To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Surowe kary za zabójstwo

Fot. archiwum

Umówili się wieczorem, że pójdą do niego i zrobią z nim porządek. Przez wybite okno dostali się do środka mieszkania. Adam B., gospodarz i jego kompan Krzysztof G. spali zamroczeni tanim alkoholem. Sprawcy zaczęli krzyczeć, potem bili. Dwaj mieszkańcy Karpacza - osiemnastoletni Artur J. i jego rok starszy kolega, Mateusz J. zostali skazani przez jeleniogórski sąd za zabójstwo Adama B.

Wyrok: 15 i 13 lat więzienia. Orzeczenie nie jest prawomocne.

Adam B. został zakatowany w swoim mieszkaniu 27 maja. Młodzi bandyci nie potrafili podać żadnego powodu, dla którego przez dwie godziny bili pięściami, kopali po całym ciele, a potem tłukli listwami z boazerii znanego im mężczyznę.

Co pchnęło młodych ludzi do takiego czynu? Oni sami nie potrafili powiedzieć. Ale zaplanowali to sobie. Pewnie nie to, że zabiją człowieka, ale chcieli dać nauczkę Adamowi B., bo miał podobno obciążyć kogoś swoimi zeznaniami w sprawie kradzieży.

Adam B. żył samotnie w mieszkaniu przy Kościuszki. Bez prądu, w warunkach takich sobie. Zbierał puszki na śmietnikach, złom, czasem coś ukradł. Kolegował się z Krzysztofem G., którego feralnego wieczoru zaprosił kolejny raz do siebie. Razem pili, razem położyli się spać.

Artur J. i Mateusz J. przyszli tam koło północy. Nawet nie pukali do drzwi. Weszli przez zastawioną styropianem dziurę w oknie. Zaczęli krzyczeć do Adama. Po chwili już go szarpali.

Gdy mężczyzna upadł na ziemię zaczęli go kopać. Tak mocno, że w ciele porobiły się półcentymetrowe wgniecenia na plecach. Złapali za głowę o tłukli nią o drzwiczki szafki. W pomieszczeniu było ciemno, więc jeden drugiemu podświetlał miejsce latarką w telefonie komórkowym.
To bicie było męczące. Robili więc przerwy. Adam B. leżał zakrwawiony i coś mamrotał, a Artur i Mateusz po złapaniu oddechu brali się za dalsze bicie.

Rozbili mężczyźnie butelkę na głowie, a potem wyrwali z boazerii dwie listwy i nimi siekali twarz ofiary. Dwie godziny wymierzali w ten sposób karę, po czym zabrali się i poszli. Na odchodne zrobili zdjęcie telefonem komórkowym leżącemu w kałuży krwi mężczyźnie. Była godzina 3.48

Wszystko to działo się na oczach Krzysztofa G., który nawet nie pisnął. Mężczyzna powiedział potem śledczym, że tak był sparaliżowany strachem o swoje życie, że nie zareagował. Nawet, gdy już po pewnym czasie wychodził z mieszkania swojego kolegi nie wezwał pomocy.

Mężczyźnie postawiono zarzut nieudzielenia pomocy, ale sąd go uniewinnił.

Adama B. znalazł następnego dnia przed godziną 13. inny jego znajomy. Mężczyzna już nie żył, bo się wykrwawił. Najwięcej obrażeń miał na twarzy. Była niemal posiekana od uderzeń listwami, a wcześniej pięściami.

Artur J. i Mateusz J. Przyznali się do wszystkiego. Ze szczegółami opowiedzieli, jak wyglądały tamte tragiczne dwie godziny. W czasie wizji lokalnej opowiadali i pokazywali, jak bili Adama B.

Komentarze (8)

Tylko jedna kara powinna ich czekac: KRZESLO ELEKTRYCZNE

To jest wg. WAS surowa kara? Za1,5 godzinne znęcanie się nad drugim człowiekiem?

A co dzieje się z Jakubem który był podejrzany o śmiertelne pobicie pod Atrapą?

A dlaczego policja nie bierze się za śledztwo w sprawie morderstwa młodego człowieka(chyba studenta) w dawnym lokalu "Parkowa"który wykrwawił się na pogotowiu po uderzeniu tzw.tulipanem w szyję przez Mańka?Byłem ostatnio w Jeleniej i widziałem że ta MENDA chodzi na wolności.Ludzie mówią że to KONFIDENT może dlatego policja go nie zamyka.

dostaną zawału w pudle, weterynarz stwierdzi że pacjent nie nadaje się do pudła i będą chodzić wolno -chory kraj