To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Omal nie zabił matki, choć od trzech tygodni powinien siedzieć w areszcie

fot. KPP Lubań

W Lubaniu niepoczytalny syn omal nie zabił swojej matki. Bulwersujące jest to, że mężczyzna od trzech tygodni powinien przebywać w areszcie lub w szpitalu psychiatrycznym.

***
4 maja policjanci z Lubania otrzymali zgłoszenie od zaniepokojonej rodziny, że nie ma kontaktu z jedną z krewnych. Interweniujący na miejscu funkcjonariusze ustalili, że agresywny mężczyzna chciał pozbawić życia swoją matkę. Bił ją noga od stołu po głowie, potem dusił. Kobieta w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Okazało się, że mężczyzna katował matką od dawna. znęcał się fizycznie i psychicznie od dłuższego czasu.
Sprawca, Krzysztof S. z zarzutem zbrodni znęcania się i usiłowania zabójstwa trafił do aresztu.
Tyle, że do tego dramatu nie tylko nie musiało, bo sprawca powinien znajdować się albo w areszcie, albo w szpitalu psychiatrycznym. Koincydencję zdarzeń odkryli dziennikarze Gazety Wrocławskiej.
***
Wcześniej, w listopadzie ubiegłego roku Krzysztof S. zaatakował turystę, a żeby go powstrzymać interweniujący patrol straży leśnej musiał użyć broni.
Informacja, którą otrzymali strażnicy mówiła o mężczyźnie, który w okolicach Antoniowa (gm. Stara Kamienica) pobił inną osobę. Na miejscu funkcjonariusze zastali sprawcę, z metalowym prętem w ręku i poważnie pobitego turystę. Mężczyzna nie posłuchał polecenia, by wyrzucił pręt, lecz zaatakował funkcjonariuszy. Jednego z nich trafił w rękę.
Strażnik w sytuacji zagrożenia musiał użyć służbowej broni palnej. Ranił napastnika w okolice uda.
Sprawcy, Krzysztofowi S., przedstawiono zarzut czynnej napaści na strażników leśnych, a jeleniogórski sąd zgodził się na trzymiesięczny, potem przedłużony, areszt.
W ramach prowadzonego przez prokuraturę postępowania został on przebadany psychiatrycznie i lekarze orzekli, że jest niepoczytalny w stopniu kwalifikującym do przymusowego leczenia.
W marcu prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o skierowanie Krzysztofa S. na przymusowe leczenie. Sąd tym wnioskiem się nie zajął, prowadził natomiast dalej sprawę karną. W tej dopatrzył się niewłaściwego zakwalifikowania przestępstwa przez prokuraturę i zwrócił materiały do uzupełnienia. Prokuratura skutecznie odwołała się od tego orzeczenia sądu. Tyle, że areszt nie został przedłużony i na początku kwietnia Krzysztof S. wyszedł na wolność. Sąd wprawdzie przyznał 19 kwietnia rację prokuraturze, która odwołała się od nieuwzględnienia wniosku aresztowego, ale mężczyzny do 4 maja, gdy pobił matkę, nie zatrzymano.
***
Rzecznik jeleniogórskiej Prokuratury Okręgowej Tomasz Czułowski potwierdza przytoczoną sekwencję zdarzeń, podkreślając że z uwagi na stwarzane przez mężczyznę zagrożenie cały czas domagano się aresztu.
- 1 marca złożyliśmy wniosek o umorzenie sprawy karnej z uwagi na niepoczytalność sprawcy, jednocześnie wnosząc o areszt zabezpieczający. 30 marca sąd nie zaakceptował wniosku aresztowego, więc złożyliśmy zażalenie uwzględnione przez sąd okręgowy. Na tym nasza rola się skończyła. Nie jesteśmy na tym etapie gospodarzem postępowania i nadzór nad aresztowaniem sprawuje sąd – tłumaczy prokurator Czułowski.
Rzecznik Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze Tomasz Skowron tłumaczy, że bez wnikliwej analizy akt całości postępowania (a bulwersujące okoliczności dopiero wypłynęły) nie jest w stanie odnieść się do decyzji sądu rejonowego o nieprzedłużeniu aresztu. Przyznaje jednak, że to sąd powinien kontrolować, gdy nastąpiła zgoda na areszt w postępowaniu zażaleniowym.
- Sąd tego samego dnia, a więc 19 kwietnia, wysłał dokumentację aresztową do policji i do aresztu. Dlaczego Krzysztof S. nie został zatrzymany, nie potrafię odpowiedzieć – mówi rzecznik sądu.
Czy jednak sąd nie powinien skontrolować wykonanie tej decyzji.
- Taka kontrola jest prowadzona. Tutaj mamy jednak tę okoliczność, że sąd okręgowy po rozpatrzeniu zażalenia przestaje być dysponentem postępowania i wraca ona do sądu rejonowego, więc to chwilę trwa. Sąd rejonowy też nie monitoruje tego dzień po dniu. Praktyka sądowa jest taka, że s sprawdza się to po tygodniu, dwóch, zwykle, gdy nie pojawia się zwrotka o przeprowadzeniu zatrzymania – wyjaśnia rzecznik sądu.

Odpowiedź policji jest nadzwyczaj lakoniczna.

- Zgodnie z procedurą nakładającą na organ policji określone czynności, w tym czas ich realizacji, wszelkie czynności odnośnie nakazu doprowadzenia mężczyzny do jednostki penitencjarnej wydanego przez Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze zostały wykonane zgodnie z procedurami. 4 maja br. mężczyzna został zatrzymany w związku z podejrzeniem o popełnienie przestępstwa w tym usiłowania zabójstwa. Natomiast wcześniej podjęta próba realizacji samego sądowego nakazu doprowadzenia okazała się bezskuteczna - odpopwiedziała oficer prasowy KPP w Lubaniu.

***
Pobita przez Krzysztofa S. matka ciągle znajduje się w stanie krytycznym
Więcej o tej bulwersującej sprawie w jutrzejszym (wtorek, 11 maja) wydaniu gazetowym Nowin Jeleniogórskich.

Komentarze (3)

...a Nowaka trzymali w areszcie przez dziewięć miesięcy, w tym przez kilka, bez jakiegokolwiek kontaktu z rodziną! Tak oto, "działa" prokuratura po reformie "dobrej zmiany", pana Zbyszka! Dla prokuratury ewentualne "kanty" finansowe, są ważniejsze, niż życie potencjalnych ofiar...

Nienawidze Pisu

No to zes.aj się psycholu.
Jesteś na pewno na etacie gazeciny.
Trza przyznać żeś pracuś.
Ale twe miejsce jest w psychiatryku.