Barbara Nowak-Obelinda jest historykiem sztuki (dyplom o architekturze XIX wieku obroniła u prof. Tadeusza Jaroszewskiego w Warszawie). Od 1976 roku pracowała w instytucjach związanych z ochroną zabytków na Mazowszu. Na Dolny Śląsk przeniosła się w 1980 roku. Przez lata pełniła funkcję wojewódzkiego konserwatora zabytków wałbrzyskiego oddziału, a od 2013 roku przeniosła się do Wrocławia na stanowisko wojewódzkiego konserwatora zabytków. Została odznaczona medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".
– Niedawno dolnośląski konserwator zabytków poinformował o wpisaniu do rejestru zabytków Wysokogórskiego Obserwatorium Meteorologicznego im. Tadeusza Hołdysa na Śnieżce. Obiekt z 1966 roku jest chyba jednym z najmłodszych w dolnośląskim rejestrze? Jakie przesłanki stały za wpisaniem za objęciem obserwatorium ochroną konserwatorską? Czy to pomoże Instytutowi Meteorologii i Gospodarki Wodnej, który jest właścicielem obiektu na Śnieżce, w jego remoncie? Są głosy, że może prace opóźnić?
– Obiekt jest jednym z najmłodszych, ale nie najmłodszym. Budynek wysokogórskiego obserwatorium meteorologicznego im. T. Hołdysa położony na szczycie góry Śnieżka posiada wartości artystyczne, historyczne i naukowe, stanowi świadectwo minionej epoki. Zbudowany w latach 1969-1974 przez architektów inżynierów Politechniki Wrocławskiej był innowacyjny pod względem rozwiązań konstrukcyjnych jak i formy. Był w swym czasie nietypowy, jedyny, inspiracją dla przyjętej formy był surowy krajobraz Karkonoszy oraz istniejąca na szczycie zabudowa, został zrealizowany w trudnych warunkach górskich. Jego wartości przejawiają się w formie zewnętrznej obiektu, innowacyjności konstrukcji i niepowtarzalności; żadnego z sąsiadujących schronisk sudeckich nie wzniesiono w podobnej stylistyce. Futurystyczny projekt koreluje z istniejącą zabudową, m. in. XVII-wieczną kaplicą św. Wawrzyńca, która również została założona na rzucie okręgu. Forma budynku obserwatorium na stałe wpisała się w pejzaż Dolnego Śląska, obiekt stał się symbolem regionu, elementem go identyfikującym. Stanowi istotny komponent krajobrazu górskiego, ma ogromne znaczenie dla lokalnej tożsamości kulturowej. Wartości te zasługują na zachowanie a jego ochrona leży w interesie społecznym. Jest to obiekt państwowy, Państwo polskie chroni zabytki. Stworzona ochrona nakłada obowiązek utrzymania, a zatem także restauracji i konserwacji tak samej budowli jak i jej wystroju wewnętrznego. Stosować należy metody i technologie właściwe dla tej budowli. Działania trzeba rozważnie przygotowywać, a prace mieć będą specjalistyczny charakter. Ale prowadzone z rozmysłem, gwarantują też wysoką jakość i trwałość. Nawet jeśli nastąpi wydłużenie procesu remontowego to kompensatą jest ich jakość i trwałość.
– Niektórzy właściciele wiekowych budowli wcale nie cieszą się, gdy konserwator wpisze je do rejestru. Twierdzą, że oznacza to dla nich dodatkowy kłopot i często podnosi koszty remontu albo uniemożliwia wyburzenie rudery. Tak było na przykład w Lwówku Śląskim, gdzie miasto chciało wyburzyć słodownię, ale nie zgodził się na to wojewódzki konserwator zabytków, bo obiekt jest wpisany do rejestru zabytków.
– Około 80 procent naszych decyzji o wpisaniu zabytku do rejestru zabytków nieruchomych odbywa się na wniosek ich właścicieli. Właściciele o to zabiegają, gdyż daje im to prawo do starań o dotacje, zwolnienia z podatków od nieruchomości, ulgi w zakupie np. mieszkań w zabytkach. Nie wszystkie obiekty kwalifikują się do wpisania do rejestru zabytków, istnieją inne formy ochrony jak wojewódzka ewidencja zabytków, gminna ewidencja zabytków. Od niedawna przepisy uległy zmianie i samorządy mogą udzielać dotacji na zabytki nie wpisane do rejestru zabytków.
Na tym tle przykład słodowni w Lwówku Śląskim jest więc odosobniony, na takim przykładzie nie można opierać uogólnionych wniosków. Wpisanie do rejestru zabytków słodowni w Lwówku Śląskim jest przykładem ochrony zabytku w związku z jego zagrożeniem rozbiórką, a więc zupełnym unicestwieniem. Wpis do rejestru zabytków poprzedzony został pracami badawczymi, zleciliśmy najbardziej kompetentnym osobom w kraju wykonanie badań architektonicznych i oceny stanu technicznego, które dały informacje o dużych wartościach obiektu i możliwości jego zachowania. Wpisaliśmy więc obiekt do rejestru zabytków, generalny konserwator zabytków utrzymał tę decyzję. Gmina złożyła skargę do sądu, nie znamy orzeczenia w tej sprawie. Wszyscy właściciele zabytku mają prawo liczyć na pomoc finansową państwa, z wyjątkiem podmiotów do państwa należących. Niedalekim słodowni przykładem takiej pomocy jest Dom Solny w Lubaniu. Tam, już w trakcie remontu, okazało się, że na dachu obiektu znajduje się bardzo stara dachówka wykonana ręcznie, układana na zaprawie i uszczelniona od spodu polepą gliniano-drewnianą (malutkie deseczki). Prace wstrzymywaliśmy, wydaliśmy nakaz prowadzenia ich w zupełnie odmienny sposób, z zachowaniem dachówki i uzupełnieniem ubytków dachówką wykonywana ręcznie. Ostatecznie udało się na partiach dachu dachówkę wraz z polepą gliniana zakonserwować in situ, więc nie demontować. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a w ostatnim etapie również Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków, bardzo mocno wsparliśmy to działanie finansowo. Gmina współpracowała w realizacji tej zmiany, a dziś mamy wybitną w kraju realizację konserwatorską, przykład z historii budownictwa (XVII w.) w regionie, a gmina planuje muzealne wykorzystywanie tego obiektu. Jest duża liczba innych przykładów pomocy samorządom w realizacji ich planów związanych z zabytkami. Wspieramy zagospodarowanie zabytków przez samorządy. Mamy w regionie ich tak dużo, że nie uda się zagospodarować wszystkich na cele komercyjne. Starają się i otrzymują dotacje na remonty i konserwacje np. Zamek w Kamieńcu Ząbkowickim, forty w Srebrnej Górze, Zamek Książ w Wałbrzychu otrzymują dotacje od wielu lat, ale są też mniejsze przedsięwzięcia jak zamek w Ząbkowicach Śląskich, Zagórzu Śląskim, Starej Kamienicy, pałac w Gaworzycach, szereg dotacji na remonty murów miejskich w Bystrzycy Kłodzkiej, Chojnowie, Ząbkowicach czy Ziębicach. W ostatnich dziesięciu latach minister kultury i dziedzictwa narodowego udzielił dolnośląskim samorządom 56 dotacji na remonty zabytków.
Nasz urząd, który ma środków znacznie mniej, rocznie udziela 2-3 dotacje dla samorządów. Dotacje są jednak wynikiem wystąpień, jeśli samorządy nie występują z wnioskami, dotacji nie otrzymują. A koszty? Są wysokie, ale też zabytki remontować należy systematycznie, a trwa to czasem długo. Remonty i konserwacje należy dobrze zaplanować, tak by zapewnić im bezpieczeństwo i stałą troskę. Spójrzmy na te gminy, które mają kolosy (Książ, Srebrna Góra, Kamieniec Ząbkowicki), trwa to już wiele lat i jeszcze potrwa.
– Czasami właściciel zabytku przekonuje się, że się przeliczył i brakuje mu pieniędzy na dalszy remont. Budynek latami stoi nieodnawiany i jego stan się pogarsza. Frustrację właściciela pogłębia ewentualność finansowej kary nałożonej przez konserwatora…
W regionie dolnośląskim jest wiele pałaców wzorowo odrestaurowanych i ich właścicielom należy się uznanie. Jest jednak także nadal wiele ruin i mamy z tym kłopoty, przede wszystkim my, konserwatorzy, gdyż wiele zabytków kupiono w celach spekulacyjnych. Po to, by uzyskać na nie kredyty – mamy przykłady obciążenia pałacu w złym stanie kredytem np. 7 mln. zł. By na nich zarobić np. przykład zakupu pałacu za ok. 2 mln. zł. i próba sprzedaży niewyremontowanego za wielokrotność kwoty. Są obiekty zakupione przez ludzi zamożnych, którzy ich też nie remontują i nie chcą sprzedać. Są przykłady zakupu zabytków tylko po to, by je zniszczyć, odzyskać cenne tereny i sprzedać na komercyjne zagospodarowanie. Lub też zakupu zabytków nie wiadomo po co. Jest bardzo dużo wariantów, z którymi związane są losy zabytków. Ci, którzy się przeliczyli i nie mają pieniędzy, lub mają ich za mało, ale zabytku nie opuszczają, pilnują, strzegą, nie dopuszczają do pogorszenia stanu, czynią starania o pozyskanie środków (i wielu z nich je dostaje) i nie wykonują samowolnych prac, a działają w porozumieniu z konserwatorem, nie czekają kary pieniężne. Administracyjne kary pieniężne są narzędziem skutecznym i jest to narzędzie szybkiego działania, będące w kompetencji konserwatora, nie musimy czekać, aż sądy wymierzą kary za np. nie wykonanie zaleceń – załatania dziury w dachu, założenia rynny, zabicie okien, by zabezpieczyć obiekt przed dostępem osób niepowołanych czy też za prowadzenie prac bez pozwolenia lub niezgodnie z pozwoleniem. Przepisy, obowiązujące od 2018 r., pozwalają konserwatorowi na wymierzenie administracyjnej kary pieniężnej w wysokości od 500 do 2000 zł. za nie powiadomienie konserwatora o uszkodzeniu, zniszczeniu, zaginięciu, kradzieży zabytku, zagrożeniu dla zabytku, zmianie miejsca przechowywania zabytku ruchomego , zmianach dotyczących stanu prawnego zabytku wpisanego do rejestru zabytku lub wojewódzkiej ewidencji zabytków oraz o przywiezieniu zabytku ruchomego do kraju, objętego pozwoleniem na czasowy jego wywóz za granicę. Uniemożliwianie lub utrudnianie konserwatorowi dostępu do zabytku podlega karze od 500 do 2000 zł. Wykonywanie w zabytku wpisanym do rejestru zabytków prac bez pozwolenia konserwatorskiego albo niezgodnie z tym pozwoleniem grozi karą w wysokości od 500 do 500 000 zł. Za niewykonanie zaleceń pokontrolnych grozi kara od 500 do 50 000 zł. Administracyjne kary pieniężne nakłada decyzją administracyjną konserwator i je egzekwuje. Konserwator wydaje też nakazy wykonania prac w zabytku, ich egzekucja odbywa się drogą administracyjną poprzez nałożenie kary grzywny, którą egzekwują organy skarbowe. Przepisy o zabytkach zawierają także katalog przestępstw i wykroczeń. W tych sprawach orzekają sądy. Konserwator może pełnić rolę oskarżyciela publicznego i posiłkowego. I taką rolę przejmujemy. Uczestniczymy w postępowaniach policji sądów. Niszczenie lub uszkodzenie zabytku jest przestępstwem, grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Sąd orzeka na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków zawiązkę w wysokości wartości zniszczonego zabytku, a w wypadku uszkodzenia obowiązek przywrócenia stanu poprzedniego, a jeśli nie jest to możliwe, nawiązkę w wysokości do wartości uszkodzenia zabytku. Jeśli sprawca działa nieumyślnie działanie podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 2 lat, sąd może orzec na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków nawiązkę w wysokości od trzykrotnego do trzydziestokrotnego minimalnego wynagrodzenia. Kary zostały zatem znacznie podwyższone, co niesie za sobą zmianę kwalifikacji samych czynów. Nie będę omawiała wykroczeń. Nowym rozwiązaniem prawnym jest kumulowanie się wpłat z administracyjnych kar pieniężnych, nawiązek i grzywien wyznaczanych przez sądy, na koncie Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków. Zgromadzone na Funduszu środki zostały rozdzielone na dotacje dla zabytków – założenie w nich systemów ochrony przeciwpożarowej. Jesteśmy drugim w kraju urzędem pod względem ilości nałożonych kar i kwot wyegzekwowanych. W dwóch dolnośląskich zabytkach wykonane będzie zabezpieczenie przeciw pożarowe z tych środków. Przykład pałacu w Wojanowie-Bobrowie jest zupełnie odrębnym zagadnieniem. Właściciel obiektu przez lata nie wpuszczał nas do obiektu, mimo asysty policji. Mimo, że z tego powodu cofano mu przyznane dotacje, robił to w dalszy ciągu. Po śmierci właściciela, postępowania administracyjne wygasły, toczy się postępowanie spadkowe w sądzie. Jakiekolwiek działania podjąć możemy po wydaniu przez Sąd postanowienia o nabyciu spadku.
– W Kotlinie Jeleniogórskiej kilka lat temu głośno było o wyburzeniu zabytkowej przędzalni w Mysłakowicach. Jej właściciel został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat oraz kary finansowe. To nie odstraszyło osób, które nie tak dawno wpadły na pomysł wysadzenia dla potrzeb filmu mostu kolejowego w Pilchowicach. Interwencja konserwatora zapobiegła temu. Dlaczego wcześniej ten most nie został wpisany do rejestru zabytków?
– To jednak był pomysł, a nie czyn. Nie rozpoczęto żadnych formalności w tej sprawie. Wcześniej obiekt był zabytkiem figurującym w ewidencji zabytków, więc działania byłyby z konserwatorem uzgadniane. Zniszczenie i uszkodzenie zabytku byłoby także karane. Mamy bardzo dużo zabytków, wpisujemy je do rejestru, ale przy skomplikowanej i kosztownej procedurze oraz niewystarczającej liczbie pracowników, jeszcze długo będziemy wpisywać do rejestru zabytków obiekty na to zasługujące. W sytuacji zagrożenia dla zabytku potrafimy wzmocnić jego ochronę w bardzo krótkim czasie jak to wykazała sytuacja z pilchowickim mostem.
– Ustawa o ochronie zabytków pozwala na trzy sposoby przeciwdziałania niszczeniu cennych budowli: wpis do rejestru zabytków, utworzenie parku kulturowego oraz ustalenie ochrony w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Który z wymienionych sposobów jest dla zabytków najlepszy?
– Są to formy ochrony zabytków, jest jeszcze czwarta, nobilitująca zabytki do najwyższej ranki krajowej- pomniki historii. Oprócz planu miejscowego formą ochrony zabytków są ustalenia w decyzjach tzw. lokalizacyjnych. Te formy współistnieją i uzupełniają się. Najsilniejszą formą ochrony jest wpis do rejestru zabytków obiektu lub obszaru. Ustalenia prawa miejscowego odwołują się wtedy do przepisów odrębnych i konserwator zabytków ma decydujący wpływ na działania w tych obiektach i obszarach, również we wnętrzach tych obiektów oraz wydaje pozwolenia dotyczące prac i robót przed pozwoleniem na budowę. W ustaleniach planu zagospodarowanie przestrzennego jest zawarta ochrona innych obiektów i obszarów zabytkowych figurujących w ewidencjach wojewódzkiej i gminnych. Działania w nich uzgadniane są przez konserwatora w innym trybie, prawa budowlanego, przed wydaniem pozwolenia na budowę, i nie dotyczą wnętrz budynków. Zupełnie czym innym jest ochrona poprzez utworzenie parku kulturowego, które tworzą gminy swoją uchwałą i mogą w obszarze parków ustalać zakazy i ograniczenia bardziej szczegółowe, i w dziedzinach, których nie reguluje plan zagospodarowania przestrzennego.
– Aby wpisać obiekt do rejestru zabytków, musi on spełniać określone warunki. Jakie? Ile mamy na Dolnym Śląsku obiektów wpisanych dom rejestru zabytków?
– Obiekt musi posiadać udokumentowaną wartość artystyczną, historyczną lub naukową, które zasługują na zachowanie i ochrona których leży w interesie społecznym. Obecnie w rejestrze zabytków nieruchomych figuruje 8100 zabytków nieruchomych i ponad 36 000 zabytków ruchomych i 1492 stanowisk archeologicznych.
– Mówi się, że Kotlina Jeleniogórska to raj dla poszukiwaczy skarbów. Aby prowadzić poszukiwania zgodnie z prawem, muszą wystąpić o zezwolenie do konserwatora zabytków? Ile w ubiegłym roku wydano zezwoleń? Czy duża jest skala nielegalnych działań? Jaka grozi za to kara?
– Poszukiwanie ukrytych lub porzuconych zabytków ruchomych, w tym zabytków archeologicznych, przy użyciu wszelkiego rodzaju urządzeń elektronicznych i technicznych oraz sprzętu do nurkowania wymaga pozwolenia konserwatora. W 2019 r. 26 pozwoleń, w tym sześć w Delegaturze w Jeleniej Górze. Mamy świadomość działań nielegalnych, lecz trudno ocenić nam ich skalę. Poszukiwania bez pozwolenia podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Policjanci są obecnie szkoleni, także przez nas, są bardzo dobrze zorientowani i zwracają uwagę na naruszenia prawa w tej sprawie.
Dziękuję za rozmowę
Alina Gierak
„Nowiny Jeleniogórskie” lipiec 2020
1 Komentarz
W artykule z wywiadem z panią Obelindy brakuje mi informacji o projektantach obiektu na Śnieżce. Projekt powstał w 1964 roku którego autorami byli Witold Lipiński i Waldemar Wawrzyniak.