Ponad 200 tys. osób skorzystało w ciągu sześciu miesięcy z usług Komunikacji Karkonoskiej, czyli zorganizowanego przez powiat karkonoski systemu połączeń autobusowych między miejscowościami powiatu. To potwierdza, jak potrzebne były takie połączenia. Powiat karkonoski inicjuje więc rozszerzenie połączeń o kursy do miejscowości w sąsiednich powiatach.
„Niewidzialna ręka” nie zadziałała
Na przestrzeni ćwierćwiecza po transformacji 1989 r. prawie każdy Polak miał okazję praktycznie przetestować na czym polega wykluczenie komunikacyjne. Pewnie każdemu zdarzyło się zetknąć z sytuacją, gdy okazywało się, że nie da się dojechać komunikacją publiczną do miejscowości, w której potrzebujemy się znaleźć, albo siatka połączeń uniemożliwiała przemieszczenie się na dłuższym dystansie w czasie krótszym od doby. A przecież zadziałać miała „niewidzialna ręka rynku”….
Mieszkańcy gminnej Polski, przyzwyczajeni w poprzedniej gospodarczo-politycznej epoce do hojnie dotowanych autobusowych i kolejowych połączeń lokalnych i regionalnych, najpierw ze zdziwieniem, potem z przerażeniem obserwowali sukcesywne likwidowanie takich połączeń. Postępująca likwidacja linii kolejowych, rozpad odpowiadających za komunikację autobusową PKS-ów sprawiły, że dziesiątki miejscowości zostały odcięte całkowicie od komunikacji publicznej.
W gminie Świerzawa w pewnym momencie do pięciu z 11 sołectw nie dojeżdżał żaden autobus, dwa kolejne miały połączenie w jedną stronę do Jeleniej Górą z odjazdem o godz. 4.40 – 5.00. Obecnie jeleniogórski PKS nie obsługuje żadnego kursu do którejkolwiek miejscowości w tej, sąsiedniej przecież gminie. W wielu gminach dowozy są realizowane prywatnymi busami, często są to jednak usługi efemeryczne, drogie, niedostatecznie odpowiadające potrzebom mieszkańców. Także przykład z gminy Świerzawa: spora grupa młodzieży zdecydowała się na liceum w Legnicy. Między miastami było połączenie w dogodnych godzinach. Przewoźnik kursy realizował we wrześniu i październiku, a w listopadzie zawiesił połączenia. Licealistów na zmianę musieli dowozić rodzice.
Tak właśnie na komunikację publiczną zadziałała „niewidzialna ręka rynku”. Odcinając mieszkańców dziesiątków miejscowości od lekarzy specjalistów, od szkół, od miejsc pracy, od wydarzeń kulturalnych.
Po ćwierćwieczu regresu w tej sferze usług pojawiły się oznaki renesansu.
W zakresie połączeń kolejowych to zasługa Unii Europejskiej (finansującej ich przywracanie) i – w odniesieniu do Dolnego Śląska – samorządowych władz województwa, których zaangażowanie w rewitalizację transportu szynowego trudno przecenić. Renesans połączeń autobusowych (w codziennym funkcjonowaniu bardziej potrzebnych niż kolejowe) zapewnić miał wprowadzony przez rządzącą Zjednoczoną Prawicę i programowy dla niej Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych.
W pierwszym roku funkcjonowania program poniósł spektakularną klapę. Powiaty i gminy nie chciały sięgać po pieniądze na połączenia autobusowe. Na dotacje wydano poniżej 10 proc. z przygotowanych 800 mln zł. W naszym regionie tylko powiaty bolesławiecki (14 połączeń) i w mniejszym stopniu lwówecki (2 połączenia) skorzystały z tej możliwości.
Od tego roku w programie bierze udział powiat karkonoski i to z dużym sukcesem.
Karkonoskie autobusy z rządowych funduszy
Komunikacja Karkonoska ruszyła 1 lutego tego roku. Uruchomionych zostało jedenaście linii autobusowych, obsługiwanych przez Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej „Tour” Sp. z o. o. w Jeleniej Górze. Połączenia między sobą i do Jeleniej Góry zyskały miejscowości z gmin karkonoskich. Wiele z nich nie miało żadnych połączeń komunikacyjnych. Łatwiej dotrzeć między innymi do Kowar, Barcinka, Karpacza, Szklarskiej Poręby czy Piechowic. W sumie połączenia zyskało 19 miejscowości. Przykładem miejsc, które wcześniej nie miały wcale połączeń jest Strużnica. Ceny biletów wahają się od 4 do 7 złotych. Za darmo można przewozić rowery.
Powiat karkonoski na utworzenie publicznej sieci komunikacyjnej otrzymał 2,5 mln zł z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych. Z własnych pieniędzy dołożył nieco ponad 281 tys. zł. Program jest tak skonstruowany, aby dotować wyłącznie nierentowne połączenia. Jeśli któreś zacznie być dochodowe, to automatycznie wypada z systemu dofinansowania. Z analiz w powiecie wynika, że tak może stać się z jednym połączeniem.
– Od lutego, gdy system ruszył, do końca lipca autobusami KK przejechało ponad 200 tys. osób, mieszkańców powiatu i turystów. To zdecydowanie więcej niż szacowaliśmy – mówi starosta karkonoski Krzysztof Wiśniewski. – Oczywiście składamy wniosek o dofinansowanie systemu na następny rok.
Komunikacja Karkonoska okazała się bez wątpienia bardzo potrzebna i jej funkcjonowanie zdecydowanie można zaliczyć do powiatowych sukcesów. Przedsięwzięcie na sukces wcale skazane jednak nie było (to dlatego inne samorządy nie kwapią się do udziału w programie) i tym większe uznanie dla władz powiatu, że podjęły się organizowania komunikacji autobusowej. Samorządowcy z gmin i powiatów, które – mimo lokalnych potrzeb – w programie udziału nie biorą, mówią że zdecydowała obawa o ewentualne koszty przedsięwzięcia.
– To przede wszystkim obawa, że koszty jakie poniesie gmina okażą się wielokrotnie wyższe niż 10 proc., o których mowa w programie. Nie da się tanio zorganizować takiej komunikacji z uwagi na małe potoki podróżnych i formalne ograniczenia programu, przez które np. nie można uruchamiać kursów tanimi budami. Po rozliczeniu kosztów mogłoby się okazać, że gmina musiałaby dołożyć nie 10 proc., ale wielokrotność dotacji. Na takie ryzyko nas po prostu nie stać – tłumaczy samorządowiec.
W powiecie karkonoskim zaryzykowano. Jak na razie z sukcesem, choć przedsięwzięcie – z uwagi na krótki czas przygotowań – było trudne organizacyjne, logistyczne i finansowe. Powstały głównie połączenia z Jelenią Górą, choć są też liczne łączące inne miejscowości. W ramach komunikacji karkonoskiej np. mieszkańcy Ścięgien mogą dotrzeć do siedziby gminy w Podgórzynie, łatwiej przemieszczać się między sołectwami we wcześniej wykluczonej komunikacyjnie gminie Stara Kamienica, skomunikowanie zyskali mieszkańcy Dziwiszowa Dolnego, gdzie jakiś czas kursował prywatny przewoźnik, ale przestał świadczyć usługi.
Nie tylko powiat karkonoski
Tak duże zapotrzebowanie na dobrze zorganizowane połączenia komunikacją publiczną skłoniło powiat karkonoski do zainicjowania rozmów z przedstawicielami sąsiednich gmin i powiatów o rozszerzeniu systemu. Na niedawno zorganizowanym spotkaniu rozmawiali o tym starosta Wiśniewski, przewodniczącym rady powiatu karkonoskiego Eugeniuszem Kleśta, burmistrz Wlenia Artur Zych, starosta lwówecki Daniel Koko, prezesi PKS Tour Jelenia Góra i PKS Kamienna Góra.
– To właściwy moment na taką inicjatywę. Za chwilę będzie można składać wnioski o kolejne dofinansowania z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych. Pieniądze są, więc sąsiednie powiaty (bo to one muszą być wnioskodawcą w przypadku połączeń międzygminnych) nie powinny mieć problemu z pozyskaniem dotacji. Powołanie się na świetne rezultaty Komunikacji Karkonoskiej na pewno będzie dodatkowym atutem takich wniosków. Nie ma w żadnym razie wątpliwości, że połączeń między miejscowościami przede wszystkim w powiecie lwóweckim, ale także lubańskim, kamiennogórskim, czy złotoryjskim z Jelenią Górą i innymi miejscowościami powiatu karkonoskiego brakuje. Wielu mieszkańców tamtych miejscowości, którzy pracują, uczą się, potrzebują dojechać do lekarza, a także choćby na jakieś wydarzenie kulturalne ma kłopoty z dojazdem – mówi starosta karkonoski Krzysztof Wiśniewski.
To było pierwsze spotkanie, więc trudno jeszcze mówić o konkretnych połączeniach. Na pewno jednak w pierwszej kolejności brane będą pod uwagę połączenia: Lwówka Śląskiego z Jelenią Górą przez Wleń, Lubomierza z Jelenią Górą oraz ze Szklarskiej Poręby z Lwówkiem przez Świeradów, Mirsk i Gryfów. Oczywiście uwzględniając leżące na tych trasach wykluczone dziś komunikacyjnie miejscowości. Ostateczne decyzje o przyłączeniu się do inicjatywy podejmą rady powiatów, ale starostowie sądzą, że nie będzie problemów z przekonaniem radnych, bo trudno o bardziej trafiająca w potrzeby mieszkańców
Starosta Wiśniewski zapowiada też pewne modyfikacje połączeń Komunikacji Karkonoskiej, tak żeby w pełni odpowiadały mieszkańcom.
Ze środków Funduszu rozwoju przewozów autobusowych o charakterze użyteczności publicznej dofinansowywane jest przywracanie lokalnych połączeń autobusowych. Dofinansowanie ma dotyczyć linii komunikacyjnych nie funkcjonujących od co najmniej 3 miesięcy przed wejściem w życie ustawy.
Dopłata w wysokości nie wyższej niż 1 zł do 1 wozokilometra będzie obowiązuje do końca 2021 r. W kolejnych latach dopłata będzie ustalana w kwocie nie wyższej niż 0,80 zł do 1 wozokilometra. Organizator (samorząd terytorialny) jest zobowiązany dopłacić do kwoty deficytu na danej linii komunikacyjnej nie mniej niż 10 proc. ze środków własnych.
Marek Lis
Tekst ukazał się w 42 numerze NJ br
4 komentarze
Rozumiem że artykuł był pisany na zamówienie starostwa powiatowego bo propaganda jak za PRL. Nie sądzę aby redaktor Lis sam od siebie wypisywał takie brednie. Podane liczby przewiezionych pasażerów nabijają Karpacz, Kowary oraz Szklarska gdzie zawsze były dość spore potoki pasażerów. W innych gminach już tak wesoło nie jest. Przykład trasy do Chrośnicy. Do pracy w Jeleniej Górze nie dojedziemy na 6 czy 7. Dzieci do szkoły też nie chcą jeździć ponieważ autobus jedzie 50min a samochodem 15min. Do tego dochodzi tragiczny stan autobusów PKS . Po prostu strach dzieci puszczać do takiego pojazdu. Dobry przykład był ostatnio na drodze z Kowar do Karpacza gdzie lejący się olej z autobusu PKS spowodował groźny wypadek. Na wydarzenie kulturalne też nie pojedziemy. Brakuje wieczornego kursu. Autobusy oprócz kilku dzieciaków których rodzice nie posiadają samochodu wożą w zasadzie powietrze. O ile w ogóle dojeżdżają bo kierowcy czasem gdy nie ma pasażerów skracają trasę i zawracają wcześniej. Trudno jest też gdzieś w weekend pojechać na wycieczkę . W sobotę są pojedyncze kursy a w niedzielę oprócz Karpacza i Szklarskiej nie dojedziemy nigdzie. Bardzo liczyłem na tą komunikacje ale po prawie roku funkcjonowania jestem zawiedziony. Zarówno rozkład jak i tabor kompletnie zniechęcają do korzystania z tego tworu. Szkoda wydanych pieniędzy, naszych pieniędzy .
Dokladnie. To taki artykul, w ktorym rzadzacy chca pochwalic samych siebie. Jezeli media lokalne sa w jakims stopniu utrzymywane przez samorzady (czyli z naszych podatkow), to trudno o obiektywne artykuly. W kazdym razie ja popieram to, zeby samorzady lokalne dogadaly sie w sprawie zorganizowanej komunikacji zbiorowej w regionie – czyli sam pomysl takiej powiatowej komunikacji oceniam pozytywnie. Mam nadzieje, ze samorzady wezma sobie do serca opinie pod artykulem i beda sie starac ulepszyc i dopasowac te polaczenia. Warto tez przypomniec, ze z rozkladu jazdy PKS zniknely calkowicie polaczenia do Legnicy i Lubina, czyli mozemy tu mowic o sporym wykluczeniu komunikacyjnym, a nawet o cofnieciu sie w rozwoju o wiele lat do tylu. Mozliwe, ze ta decyzja byla uwarunkowana pandemia, ale od przyszlego roku te polaczenia powinny wrocic jezeli samorzad chce zachowac twarz. W tym kierunku niestety nie ma dobrego polaczenia kolejowego, ale mowimy o jednych z najwiekszych miast na Dolnym Slasku. Jezeli nie mamy z nimi odpowiednio szybkiej komunikacji publicznej, to sami degradujemy sie do pozycji kompletnie zasciankowego i prowincjonalnego miasteczka.
Tak jasne.. Albo autobusy odjeżdżają z przystanku 5-10 min. wcześniej jak pokazuje rozkład. Albo trzeba czekać na niego ponad 30 min. Przykład trasy lini 100 (Karpacz – Jelenia Góra) , planowany odjazd 15:18, a 15:43 autobus wtacza sie dopiero na górny Karpacz.. Chciałem zaoszczędzić na paliwie, ale jak mam czekać na spóźniony autobus prawie godz. To podziękuję.
I ta powielana bzdura ze Struznicą. Owszem przez wiele lat do Struznicy i Gruszkowa nie było żadnych połączeń komunikacją publiczną, ale zanim pojawiła się tam Powiatowa Komunikacja Karkonoska to gmina uruchomiła linie nr 33 realizowaną przez MZK Jelenia Góra. Alternatywa w postaci PKK jest cenna, ale nie zmienia to faktu, że powielane jest kłamstwo o wczesniszym braku komunikacji w tej miejscowości.
To co wyżej napisali przedmówcy też powinno dać do myślenia decydentą. Wciąż liczę, że to pierwsze koty za płoty i choroby wieku dziecięcego, które w kolejnych latach zostaną poprawione.