To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Robert Motyka: Wybrałem kabaret zamiast fartucha

Robert Motyka: Wybrałem kabaret zamiast fartucha

Pochodzi z Jeleniej Góry i choć nie można go spotkać w mieście, ponieważ na stałe mieszka w Warszawie wystarczy włączyć telewizor. Wraz ze swoimi kolegami – Igorem Kwiatkowskim (znanym jako Mariolka) i Michałem Paszczykiem tworzą kabaret, który podbił satyryczne gusta tysięcy Polaków. Jest absolwentem jeleniogórskiego Technikum Weterynaryjnego. Na zaproszenie dyrektorki Heleny Kasperczyk, ale także z własnej inicjatywy wrócił do Jeleniej Góry przy okazji rocznicy 65-lecia istnienia szkoły. Wraz ze swoim kabaretem gościnie wystąpił w sali MDK Muflon w Cieplicach przed nauczycielami i absolwentami szkoły.

Rozmawiamy z Robertem Motyką, z kabaretu Paranienormalni.

Mateusz Banaszak: Co by było, gdyby ktoś przyszedł do Ciebie z psem, który ma np. złamaną łapę. W końcu jesteś weterynarzem..

Robert Motyka - Ja mam świetną koleżankę z Zielonej Góry, która jest weterynarzem. Mogę dać wizytówkę.

A tak na serio? Założyłbyś fartuch?
- Tuż po skończeniu szkoły, gdzie na piątkę zdałem egzamin zawodowy „Zabiegi chirurgiczne na małych zwierzętach”, już wtedy wiedziałem, że nie będę weterynarzem. Choć, gdy przyszedłem do szkoły w 1989 roku byłem przekonany o powołaniu. Kiedyś był taki serial „Wszystkie stworzenia małe i duże” i tam dwóch kolesi uprawiało weterynarię, jeździło od krowy do byka, do kózki i ja też tak chciałem. Stało się inaczej. Zdałem do szkoły teatralnej i wybrałem kabaret i tak już zostanie.

Ale podczas skeczów zakładasz fartuch. Można powiedzieć z przymrużeniem oka, że to wykształcenie jednak ci się przydaje..?
- Tak, szczególnie w skeczach gdzie gram lekarza, lub gdy opowiadamy jakieś kawały na scenie. To ciągle we mnie żyje. Miałem ogromne szczęście, bo spotkałem w szkole znakomitych ludzi, nauczycieli, którzy wpajali w nas uczciwość i taki moralny kręgosłup. Dlatego mimo, że nie będę uprawiał weterynarii, wiem, że to nie był stracony czas.

Macie napięty grafik, występujecie niemal w całej Polsce. Jak udało się was tu ściągnąć?

- To było szalenie trudne, bo naprawdę grafik jest napięty. Pani dyrektor zadzwoniła do nas z 3 miesięcznym wyprzedzeniem, zgodziłem się. Tak w ogóle to mieliśmy przylecieć do Jeleniej Góry samolotem, bo nie wyrobilibyśmy się.

…..i?

- Po prostu, stwierdziliśmy, że to głupie i zaplanowaną imprezę odwołaliśmy i przyjechaliśmy do Jeleniej Góry. Jechałem z Warszawy, byłem tu o 1:30 w nocy. Jak wstałem rano, mówię Jezu Chryste, nie jestem w formie i jeszcze ten stres. Z naszą klasą pielęgnujemy wspomnienia, co roku spotykamy się w Karpaczu, rozmawiamy, spożywamy alkohol, który powoduje to, że przypominają się nam różne historie ze stancji czy z internatu.

To był dla Ciebie trudny występ? Na scenie nie ukrywałeś tremy przed jeleniogórska publicznością, a dokładniej przed „swoimi” koleżankami, kolegami i nauczycielami z dawnej szkoły.

- Byłem ogromnie zestresowany, mam do tej szkoły ogromny sentyment. Dzięki niej wyszedłem na ludzi. Dzisiaj poczułem się jakbym chodził do szkoły, naprzeciwko siedziało grono pedagogiczne, a ja na scenie o wszystkim kompletnie zapomniałem. To dziwne po tylu latach, bo przecież nauczyliśmy się walczyć z tremą przed publicznością. Tutaj natomiast musiałem się posiłkować kolegami, którzy przyszli do mnie na scenę i jakoś to ruszyło.

Pamiętasz jakąś śmieszną historię ze szkoły?

- Sytuacji było cale mnóstwo, kiedyś opowiadałem znajomym, ale powiedzieli, że zmyślam. Dziś próbowałem powiedzieć na scenie, że jesteśmy kabaretem, dzięki Technikum Weterynaryjnemu.W trzeciej klasie zmuszono mnie do nauczenia się monologu pana Krzysztofa Piaseckiego (kabareciarz) na pamięć i potem jak ktoś nas odpytywał to byłem jedyną osobą, która się solidnie tego nauczyła. Wtedy uwierzyłem ze mogę, możemy robić kabaret. W czwartej i piątej klasie zaczęliśmy się tym zajmować bardziej, uczyliśmy się tekstów innych kabaretów pod okiem pani Durkalev, która uczyła fizyki. Na zakończenia V klasy zrobiliśmy sztukę - Hamlet niepoważny wg Jeremiego Przybory – 45 minut, 5 osób na scenie, stroje z teatru, rekwizyty szable – to było naprawdę duże przedsięwzięcie. Później spotkałem pana Krzysztofa i powiedziałem mu, że m.in. dzięki niemu zacząłem robić kabaret, a on powiedział wtedy – Bardzo mi przykro jest z tego powodu.

Przy kolejnych urodzinach szkoły będzie was można znów spotkać?
- Najważniejszą rzeczą jest to, żeby nie zwariować, bo się jest w gazecie, telewizji, bo się zna tamtego czy innego. Najważniejsze to pamiętać skąd się pochodzi i jakby nie było choć nie jestem mieszkańcem Jeleniej Góry, ale spotykam się z ludźmi z którymi spędziłem kawał swojego życia i czuję że jestem stąd. To by byłoby wielkie faux pas (fo pa), gdybym powiedział – Sorry, mam zajęty grafik. Zrobiłem wszystko żeby przyjechać i bardzo się z tego cieszę. Przyjedziemy z miłą chęcią.

Jakie są wasze, twoje najbliższe plany?

- Nareszcie mamy miesiąc wolnego. Za nami ciężki okres, który zaowocował tym, że dostaniemy własny program w telewizji na jesień.

Gratuluję, to spory sukces..

- Dzięki. Musieliśmy na to mocno zapracować, najpierw prowadziliśmy Płocką Noc Kabaretową, za chwilę pojechaliśmy do Szymona Majewskiego, później do Sopotu wziąć udział w kabaretonie, później poprowadziliśmy koncert Top Trendy, gdzie również podobnie jak w Płocku pisaliśmy cały scenariusz sami ,dalej do Opola rozpocząć festiwal. Teraz się rozjeżdżamy, aby odpocząć. W kabarecie jest tak jak w rodzinie, czasami się kłócimy, mówimy sobie przykre rzeczy, ale to jest oczyszczające. Z optymizmem spoglądam w przyszłość. Będzie dobrze

Dziękuję za rozmowę
- Dziękuję

Przeczytaj także: 65-lecie Zespołu Szkół Przyrodniczo – Żywieniowych z Paranienormalnymi

Komentarze (3)

Nie wiem co mam napisać jesteś super;)

Informacja dla fanow: Robert pochodzi z Sieniawy Zarskiej, nie z Jeleniej.

ale pirdu pierdu znam osobiście Roberta i wiem ze było troszkę inaczej ale o szczegóły to by można spytaC Igora PAMIETNE CZSY W RADIU I W KNAJPIE GDZIE PRACOWAŁ IGOR