To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Pacjent też człowiek

Pacjent też człowiek

Rozmowa z Tomaszem Kędzią, prezesem Obywatelskiego Stowarzyszenia „Dla Dobra Pacjenta”

- Dlaczego założyliście stowarzyszenie?
- Wynika to trochę z mojej frustracji jako byłego urzędnika – wieloletniego pracownika Kasy Chorych i Narodowego Funduszu Zdrowia. Znam te instytucje od środka, nie uważam, że są złe, ale są ubezwłasnowolnione. To instytucje, które zbierają pieniądze od ubezpieczonych, ale nie bronią interesów pacjentów. Przychodziły do mnie setki ludzi, ale w zasadzie jedyne co mogłem zrobić, aby im pomóc, to znaleźć lekarza, do którego jest krótsza kolejka. Miałem wrażenie, że pieniądze pacjentów są po to, by świat świadczeniodawców był zadowolony.

 

- To odważne wyznanie jak na byłego urzędnika. Dotąd głośno mówili o tym sami pacjenci, ale pańscy koledzy po fachu raczej nie.
- Urzędnicy też mają swoje interesy. Jak już mają pracę, to nie będą mówili, że jest źle. Ja zresztą nie uważam, że wszystko jest złe. Na przykład Ustawa o Kasach Chorych na tamte czasy była dobra. Ona stawiała przed wszystkimi, światem medycznym, otoczeniem opieki zdrowotnej, trudne wymagania. Sprawcy działania medycznego powinni byli te wymagania spełnić (w interesie pacjentów) lub tę ustawę obalić. Efekt znamy.

 

- Zamiana Kas Chorych na Narodowy Fundusz Zdrowia praktycznie niczego nie zmieniła.
- Z punktu widzenia pacjentów, którzy co miesiąc opłacają składki zdrowotne, najważniejsze jest, by z pieniędzy uzyskać jak największy efekt medyczny. Kasa Chorych mogła szukać różnych rozwiązań, by od świata medycznego wymusić ten efekt. Podstawowym zarzutem świadczeniodawców wobec kas chorych było to, że one w sposób monopolistyczny napierały na placówki medyczne. Narodowy Fundusz Zdrowia jest gorszym rozwiązaniem. Tych kas było 17, NFZ jest jeden. To teraz pytanie, czy 17 instytucji tworzy monopol, czy może jedna?

 

- Czym będzie się zajmować Wasze stowarzyszenie?
- Realizujemy projekt „Świadomy pacjent”. Uruchomiliśmy punkt konsultacyjny, w którym pacjenci mogą dowiedzieć się o swoich prawach. To nie są suche zapisy ustaw, zgromadziliśmy informacje napisane językiem zrozumiałym dla pacjentów. Realizujemy cykl pięciu publikacji na tematy dotyczące pacjentów i ich praw (publikacje te będziemy zamieszczać na łamach www.nj24.pl - przyp. aut.). Pierwsza dotyczy prawa pacjenta do informacji, kolejna - czy istnieje w Polsce darmowa opieka zdrowotna. To ważny temat. Dwie partie, mające godną reprezentację w parlamencie, mówią, że bronią bezpłatnej opieki zdrowotnej. Opieka wcale nie jest darmowa. Wszystkie pieniądze, które są w NFZ, pochodzą ze składek zdrowotnych oraz w niewielkim stopniu z podatków. Są to pieniądze moje, moich sąsiadów, pana.

 

- Co dalej?
- Projekt zakończymy Jeleniogórskim Sejmikiem Organizacji Pacjenckich. Stowarzyszenie opiniuje projekty zmian w systemie opieki zdrowotnej, otrzymane z Ministerstwa Zdrowia. Naszym celem jest też m.in. uaktywnienie społecznej kontroli nad zgodnym z interesami pacjentów wykorzystaniem środków NFZ, upowszechnianie wiedzy o kontraktach na usługi medyczne itp.

 

- Przecież projekty zmian w systemie opieki zdrowotnej są opiniowane przez różne środowiska.
- Fundusz ma przede wszystkim reprezentować pacjenta, tymczasem we wszystkich zmianach liczą się głównie opinie korporacji medycznych. Na temat projektów ustaw wypowiada się Naczelna Izba Lekarska, Zielonogórskie Porozumienie Lekarzy Rodzinnych, stowarzyszenia dyrektorów szpitali powiatowych, gminnych, wojewódzkich, a nie organizacje pacjenckie. Owszem, w Polsce jest wiele organizacji pacjenckich, ale branżowych. Chcą, by na ich dziedzinę było jak najwięcej pieniędzy. Każdy chce jak największy kawałek tortu dla siebie. Przykładem jest stowarzyszenie diabetyków. Oni zajmują się tylko diabetykami. My chcemy reprezentować szerokie grono pacjentów.

 

- Dlaczego zakłada Pan, że korporacje medyczne nie liczą się z dobrem pacjentów?
- Podam pierwszy z brzegu przykład: operacja zaćmy. Kilka lat temu ustanowiono, że za ten zabieg NZF będzie płacił od 3100 do 3300 złotych. Nikt nie powiedział słowa, że to za dużo. Potem okazało się, że w Cieszynie można przejść pieszo przez most i zrobić tę samą operację w Czechach za... 1900 złotych. Dla ekonomistów Ministerstwa Zdrowia i NFZ był to sygnał, że w Polsce ta kwota jest przeszacowana. NFZ zdecydował, że obniży poziom refundacji, ale nie zmniejszy kwoty przeznaczonej na te operacje. W efekcie za te same pieniądze wykonanych będzie więcej operacji, zmniejszą się kolejki. Czy to źle? Tymczasem Polskie Towarzystwo Okulistyczne, skupiające wokół siebie wykonawców tych świadczeń, pisze dramatyczne pisma do premiera, że obniżenie refundacji to skandal, bo może obniżyć to jakość tych operacji. W tym nasza rola, by pacjent był świadomy, co dla niego jest lepsze.

Komentarze (7)

Super pomysł!

zróbcie coś z SOR w J.G dlaczego przy tych samych procedurach we Wrocku czeka się około 1 godziny albo lepiej do 1 godziny -u nas Ludzie z bólami nie do wytrzymania muszę czasami czekać 8 godzin

kituku: sie Ciebie udało, albo przypadek - w JG też taki przebyłam, ale trzeba bć grubo po godzinie duchów:)

pewnie i tak tego nikt nie przeczyta ale wyznam ze jak mam dola i wszystko mnie wk..wia to zakopuje sie w ogrodzie i udaje marchew

Gdzie indziej byłeś kabaczkiem. Być może to rozdwojenie, schiza taka. Spoko, to się leczy...

Brawo Panie Tomaszu...czekam na efekty,i serdecznie kibicuje..

NFZ nie jest monopolistą, a monopsonistą...