Zachęcamy Państwa do lektury tekstu archiwalnego sprzed 28 lat – Gdzie jest „Irene”?, autorstwa Marka Chromicza, który ukazał się pierwotnie w “Nowinach Jeleniogórskich” 17 listopada 1998 roku, w numerze 46. Sami czytamy jego dawne artykuły z wypiekami na twarzy, gdyż ich tematyka nadal ma ten głęboki walor, jakim jest możliwość poznawania sekretów naszego regionu, a może także przyczynić się do chęci odwiedzania zarówno archiwów i bibliotek, jak też, opisywanych miejsc. Polecamy!


Gdzie jest „Irene”?

Dla kwatery głównej A. Hitlera w Kętrzynie i dla mieszczących się tam central dowodzenia już od lata 1944 roku powstało poważne zagrożenie, wynikające z dotarcia frontu na wschodnie tereny Polski i bezpośrednie przedpole Prus Wschodnich. W tej sytuacji ani fantastycznie zaprojektowane i doskonale zbudowane, superodporne, betonowe bunkry kętrzyńskiej kwatery ani ich ukrycie w mazurskich lasach nie miały już większego znaczenia. 

Bo choć kwatera ta niemal do końca pozostała naprawdę tajna i chyba nigdy nie została bezpośrednio zaatakowana, nawet z powietrza, to sunący na wschód front groził już od lata 1944 roku zagarnięciem tego terenu przez wojska sowieckie. W tej sytuacji, szczególnie po zamachu na wodza III Rzeszy, konieczne było przygotowanie kolejnej kwatery, tym razem położonej w miejscu najbezpieczniejszym z możliwych, gwarantującym, że nie wpadnie ono w ręce nacierających wojsk. 

W tym czasie bezpiecznym miejscem nie była nawet zbudowana głęboko pod ziemią Kancelaria Rzeszy w Berlinie. Co prawda odporna na bombardowania i bezpośrednie trafienia, była jednak położona w centrum silnie bombardowanego miasta, a to nie ułatwiało ani pracy, ani nie gwarantowało bezpiecznej łączności. W każdym razie w czasie silnych bombardowań właśnie węzły łączności strategicznej były narażone najbardziej. 

Dlatego właśnie, w 1944 roku zostały nasilone i poważnie przyspieszone roboty w wielu podziemnych obiektach w najbezpieczniejszym zakątku Niemiec. W Sudetach i na ich pogórzu. Tu waśnie, niezależnie od dokonywanego przenoszenia najważniejszych rodzajów produkcji, zamierzano przenieść centra dowodzenia wojną i niemieckim państwem. Jest wiele dowodów przekonujących o tym, że gdzieś w okolicach Jeleniej Góry i Wałbrzycha nie tylko zamierzano zlokalizować główną kwaterę A. Hitlera, ale i siedziby sztabów. Jest niemal pewne, że kwaterę główną przygotowywano w, a raczej pod zamkiem Książ, z wariantami jej pomieszczenia w podziemiach systemu „Olbrzym” w okolicach Walimia i w Górach Sowich. 

Jest także niezwykle prawdopodobne, że obok chęci bezpiecznego ukrycia dla najważniejszych ludzi III Rzeszy w okolicach Wałbrzycha, w Kotlinie Jeleniogórskiej przygotowywano warunki nie tylko do prowadzenia tajnej produkcji, ale i do przygotowania prawdziwej, już chyba atomowej Wunderwaffe. 

Leitungsverbindungen Anlage Rüdiger

Nowa jakość 

Reprodukowany fragment mapy jest dokumentem sztabowym, ściśle tajnym, który zapewne już po wojnie trafił do Londynu i tam właśnie został sfotografowany. Naklejona w sposób trwały na tę mapę (pod kołem) karta Leitungsverbindungen Anlage Rüdiger jest sporządzona ręcznie, w niemieckiej praktyce oznaczało najwyższy stopień tajności. W ten bowiem sposób nie powstały żadne kopie. 

Jest to mapa strategicznych połączeń telefonicznych i telegraficznych obejmująca okolice Jeleniej Góry (małe kółko po lewej) i Wałbrzycha (małe kółko po prawej) objęte wielkim kołem.  

Są to połączenia, które dopiero powstawały. Do końca wojny zbudowano tylko niektóre odcinki tej sieci, a całość miała być gotowa w 1945 roku. W każdym razie w tym czasie gotowe miały być kluczowe jej urządzenia. 

1944 rok był czasem wprowadzania nowej technologii, a nawet zupełnie nowej jakości, jeśli chodzi o łącza wielokrotne dalekiego zasięgu. Nowość tę wprowadzano zarówno w łączności telefonicznej jak i telegraficznej – dalekopisowej. Istotą tej technologii był ogromny skok jakościowy w technice łączności i właśnie w tym czasie Niemcy zaczęli kolejną, zupełnie odrębną siec superłączności – właściwie nie do podsłuchania – pomiędzy kwaterami i sztabami, kierownictwami państwa i poszczególnych landów czy prowincji. 

Jednym z bodźców do natychmiastowego wykorzystywania nowości w technice przekazu informacji było wręcz uczulenie niemieckich sztabów na problemy łączności. Wynikało ono z przekonania, że I wojna została przez Niemcy przegrana głównie dlatego, że nie było w tamtym czasie sprawnej, bezpiecznej i niezawodnej łączności. 

Połówka jest w tunelu 

Naklejona na mapie karta jest integralną częścią dokumentacji zawartej na innych kartach, a dotyczącej informacji o zaawansowaniu robót i wyposażenia specjalnych central łączności FHQ. W niemieckiej nomenklaturze skrót ten oznaczał kwatery główne wodza. Było ich zresztą sporo, a z dokumentów wynika, że właśnie do 17 z nich (część dopiero powstawała) budowano nową łączność. Materiały te ujawniają informacje niezwykle ważne, mogące pomóc w wielu poszukiwaniach także i dziś. Są w nich dane o zdolnościach central telefonicznych i sieci przesyłowych nowej generacji łączności dla Wolfsschanze, Berchtesgaden, jakiejś siedzibie o kryptonimie “WO”. Jednym z najważniejszych elementów sieci jest centrala  Rüdiger, specjalne, tandemowe urządzenie najwyższej jakości, które nawet zbombardowane, było zdolne do przekazywania informacji niezależnym, równoległym systemem central odległych od siebie o ściśle określoną ilość kilometrów. Istnienie takich tandemowych, najnowocześniejszych central na terenie Sudetów i kierunek rozbudowy nowej sieci jest właśnie dowodem, na przygotowywanie nowej lokalizacji kwatery głównej w Sudetach, zapewne w Książu. Z dokumentów i map jednoznacznie wynika, że „połówka” tej niezwykłe nowoczesnej centrali wbudowana była (i pozostaje tam do dziś) w… tunel kolejowy pomiędzy Wałbrzychem a Nową Rudą. Centralę zamontowano w tunelu technicznym zbudowanym równolegle – po lewej stronie, patrząc od Wałbrzycha – obok tunelu kolejowego. Do tego technicznego tunelu wielokrotnie próbowano po wojnie wejść, ale o ile wiem, ciągle się to nie udawało. Z dokumentów i map jednak wynika, że to jest właśnie “to” miejsce. Dokumenty i mapy dokładnie określają także rodzaj ukrytej tam centrali i jak był system łączności, który obsługiwała. 

Pewnym problemem jest natomiast lokalizacja drugiej „połówki” tandemowej centrali. Jak się wydaje, należy jej szukać w Kotlinie Jeleniogórskiej lub na jej obrzeżu. Tak wynika z map. Warto, bo obie centrale stanowią całość oznaczaną jako najważniejsza centrala – FHQ. Wspomniana wyżej naklejka na mapie podaje dokładnie, ile i jakich łączy wyprowadzono z tej tandemowej centrali. Do OKW (Oberkomando der Wehrmacht) 4 telefoniczne i 5 dalekopisowych. do central w Berlinie odpowiednio 6 i 1. Następne na tej liście są dowództwa okręgów wojskowych – Hochland, Donau, Heseen, Schlesien i San, oraz łącza do Świebodzic (Książ?). Świdnicy, Kłodzka i do Wrocławia. Wydaje się zupełnie pewne, że łącze „dalekopisowe” obsługiwały maszyny szytrujące Enigmy… 

Czym była (jest?) „Irene” 

Jak ważnym obiektem musiało być coś, co ukryto pod kryptonimem „Irene”. Świadczy to, że tam właśnie skierowano aż 10 łącz telefonicznych. Jeśli pamięta się, że OKW obsługiwały tylko 4 łącza, a centrale w Berlinie tylko 6, to widać wyraźnie, że „Irene” musiała mieć niezwykle wprost znaczenie. Tym bardziej, że lista połączeń dalekopisowych odnotowuje co prawda dla OKW pięć linii, ale dla „Irene” aż dwie linie, podczas gdy dla RKzl Berlin (kancelarii Rzeszy w Berlinie) tylko jedną linię i dla takiej samej kancelarii w Monachium także tylko jedną linię. 

Świadczy to niewątpliwie o tym. że w okolicy tej centrali musiało się znajdować coś tak ważnego. że konieczne stało się doprowadzenie tam aż dziesięciu linii. Tym „czymś” w III Rzeszy mogła być tylko kwatera wodza państwa. 

Wunderwaffe  

Z wielu materiałów i dokumentów technicznych wynika, że nowa lokalizacja kwatery głównej pomyślana była w miejscu tak bezpiecznym, że już wcześniej powstawała w nim baza produkcyjna naprawdę nowoczesnej „tajnej broni”. Bowiem tylko lokalizacja rzeczy najważniejszych właśnie w okolicy Wałbrzycha i Jeleniej Góry uzasadniała budowę tu właśnie najnowocześniejszej sieci łączności. 

Podziemne inwestycje w Wałbrzyskiem, zarówno w Górach Sowich. jak i pod Książem pomyślane były zapewne nie tylko jako “kwatery”, ale i jako dobrze ukryte zakłady produkcyjne. Natomiast szczególna rola przypadła Kotlinie Jeleniogórskiej, która była nie tylko doskonałym ukryciem podziemnych fabryk, ale i miejscem produkcji surowca koniecznego do wyprodukowania broni atomowej. 

Tu bowiem wydobywano uran, a Niemcy pod koniec wojny zdawali sobie sprawę z możliwości wyprodukowania takiej broni. Kowarskie zagłębie uranowe. po czeskim Jakimowie, było najważniejszym miejscem wydobycia rud uranu. Co prawda Niemcy wtedy jeszcze nie umieli koncentrować tej rudy, ale nad tym właśnie intensywnie pracowano. Zapewne dlatego, a poświadczają to dokumenty, obrzeże kotliny nasycono różnego rodzaju „podziemiami i schronami. Zbudowano je w Mikowie, Kowarach, Karpaczu, Cieplicach i kilku innych miejscach jako schrony przeciwlotnicze, tam, gdzie to było możliwe, wykorzystując stare, pokopalniane sztolnie. W tych właśnie okolicach zgromadzono pod koniec wojny wielu specjalistów i naukowców, nie tylko niemieckich, i to właśnie dla nich oraz ich rodzin budowano te schrony. 

Mieli oni m.in. rozwiązać problem wzbogacania rud uranu. O wadze, jaką przywiązywano do wydobycia rudy, świadczy fakt, że w kopalni „Stanisław”, pod koniec wojny, na trzy zmiany pracowało ponad 1500 górników, Warto dodać, że jej głębokość przekraczała 600 m. W zasadzie była to kopalnia rud żelaza, ale pod koniec wojny głównym celem wydobycia był już właściwie tylko uran. Choć nie zachowały się w tej sprawie dokumenty, na pewno nie wywożono z Kowar tysięcy ton skał, lecz gdzieś w okolicy prowadzono flotację | wzbogacanie, przygotowując równocześnie zapiecze naukowe i produkcyjne dla broni jądrowej. Było to możliwe, tym bardziej że po drugiej stronie Karkonoszy, prawdopodobnie w Jabloncu, istniały już początki tego rodzaju bazy produkcyjnej. 

Samolot w pudełku 

Kotlina Jeleniogórska co najmniej już od połowy wojny była nasycana wysokospecjalistycznym przemysłem specjalnych produkcji wojskowych i od tego czasu powstawała tu silna baza kadrowa i organizacyjna. O potencjale lokalnego przemysłu specjalnego świadczy chociażby produkcja wyposażenia dla doskonałych samolotów dalekiego rozpoznania Arado 234. Tutaj powstawał także praktycznie cały osprzęt specjalny dla innego samolotu Arado, przeznaczonego dla łodzi podwodnych. Była to konstrukcja tak nowoczesna, że samolot mieścił się w tubusie o średnicy dwóch i długości trzech metrów. Zmontowany na oceanie startował z wody i patrolował „miejsca pracy” wilczych stad, a zdemontowany po powrocie ponownie był chowany w tubusie! Takich supernowoczesnych produkcji było na tym terenie sporo. O niektórych wiadomo – co i gdzie. Niestety, o wielu ciągle jeszcze nasza wiedza jest ograniczona. Zapewne także dlatego, że jak wynika z najnowszych ustaleń, najcenniejsze rodzaje produkcji Niemcy rozpraszali jako produkcję nakładczą, zlecając najważniejsze montaże okolicznym mieszkańcom. 

Kable i wzmacniaki 

Sieć powiązań kablowych jest dziś właściwie jedynym śladem, który może pomóc odkryć miejsca koncentracji produkcji specjalnych i odpowiedzieć na pytanie, gdzie miała się przenieść niemiecka kwatera główna z Kętrzyna. Niestety, nie wszystko wynika z map i ciągle konieczne są poszukiwania terenowe. Centrali i końcówki kabla w Książu, o którym w dokumentach napisano, że ma zostać skończony w grudniu 1944 roku, nie znaleziono do dzisiaj. W okolicy odkryto tylko jedną końcówkę kabla telefonii wielokrotnej, na wałbrzyskim dworcu PKP w Szczawienku. Do dzisiaj nie znaleziono także wspomnianej „jeleniogórskiej” części tandemowej centrali, której ukończenie zaplanowano na lipiec 1945 roku. Zatem w maju 1945 musiała ona być prawie skończona. Gdzie jest, czy w kowarskim tunelu, czy w podziemiach poczty w Kowarach? To, że gdzieś jest i że miała pełnić rolę jednej z najważniejszych central w Niemczech, jest pewne. 

Sieć nowoczesnej telefonii została na Podsudeciu rzeczywiście zbudowana. Wynika to nie tylko z dokumentów i map, ale i z urządzeń zachowanych w terenie. Betonowe, prefabrykowane „domki”, często uznawane za wartownie, zlokalizowane w jednym, podsudeckim ciągu, w stałych odległościach od siebie, są właśnie stacjami wzmacniania telefonii wielokrotnej. Znana jest lokalizacja co najmniej czternastu z nich. Tylko na odcinku Szklarska Poręba – Świeradów są cztery takie stacje, w tym najlepiej zachowana, na Rozdrożu Izerskim. Z dokumentacji wynika, że do dziś jednak nie znamy położenia piątej stacji wzmacniakowej w tym ciągu. Obliczenia i techniczne warunki budowy tej sieci wskazują, że musi się ona znajdować w okolicy Sępiej Góry nad Świeradowem. Ponieważ nie ma tam prefabrykowanej budki, należy założyć, że tę właśnie stację schowano pod ziemią. Gdzie i dlaczego? 

Kable sieci telefonicznej są siecią nerwową każdego państwa. Są też prawdziwym „nerwem wojny” i dlatego ich lokalizacja oraz położenie central może odpowiedzieć na wiele istotnych pytań. Tam, gdzie istnieje sieć łączy specjalnych, tam, gdzie budowano najnowocześniejsze centrale tandemowe i gdzie ogromnym nakładem środków już w drugiej części wojny budowano supersieć łączności musiało się dziać bardzo wiele. Jak wiele? 

Tekst i zdjęcie: Marek Chromicz  

Tekst – Gdzie jest „Irene”? autorstwa Marka Chromicza, ukazał się pierwotnie w “Nowinach Jeleniogórskich” 17 listopada 1998 roku, w numerze 46., na stronie 17.

© Nowiny Jeleniogórskie. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

887732136

Zgłoś za pomocą formularza.