To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Nie wie, dlaczego zabił

Nie wie, dlaczego zabił

- Mój syn nie żyje, więc i on niech też gnije w więzieniu – mówi Marta Teodorczuk, matka zamordowanego Mariana L. Na procesie 22-letniego zabójcy mężczyzny występuje jako oskarżycielka posiłkowa. - Dlaczego on go zabił? Ja go miałam tylko jednego, jedynego.


Oskarżony Janusz U. od początku przyznaje się do winy. Na rozprawie kwestionował jedynie fakt, że już w samochodzie zaczął bez żadnego powodu okładać pięściami Ryśka, bo tak wszyscy wołali na Mariana. Pytany przez sąd, dlaczego kilkukrotnie w wyjaśnieniach w czasie śledztwa wspominał o biciu mężczyzny w samochodzie odpowiadał, że nie wie jak to wytłumaczyć.

Do tragedii doszło na początku października zeszłego roku w Małej Kamienicy. Janusz U. ze swoim wujkiem i Marianem L. pojechali do Nowej Kamienicy, do pracy przy wykopkach. Na miejscu, po zakończonych zbiorach, mężczyźni usiedli przy ognisku i wypili kilka butelek wódki. Potem Janusza U. i Mariana L. Zabrał swoim autem do domu Mirosław D. - wujek Janusza.

Już w samochodzie Janusz zaczął bić pięściami Ryśka. Mężczyzna był bardzo pijany, ale prosił chłopaka, by ten dał mu spokój. Gdy dojechali pod dom Janusza, jego wujek zostawił ich i poszedł do zwierząt, a chłopak wyciągnął Ryśka z auta i pół przytomnego kopał. Gdy ten przestał się ruszać, chłopak wziął jeszcze do ręki spory kamień i kilka razy trzasnął nim w głowę mężczyznę. Potem przeciągnął Ryśka bliżej domu i wrzucił do szamba.

Zbiornik nie był głęboki, jakieś półtora metra. Ciało nie chciało się zanurzyć, więc dopchnął je widłami. Biegli stwierdzili, że Rysiek żył jeszcze, gdy Janusz wrzucał go do szamba. Mężczyzna utopił się w fekaliach.

- Nie wiem, dlaczego biłem go kamieniem. Byłem w szoku. Bałem się tego, co zrobiłem, że zabiłem człowieka – tłumaczył w sądzie oskarżony. Dodał, że Rysiek mu nic nie zrobił, nie miał z nim zatargu.

- A kiedy pan pomyślał, że zabił lub zabija człowieka? - dopytywał sędzia Robert Bednarczyk.
- Już po zdarzeniu, po wrzuceniu do szamba.

Chłopak mówił też, że ciężko mu było żyć z myślą, że w szambie obok schodów, którymi codziennie wychodził i wchodził do domu, leżą zwłoki człowieka. W tym czasie rodzina, znajomi, sąsiedzi, strażacy-ochotnicy i policja szukali zaginionego Mariana L.

- Myślałam, że może w lesie zasłabł, może miał zawał. Ludzie pomagali szukać, wójt dał straż pożarną do poszukiwań. Nikt nie widział Rysia, odkąd wrócił z tych wykopków – wspomina matka mężczyzny.

Jerzy Domański, jeden z sąsiadów zaginionego z Małej Kamienicy powiedział po jakimś czasie bezowocnych poszukiwań matce zaginione, że powinno się poszukać ciała w szambie. Oskarżyciel dopytywał skąd wiedział, gdzie szukać ciała.

- Ludzie na wsi od początku gadali, że Januszek sam nie dałby rady pobić i zabić Ryśka. A mówili, że na tych wykopkach strasznie popili i później się bili. A skoro oni wrócili do domu wszyscy razem i ostatni raz byli na podwórku przez domem Janusza, to wydało mi się logiczne, że gdzieś w obejściu – mówi Jerzy Domański.

Początkowo razem z Januszem U. został zatrzymany tez jego wujek – Mirosław D. Mężczyzna widział przecież, gdy wracali z wykopków, że na tylnym siedzeniu jego bratanek okłada Ryśka. I później, gdy miał pytać, co się z nim stało, bo widział jego zakrwawioną kurtkę na podwórku. Mężczyznę jednak zwolniono i żadnych zarzutów mu nie postawiono.

Jedna z mieszkanek Małej Kamienicy, Krystyna P., mówiła w czasie śledztwa, że słyszała, jak Mirosław D. opowiadał, że „strasznie napierdolili Ryśkowi, że nawet nie wiedział, że Januszek tak umie bić”. Ale cała wieś bębniła, że sam Januszek nie dałby rady tego zrobić.

Potem jednak swoje zeznania kobieta zmieniła. Sądowi tłumaczyła, że wtedy była pijana, że nadużywa alkoholu i mówiła policjantom, że jest alkoholiczką. „I ja głupia naopowiadałam policji to, co usłyszałam z plotek. Ale tak nie było. Mirek opowiadał tylko, że byli na wykopkach i strasznie popili. I to wszystko” - przekonywała sąd kobieta. A sąd i prokurator zapytał, czy tym razem kobieta jest trzeźwa.

W opinii biegłego psychologa, młody przestępca miał świadomość, że nadmiar alkoholu wyzwala u niego agresję. Rozumie też podstawowe normy społeczne, choć poziom rozwoju i zdolności intelektualne są u niego zaniżone. Młody człowiek zaledwie z wykształceniem gimnazjalnym dotychczas funkcjonował w społeczeństwie poprawnie.

Matka zamordowanego mężczyzny domaga się w powództwie adhezyjnym 30 tysięcy złotych odszkodowania za straty spowodowane śmiercią syna. Kolejna rozprawa w tym procesie 10 marca.
 

Nie wie, dlaczego zabił
Nie wie, dlaczego zabił
Nie wie, dlaczego zabił
Nie wie, dlaczego zabił
Nie wie, dlaczego zabił
Nie wie, dlaczego zabił

Komentarze (1)

brudas z wykształceniem gimnazjalnym ! do końca zycia niech gnije w pudle ! albo jego wrzucić żywego do szamba i upchać widłami ! wieśniak je*any!