Były szef polskiego rządu, Kazimierz Marcinkiewicz, został skazany przez sąd. Polityk uważa, że to zemsta Zbigniewa Ziobry.
Marcinkiewicz przez lata był politykiem z drugiego, a nawet trzeciego szeregu. Znany był raczej w swoim okręgu wyborczym, czyli Gorzowie. Na arenie ogólnopolskiej nie bardzo był kojarzony. To się zmieniło w 2005 roku, kiedy na krótko został premierem. Nominacja dla Marcinkiewicza była zaskoczeniem, ale był to plan Jarosława Kaczyńskiego.
PiS wygrał wówczas wybory i wskazywał – razem z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin – rząd. Premierem miał być Kaczyński, ale nie mógł. Chodziło o wizerunek. Wówczas prezydentem był Lech Kaczyński i PiS wystawiłby się na śmieszność, gdyby Polską rządzili bracia bliźniacy. Dlatego Kaczyńscy postawili na mało znanego polityka, którym chcieli kierować – posła PiS, Kazimierza Marcinkiewicza.
Był premierem przez kilka miesięcy, a potem jego miejsce zajął Jarosław Kaczyński.
W późniejszych latach Marcinkiewicz związał się z Platformą Obywatelską, a w końcu wyszedł z czynnej polityki. W międzyczasie się rozwiódł i związał z inną kobietą. Stali się bardzo medialną parą, ale związek się rozpadł.
Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy właśnie wydał wyrok nakazowy wobec byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza, uznając go winnym uchylania się od obowiązku alimentacyjnego wobec byłej żony Izabeli.
Sąd skazał ekspolityka na pół roku ograniczenia wolności i na wykonywanie prac społecznych (20 godzin miesięcznie).
Sprawę do sądu skierowała prokuratura, która uznała, że były premier nie płacił alimentów żonie od 22 listopada 2021 r. do 18 listopada 2022 r.
– Nic na ten temat nie wiem, żadne informacje z sądu do mnie nie dotarły — powiedział Onetowi Kazimierz Marcinkiewicz i dodał, że w państwie PiS to normalne, że zapadają wyroki, a skazany nie ma o tym informacji.
– To jest dokładnie to samo, co do tej pory. To nagonka Zbigniewa Ziobry na mnie, to jest zemsta polityczna na mnie. Ziobro mnie ściga, gdzie tylko może i w tym wypadku to jest dokładnie to samo. Nie uchylam się od płacenia alimentów. W ub.r. pani Olchowicz otrzymała 230 tys. zł zaległości. Nie mam zamiaru się z tego tłumaczyć. W ogóle nie rozumiem, dlaczego mam dorosłą osobę utrzymywać już 10 lat, dla mnie jest to niejasne — dodał Marcinkiewicz.
News4media
Fot. Wikipedia