawet runąć na ziemię.

Piękne ruiny
Z Czernicy jedziemy do Janówka i tam odbijamy w lewo w kierunku Rząśnika. Wyjeżdżamy z doliny Chrośnickiego Potoku i czeka nas kilkaset metrów podjazdu, co będzie zrekompensowane fajnym, szybkim zjazdem do Rząśnika.

W centrum wsi zsiadamy z rowerów i zaglądamy do romańskiego kościółka pw. św. Trójcy. W dzień powszedni świątynia jest zamknięta, mieliśmy jednak to szczęście, że drzwi były otwarte i przez kratę można było zobaczyć trochę wnętrza, które zachowało zabytkowe elementy wyposażenia, m.in. XV-wieczną chrzcielnicę.

Obok kościoła, przez konary drzew i niższą zieleń przebijają ceglastoczerwone ruiny pałacu wybudowanego w 1734 roku. Była to jedna z najcenniejszych i najbardziej okazałych rezydencji w Górach Kaczawskich, otoczona założeniem parkowym. Projektantem rezydencji był Martin Franz, ten sam, który zaprojektował, m.in. Kościół Łaski w Jeleniej Górze.

Za pałacem znajdują się dawne zabudowania folwarczne, do dziś zamieszkałe, z dużym dziedzińcem.

Jeszcze jedna ciekawostka w Rząśniku – budynek dawnego posterunku milicji z tablica upamiętniającą śmierć byłego komendanta Władysława Jarzęckiego, zamordowanego w 1950 roku.

Pamiątka po Napoleonie
Z Rząśnika jedziemy do Bełczyny. To już powiat lwówecki, gmina Wleń. We wsi ze średniowiecznym rodowodem mieszka dziś niespełna setka osób. Źródła podają o zwycięskiej bitwie wojsk napoleońskich z rosyjskimi w 1813 roku w pobliżu Bełczyny. W centrum wsi stoi pomnik upamiętniający to wydarzenie.

Urzekający i smutny zarazem jest widok starych zabudowań gospodarskich we wsi, z których wiele jest w fatalnym stanie. Jak, na przykład, spory budynek mieszkalny i sąsiadujące z nim zabudowania gospodarskie przy wjeździe do wsi od strony Rząśnika.

Z Bełczyny jedziemy w kierunku Radomiłowic. To już gmina Lwówek Śląski. Przez wieś (która ma swój profil na Facebooku) tylko „przelatujemy” i jedziemy w kierunku Górczycy, by dojechać do Soboty. Warto wspomnieć, że wieś była w latach 1945-54 siedziba gminy Sobota. Dalej kierujemy się najkrótszą drogą do Lwówka Śląskiego, prowadzącą prawym brzegiem Bobru.

W grodzie lwa robimy krótki odpoczynek, uzupełniamy zapas wody, przegryzamy co nieco i wyjeżdżamy z miasta w kierunku Mojesza. Ci, który dotychczasowy dystans wystarczy, mogą wrócić do Jeleniej Góry pociągiem z Lwówka. Odjazd o godzinie 14.30.

Krzyże i kapliczki co krok
Od rogatek Lwówka prowadzi wygodna i bezpieczna ścieżka rowerowa, którą wytyczono w miejscu dawnej linii kolejowej. Przed nami kilka kilometrów przyjemnego pedałowania aż do Pławnej Górnej. Jeszcze fotka dawnej stacji kolejowej w Pławnej Górnej z obudową starego zegara i resztkami napisu na elewacji i jedziemy dalej.

Przez kolejne trzy wsie na trasie najciekawsze dla mnie było odkrywanie przydrożnych krzyży i kapliczek. Każde inne, jedne w lepszym, inne w gorszym stanie. Takiego nagromadzenia krzyży nie ma chyba nigdzie indziej w regionie jeleniogórskim. A najstarszy, kamienny krzyż pokutny stojący przy głównej drodze w Wojciechowie. Upamiętnia miejsce zbrodni sprzed pięciu wieków.

Z Pławnej Górnej jedziemy cały czas główną drogą w kierunku Lubomierza i na przedmieściach filmowego miasteczka skręcamy w lewo do Milęcic. Wieś to cicha, spokojna i chyba wesoła. Nieśpiesznie, oglądając stare zabudowania dojeżdżamy do Wojciechowa. Wbijamy się w drogę wojewódzką nr 297, by po chwili odbić w lewo na Maciejowiec.

Może odbudują?
W Maciejowcu warto pooglądać renesansowy dwór, który obecni właściciele próbują podźwignąć z ruiny i sąsiadujący z nim klasycystyczny pałac z I połowy XIX wieku. Obiekt jest ogrodzony, bo trwają tam prace rewaloryzacyjne. Na razie pałac ma nowy dach.

Można sobie wyobrazić, jak piękne byłoby założenie parkowe otaczające pałac, gdyby je odnowiono i przez wszystkie lata odpowiednio o nie dbano. Rzadkie gatunki drzew i krzewów czynią zeń jedno z najbogatszych założeń tego typu w regionie jeleniogórskim.

Z Maciejowca jedziemy do Pilchowic. Droga miejscami bardzo dziurawa i nierówna i nie da się swobodnie „puścić”, choć zjazd jest bardzo fajny. W Pilchowicach przejeżdżamy przez most na Bobrze i jedziemy w górę rzeki, w kierunku zapory. Fotka zapory z dołu i wspinamy się do góry. Tu też kilka zdjęć na jedną i drugą stronę i można powoli wracać do domu.

Jedziemy odcinkiem brukowanej drogi do stacji Pilchowice-Zapora i dalej wygodnym asfaltem w kierunku Strzyżowca. Droga w tym miejscu jest wąska i trzeba uważać na jadące w jedną i drugą stronę samochody, bo ich kierowcy na rowerzystów czasem nie zważają.

Ze Strzyżowca już drogą wojewódzką przez Siedlęcin, zahaczając o Jeżów Sudecki wracamy do Jeleniej Góry.

DST – 81,350 km
MXS – 58,4 km/h
AVS – 16, 2 km/h
maksymalne przewyższenie – 770 m

ZOBACZ WIECEJ ZDJĘĆ


Trasa rowerowa 642438 - powered by Bikemap

Komentarze (4)

Wydaje mi się, że nazywanie tych przepięknych okolic wio****i, jest conajmniej nie na miejscu. Spokojnie o co drugim gospodarstwie mijanym na tej trasie można książki pisać. Tytuł wymyśliłeś słaby ! Popraw się !
Poza tym trasa jest wyznaczona palcem na mapie, vide - autor kompletnie nie zna okolicy... być w Bełczynie i nie zjechać sobie przez Bystrzycę do Wlenia ... ? Jechać dalej na Lwówek Śląski prawą stroną Bobru ? ...i nie przejechać sobie przez Marczów ..?
Straciłeś też fantastyczny wyjazd z Wlenia na Łupki i genialne widoki w Golejowie...
GOK, weź trochę pojeździj po "wiochach" i dopiero układaj trasy, bo ta jest kompletnie od czapy! Może jeszcze poczytaj, co warto zobaczyć... tylko w książkach, a nie na Facebooku :D
ET

Drogi Etnoludku,
Słowa "wiochy" nie używam tu w pejoratywnym znaczeniu, ale za indywidualne odczucia nie odpowiadam. O tym, że okolice są przepiękne wiem i dlatego poleciłem taką trasę Nie tylko nie zjechałem przez Bystrzycę do Wlenia, ani też do Marczowa, ale na mojej trasie nie znalazła się także Przeździedza, Modrzewie, Dłużec czy Pieszków oraz wiele innych miejscowości. Nie uważam, żebym cokolwiek stracił, bo gdy zapragnę widoków w Golejowie, to tam sobie pojadę. Do Łupek także. Mimo wszystko nie uważam, że ta trasa jest "od czapy", ale myślę, że szkoda Twojej, Etnoludku energii i znajomości tematu na pisanie komentarzy. Proponuję Ci i gorąco zachęcam do podzielenia się w tym miejscu, na nj24.pl, z innymi cyklistami Twoimi trasami, ciekawostkami spotkanymi w czasie wycieczek i wszelkimi innymi uwagami. Będę wdzięczny za kontakt: portal@nj24.pl. Pozdrawiam, GOK

Ci rowerzyści , to jedna wielka wiocha w rajtuzach. Rowerzyści do rowu!

Drogi Grzegorzu (chyba, że Cię mylę..?),
Od przeprosin za "wiochy" się nie wywiniesz odwołaniem do odczuć indywidualnych. To jakbyś napisał o kobiecie, że "baba" albo o Twoich Ziomalach, że "mieszczuchy z Jeleniej". Zamiarów Twoich nie osądzę, ale efekty, jak mówi Prezes - są oczywiste. Dopóki nie przeprosisz - nie rozmawiamy ! :X
Proponujesz rundę rowerową po okolicy, którą szanuję i którą jestem głęboko zafascynowany, dlatego wysyłaj ludzi z sensem, bo ich zniechęcisz.
Jeżdżąc trochę po Polsce, musiałem czasem zrobić tydzień (trasy), żeby zobaczyć dziesiątą część tego, co Ty pozwalasz sobie omijać, ustawiając tę (*czy -tą) pentelkę. Szczerze Ci zazdroszczę, że możesz wsiąść jutro na rower i tam pojechać. Pojedź i napisz kolegom (oraz koleżankom pięknie wyglądającym w "rajtuzach"), co warto w Dolinie zobaczyć. Trasy są cudne. Na razie Cię wyręczyć nie mogę, ale chętnie służę pomocą:
1) Uważaj na tiry popierniczające jak szalone przez Golejów na Mojesz (czy odwrotnie :whistle: ).
2)Trasa z Wlenia na Kleczę, w chwilę po ominięciu pałacu Lenno, wiedzie grzbietem sporej góry (ok. 350 m). Las jest dokoła na grzbiecie, po obu stronach drogi, ale przez drzewa widać dolinki wzgórza i po lewej i po prawej stronie. Rosną tam sosny i przepiękne buki. Przy ostrym, jesiennym słońcu obejrzysz tam ferię barw i odblasków.
Polecam i już Ci kurcze zazdroszczę.
3)A.. i nie zapomnij wpaść w Lennie do kafejki na ciacho i widoki z pałacowej góry.
Pozdrawiam,
ET