To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Waltornista w roli solisty podbił publiczność

Waltornista w roli solisty podbił publiczność

Piątkowy koncert, 13 października należał do mistrzów niemieckiego romantyzmu i... waltornisty. W Sali Koncertowej Filharmonii Dolnośląskiej rozbrzmiewała muzyka wybitnych kompozytorów: Johannesa Brahmsa i Richarda Straussa. Orkiestrę Filharmonii Dolnośląskiej poprowadził Szymon Makowski. Ale tak naprawdę wieczór należał do solisty, Igora Szeligowskiego, który solową grą na waltorni udowodnił, że ten instrument może zachwycić publiczność.

W pierwszej części koncertu zabrzmiał Poemat symfoniczny Don Juan op. 20 Richarda Straussa. Dzieło z 1889 roku kompozytor oparł na czterech fragmentach niedokończonego poematu Don Juan austriackiego poety węgierskiego pochodzenia, Nikolausa Lenau. Zanim salę koncertową i publiczność wypełniła muzyka, prowadząca koncert, Joanna Moryc wyrecytowała poemat. Tłumaczenie tekstu przygotowano specjalnie na jeleniogórski koncert.
- Don Juan z wiersza Lenau był inny niż ten Mozarta czy Byrona. Pooeta opisywał go jako tęskniącego za odnalezieniem kobiety, będącej uosobieniem wszystkich kobiet na całym świecie – powiedziała Joanna Moryc.
Pierwszą część koncertu zwieńczył I Koncert Waltorniowy op.11 Richarda Straussa. Solista, pierwszy waltornista Opery Narodowej w Warszawie, Igor Szeligowski na tyle zachwycił publiczność, że ta bisami nie pozwalała mu zejść ze sceny. Rzeczywiście to rzadkość słuchać solowych brzmień waltorni. A jeśli do tego waltornista jest wirtuozem, zachwyt publiczności był uzasadniony.
W drugiej części koncertu Orkiestra Filharmonii Dolnośląskiej pod batutą Szymona Makowskiego wykonała III Symfonię F-dur op.90 Johannesa Brahmsa.

Komentarze (9)

Waltornista świetny! Cały koncert znakomity! A symfonia? Dyrygent wszystko na pamięć a orkiestra spisała się bez zarzutu!

Bardzo trudny repertuar, zaskakujący początek, solista - klasa, bis - niespodzianka, koncert na 5+. Warto było tam być, nawet Pani Z.D. się pojawiła.

Rzadko mozna usłyszeć orkiestrę tak źle grającą. Wszystkim rozentuzjazmowanym szczerze współczuję...

Maestro, w 5 wiolonczel???Niektórzy się znają, szanujmy się!

Panie Rodek, zachowuje się Pan żenująco...

Był Pan Rodek? Pozdrawiamy Maestro. Do zobaczenia!

Przede wszystkim doskonałe tłumaczenie, Pani Joanna spisała się znakomicie.

Filharmonia na dnie:-(

Dobry wieczór, tak byłem, słyszałem... Gratuluję Igorowi zimnej krwi, a muzykom wyrozumiałości! Wszelkiej pomyślności na przyszłość! Wojciech