To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Ledwo wyszedł z więzienia, już do niego wrócił. Za przemoc domową.

Ledwo wyszedł z więzienia, już do niego wrócił. Za przemoc domową.

29-latek z Kamiennej Góry ledwo wyszedł z więzienia już do niego wraca. Trafił do aresztu za znęcanie się nad bliskimi.

- W niedzielę 18 kwietnia policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Kamiennej Górze zostali zadysponowani do interwencji pilnej, dotyczącej podejrzenia znęcania się jednego z mieszkańców gminy nad swoją rodziną. Przybyły na miejsce patrol zastał 29 – letniego mężczyznę, jego matkę oraz dziadka. Kobieta była roztrzęsiona i zapłakana, natomiast 87 – letni mężczyzna przerażony. Policjanci szybko ustalili, że 29 – latek stosował przemoc fizyczną, jak i psychiczną zarówno w stosunku do swojej 54 - letniej matki jak i dziadka. W związku z czym zatrzymali mężczyznę do wyjaśnienia i wytrzeźwienia. Dzisiaj sprawca usłyszał zarzut, do którego przyznał się w całości. To stosowanie przemocy fizycznej wobec swojej matki i dziadka; niepokojenie - pod wpływem alkoholu - ciągłymi awanturami, w trakcie których popychał ich, szarpał, uderzał, kopał czy np. wyrywał włosy. 29 – latek również ubliżał i zastraszał swoich bliskich – informuje Paulina Basta oficer prasowa KPP w Kamiennej Górze.
Jak się okazało mężczyzna (zreszta dobrze znany kamiennogórskiej policji) przed kilkunastoma dniami wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał karę za przestępstwa przeciwko niemu. Teraz wraca „pod celę”. Na wniosek kamiennogórskiej policji i tamtejszej prokuratury Sąd Rejonowy w Kamiennej Górze podjął decyzję o zastosowaniu wobec mężczyzny tymczasowego aresztowania na 3 miesiące.
 

Komentarze (2)

Czytajcie własne artykuły przed publikacją. Masakra błąd na błędzie. Dawniej redaktor to prawie jak polonista. Można było polegać na poprawnej pisowni. Za co odsiadywał karę?! No i teraz wraca pod celę czy do celi

Takie wiadomości i artykuły powinny być obowiązkowo odczytywane rodzicom już na sali porodowej. Żeby nie traktowali wychowania dzieci jako "chowu klatkowego", lecz od najwcześniejszych lat tłumaczyli zasady, wpajali pozytywne wzorce i egzekwowali obowiązek nauki i pomocy rodzicom. Bo niestety,spotykam się w pracy na co dzień z faktem, że wśród osadzonych zdecydowana większość była przez rodziców albo całkiem olana, albo wychowywana kompletnie bezstresowo, bez wymagań, bez zasad, bez wczesnej terapii w przypadku zaburzeń... A potem płacz i olaboga: zwalanie winy za wykolejenie dziubdziusia na drugiego rodzica, złe towarzystwo, sekty, szkołę, i wszystkich świętych... Nie ma złych ludzi, są ludzie źle wychowani...