Wczoraj w rozmowie z nami senator Mróz jednoznacznie nie zaprzeczył, że taka sytuacja mogła mieć miejsce. Dzisiaj przysłał także do naszej redakcji oświadczenie, w którym neguje oskarżenia.
(…) Na przedstawionych zdjęciach nie ma śladu niszczenia przeze mnie jakichkolwiek materiałów wyborczych. Jestem widoczny na jednym zdjęciu, gdzie stoję z plikiem plakatów. Formułowanie zarzutów na podstawie jednej fotografii jest karygodne i odbieram je wyłącznie w kategoriach brudnej walki wyborczej ze strony sztabu pana Rafała Trzaskowskiego. Jestem, jak wiele innych osób w Jeleniej Górze, zaangażowany w kampanię wyborczą pana prezydenta Andrzeja Dudy, także poprzez rozklejanie plakatów wyborczych. Robię to jednak zgodnie z obowiązującym prawem – plakaty wyborcze umieszczane są wyłącznie w miejscach legalnych i ogólnodostępnych. Sugerowanie czegoś innego, bez żadnych podstaw i dowodów jest przejawem wyłącznie czarnej kampanii prowadzonej przez sztab Rafała Trzaskowskiego, którego przedstawicielem w Jeleniej Górze, jak się okazało, jest prezes jednej z miejskich spółek.
Abstrahując od powyższej sytuacji, która dotyka mnie osobiście, mimo że jedyną moją „winą” jest przebywanie w zasięgu kamery monitoringu, pozostaje zasadnym pytanie na jakiej podstawie osoby postronne weszły w posiadanie zapisów monitoringu miejskiego. Jako osoba publiczna mam świadomość, że moje działania mogą być przedmiotem zainteresowania opinii społecznej. Nie może być jednak tak, że na podstawie nieprawdziwych zarzutów, publikuje się wizerunek mój oraz innej osoby sugerując łamanie prawa. Wszystkie te działania mają na celu, z jednej strony, uderzenie w prezydenta Andrzeja Dudę na finiszu kampanii wyborczej, z drugiej zaś, zniesławienie mojej osoby. Informuję, że wszelkie próby pomawiania i dyskredytowania mnie w oczach opinii publicznej spotkają się ze zdecydowanymi działaniami, zmierzającymi do wyegzekwowania przysługujących mi praw – pisze Krzysztof Mróz.
Na portalach internetowych pojawiło się też oświadczenie Wojciecha Leszczyka, który w podobnym tonie zaprzecza, by zaklejał plakaty i również zapowiada, podjęcie kroków prawnych.
Wątpliwości, które teraz się pojawiają, mogłoby nie być, gdyby policja szybko wyjaśniła sprawę. 10 dni – zwłaszcza, gdy ma się świadomość, że sprawa ma wymiar polityczny – powinno wystarczyć funkcjonariuszom, na stwierdzenie czy pod powieszonymi na Placu Piastowskim plakatami Andrzeja Dudy znajdują się plakaty Rafała Trzaskowskiego (ustalenie osób i miejsca zarejestrowanych na monitoringu, wydaje się jeszcze prostsze). Gdyby to zrobiono już widzielibyśmy, czy obaj prominenci popełnili wykroczenie, czy też kierowane wobec nich oskarżenia są zupełnie bezpodstawne.