Jeleniogórska kwiaciarnia „Avena”, należąca do pani Danuty Szopińskiej, mieści się przy ulicy Różyckiego 4. Od lat można tam zakupić świeże kwiaty lub ręcznie robione bukiety i wiązanki. Jak na przestrzeni dekad zmieniały się trendy w bukieciarstwie oraz preferencje klientów?
Lata 80.
„Avena” została otwarta 1 października 1981. Była to dziewiąta z kolei kwiaciarnia w Jeleniej Górze. Z początku mieściła się w pawiloniku wielkości 4 metrów kwadratowych, a pozwolenia na działaność wystawiano na rok. Choć było ciasno, to w środku mieściły się dziesiątki kwiatów, ale tylko określonych gatunków. Wśród nich można było dostać: goździki, tulipany, frezje, róże i gerbery, w doniczkach królowały paprotki. Za wiązankę uchodziło 5-6 kwiatków, z gałązką asparagusa, związanych wstążką, i takie też „bukiety” widywało się na ślubach. Tiulów, celofanu i innych ozdobników po prostu nie było. Co ciekawe, obowiązywała pewna cykliczność. Jeżeli kwiatki zostały wykupione przed Dniem Kobiet albo Wszystkimi Świętymi, to trzeba było odczekać, aż urosną kolejne. Pomiędzy – przerwa, kwiatów brak, klient musiał uzbroić się w cierpliwość.
Kwiaty nie były tak dostępne, więc trzy razy w tygodniu należało wyprawiać się po nie w Polskę. Jak wspomina mąż pani Danuty – Marek Szopiński (prezes Zrzeszenia Handlu i Usług w Jeleniej Górze, również po kursach florystycznych), który do dzisiaj aktywnie pomaga jej w pracy, jeżdżąc po zaopatrzenie do kwiaciarni, przejechał z milion kilometrów. Wiele kwiatów kupowało się też od lokalnych ogrodników.
Lata 90.
Rok 1990 był przełomowy dla branży florystycznej. Zaczęto sprowadzać kwiaty z Danii i Holandii, zarówno cięte, jak i doniczkowe. Rynek zalały rośliny z różnych kontynentów, dotąd w naszym kraju niespotykane. W domowych wazonach pokazały się helikonie, storczyki tajlandzkie, strelicje, anturium, a w doniczkach bromelie i storczyki. Wymienione kwiaty chętnie dodawano również do bukietów ślubnych, nierzadkie były przykładowo wiązanki z eustomy. Zapotrzebowanie na kwiaty było ogromne, a kwiaciarnie, w tym i „Avena”, przeżywały swój rozkwit. Wówczas mieściła się ona już w nowym miejscu, naprzeciwko sklepu „Jubilat”.
W tym czasie powstały pierwsze „giełdy”, a właściwie place targowe pod chmurką, gdzie sprzedawano kwiaty. To dawało nie tylko większy wybór, ale też wybór pomiędzy wieloma producentami. Można było być bardziej wybrednym i wymagającym, więc zdobyte wcześniej doświadczenie bardzo się państwu Szopińskim przydało.
Od 2000 do teraz
„Avenę” można było odwiedzić w dwóch punktach, w obecnym miejscu na Różyckiego i na Karłowicza (do 2007). Konkurencja w sklepach sieciowych nie przeszkodziła, by mnożyły się obficie kolejne kwiaciarnie, choć sprawiła, że dobór roślin stał się bardziej przemyślany i nakierowany na upodobania klienta. Lilie, słoneczniki, mieczyki, gerbery, róże w kilkunastu odcieniach i cały przekrój roślin doniczkowych – to można obecnie znaleźć w zbiorach „Aveny”, choć asortyment jest zmienny, tak jak następujące po sobie trendy.
Po roku 2000 pojawiły się pierwsze giełdy kwiatowe z prawdziwego zdarzenia, pod zadaszeniem i z chłodniami na kwiaty (Bronisze koło Warszawy, Wrocław, Poznań). Nie trzeba było już wybierać się na nie w kaloszach, co szczególnie przypadło do gustu paniom, mogącym założyć na czas zakupów ulubione botki czy półbuty.
Zaczęło się od skromnego pawiloniku, obecnie „Avena” mieści się na przeszło 50 metrach kwadratowych, gdzie znacznie łatwiej tworzyć efektowne ekspozycje prezentujące bukiety, cięte kwiaty i rośliny doniczkowe. W kwiaciarni dostępna jest też opcja zamówienia kwiatów na wybrany adres, dzięki poczcie kwiatowej. Firma chętnie angażuje się w lokalną działalność charytatywną, sponsorując wybór „Człowieka Roku”, „Srebne Kluczyki”, festiwal w Lubomierzu, lokalne szkoły czy wspomagając jeleniogórski szpital. 1 października br. będzie obchodziła swój 40. jubileusz, co znaczy, że pani Danuta Szopińska jest florystką o najdłuższm stażu w naszym mieście.
Właścicielka „Aveny” uwielbia pracę z kwiatami i układanie kolejnych wiązanek wciąż sprawia jej wielką przyjemność. Lata pracy w zawodzie sprawiają, że wraz z mężem z dużą fachowością dobiera kwiaty, jakie prezentuje później w swojej kwiaciarni. Te są naprawdę przepiękne. Oby równie zjawiskowo rozkwitała w kolejnych latach i sama „Avena”.
Z okazji jubileuszu państwo Szopińscy chcieliby złożyć wyrazy wdzięczności dla obecnych i byłych pracowników „Aveny”, za współtworzenie tego trwającego już od czterech dekad przedsięwzięcia, a także serdecznie podziękować swoim klientom, którzy na przestrzeni lat tak chętnie odwiedzali ich kwiaciarnie.
Tekst: mm
Zdjęcia: mm oraz prywatne zbiory Marka Szopińskiego