Pasjonat Karkonoszy i Gór Izerskich. Regionalista dzielący się swoją ogromną wiedzą z innymi. Rozpalający w innych ziarenka tej pasji. Życzliwy i pomocny dla innych. Serdeczny i zawsze uśmiechnięty. Nawet jeśli za uśmiechem kryły się trudne przeżycia, do ludzi, z którymi krzyżowały się jego zawodowe i przyjacielskie ścieżki, odwracał się tą pogodną stroną. Przemysław Wiater. Swój cień pokazywał nielicznym.
Tak trudno pisać o Nim, że Był. Bo Przemek Wiater JEST – w karkonoskim oraz izerskim pejzażu. I w pamięci, sercach tylu osób. Zapisał się twardym rylcem, którego nie zetrze kruchość jednego, tak owocnego życia.
Powrót „syna marnotrawnego”
Urodził się we Wrocławiu, ale jako pacholę wraz z rodzicami przyjechał do Jeleniej Góry. Karkonosze i Góry Izerskie, uroki narciarstwa i pieszych górskich wycieczek odkrył podczas nieformalnych wypraw z kolegami z cieplickiego ogólniaka. I być może „okres karkonosko-izerski” odłożyłby do kategorii młodzieńczych włóczęg i wyryp, gdyby nie „powrót syna marnotrawnego”. Tak przynajmniej powitali go z powrotem w Karkonoszach przyjaciele i znajomi, kiedy z dyplomami historyka i historyka sztuki na uniwersytecie we Wrocławiu zamieszkał w Szklarskiej Porębie. Do pracy w nowo utworzonym Domu Gerharta i Carla Hauptmannów ściągnął go z Wrocławia dawny przyjaciel z dzieciństwa, Marcin Zawiła.
W Muzeum Karkonoskim w Jeleniej Górze Przemek Wiater pracował nieprzerwanie od 1995 roku. Często podkreślał, nie bez ironii, że jest tam „pracownikiem działalności podstawowej”. Przez ostatni rok dyrektorował Muzeum Karkonoskiemu. Słowo „dyrektorował” jest obce w przypadku Przemka Wiatera. Jak mówi Bożena Danielska, z którą pracował przez 16 lat jako podwładny i przełożony, współpracownik i przyjaciel: – Muzealnicy pokochali Przemka-dyrektora od razu. Potrafił nawiązać kontakt z każdym. Szanował każdego. Liczył się z głosem innych.
Regionalista z ogromną wiedzą
O Przemku Wiaterze w kontekście Jego zasług dla regionu nie sposób napisać w kilku zdaniach. Magister historii i historii sztuki. Magister zarządzania, o specjalizacji: zarządzanie zasobami ludzkimi. Kustosz dyplomowany. Doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Pomysłodawca i współautor dwóch ogromnych wystaw – podwalin pod dzisiejsze rozumienie świadomości regionalnej i związku z kulturowym dziedzictwem niemieckim. Mowa tu o wędrującej wystawie i wydawnictwie: „Wspaniały Krajobraz: artyści i kolonie artystyczne w Szklarskiej Porębie w XX wieku” oraz o „Śląskim Elizjum”. To ostatnie miało wpływ na stworzenie Fundacji Doliny Pałaców i Ogrodów Kotliny Jeleniogórskiej.
Zdobywał wiedzę z książek oraz w muzeach Europy. I z pasją oraz ogromnym talentem dzielił się tą wiedzą. Autor kilku monografii, kilkudziesięciu artykułów naukowych, kierownik krajowych i międzynarodowych projektów muzealno-wystawienniczych. Tworzył fachowe teksty nie tylko w języku polskim, lecz także w po czesku i po niemiecku.
– Przemek lubił być mentorem dla młodych przewodników i regionalistów. I lubił być wykładowcą. Lubił pracę dydaktyczną – wspomina Bożena Danielska. Pracę akademicką w Wyższej Szkole Menedżerskiej w Legnicy traktował jak wszystko, co robił w życiu – z pasją. Nawet tam, dla przyszłych prawników, w programie przemycił wykłady z historii Śląska.
Stawiał na edukację regionalną. Martwił się niekontrolowaną zabudową w pejzażu karkonoskim. W ostatnim wywiadzie, jakiego udzielił Leszkowi Kosiorowskiemu w programie „Arka Karkonoszy”, Przemek Wiater mówił o muzealnych planach dotyczących edukacji regionalnej. Zależało mu na tym, aby rozbudzać w młodych ludziach świadomość regionalną, potrzebę zakorzenienia na ojcowiźnie. Choć słowo „ojcowizna” na tym skrawku ziemi nadal jest obce. Pomysł Karkonoskiej Akademii Edukacji Regionalnej, która docierać będzie wirtualnie do mieszkańców regionu, zwłaszcza młodych, wynikał z myślenia Przemka, że nie wystarczy zachwycić się Górami Olbrzymimi (lubił tę nazwę Karkonoszy i Gór Izerskich, obowiązującą do początków XIX wieku). – Dostrzec to za mało – powiedział w ostatnim wywiadzie – Zrozumieć i pokochać. Mieć to w sercu. Wejść głębiej w istotę Gór Naszych. Tylko tak możemy budować tożsamość.
Dyplomata
Przez pięć kadencji był radnym Szklarskiej Poręby. – Był dyplomatą, potrafił dogadać się z każdą władzą. Tego akurat w nim nie lubiłam – przyznaje Bożena Danielska. We wspomnianym „ostatnim wywiadzie” dla Arki Karkonoszy Przemek wspomina czasy, kiedy współtworzył Niezależne Zrzeszenie Studentów, działał w Ruchu WiP. Z nieprzenikniona twarzą mówił: – Wierzyliśmy z płomieniem w oczach, że uda nam się Polskę zmienić na lepszą i o wiele bardziej demokratyczną.
Owocne życie
Przemek Wiater miał mnóstwo pomysłów dotyczących kultury, turystyki i życia w regionie. Z powodzeniem łączył te nitki. Członek honorowy Gildii Przewodników Sudeckich i Towarzystwa Izerskiego, Kanclerz Sudeckiego Bractwa Walońskiego. Pomysłodawca narciarskich zawodów retro, w których z zapałem uczestniczył na Polanie Jakuszyckiej i na trasach w Szklarskiej Porębie. Starannie przygotowywał się do tych występów, dbając o szczegóły stroju i sprzętu, który nie miał udawać starego, a być takim. Rajdy piesze retro pn. „Flanela” w Górach Izerskich, które wymyślił i współorganizował, mają klimat nie tylko wizualnego zatrzymania w czasie. Także mentalnego, zabawowego czasu górskich wędrówek „bez plastiku”.
Można długo wyliczać zasługi i nagrody, które Przemek Wiater otrzymywał za swoje owocne życie, by wspomnieć tylko nagrodę „Izerski Kryształ 2003”, „Liczyrzepę” Starosty Jeleniogórskiego, medal „Gloria artis”, Brązowy Krzyż Zasługi czy tytuł „Zasłużony dla Szklarskiej Poręby”. Ale więcej o tym, co zapisał w karkonosko-izerskim pejzażu, powiedzą jego przyjaciele. Bo przecież to w ludziach, w ich pamięci i sercach, zapisujemy swój ślad.
Ślady
Pomocny innym. Tak o nim mówi Waldemar Ciołek, przewodnik sudecki. Bo Przemek Wiater nie tylko był serdeczny i chętnie dzielił się wiedzą o regionie. Zawsze z uśmiechem na twarzy. Nie tylko pamiętał o tych, z którymi był blisko. Choćby, kiedy wynalazł elegancki płaszcz akurat na miarę Waldka. Waldek „Druid” przywołuje inne ślady Przemka, które ten zostawiał w ludziach:
-Przemek lubił elegancko się ubrać. Lubił też założyć dżinsy i porąbać drewno. Ale kiedy wiedział, że komuś potrzebna jest ta praca, dawał zarobić innym. Taki był. Pomocny innym.”
O uśmiechu na twarzy, magicznych czwartkach w domu u Przemka, gdzie rodziły się nowe pomysły, jak ten o Gildii Przewodników Sudeckich, Szlaku Walońskim i Szlaku Peuckerta, opowiada Jarosław Szczyżowski. I on mówi o serdeczności Przemka, ogromnej wiedzy, którą chętnie się dzielił, i o talencie do rozbudzania pasji do regionu. Zdumiewające, że i Jarek od Przemka dostał… płaszcz. I niejeden plecak. Przemek Wiater z lubością w niedzielne poranki buszował na cieplickiej giełdzie, wyszukując perełki wśród staroci. Kupował ciuchy i sprzęt dla siebie i dla kolegów, nie czekając na szczególną okazję, by obdarować przyjaciół.
-Szklarska Poręba bez Przemka nie jest już ta sama. Ale Przemek nadal tu jest. Ostatnio przejeżdżałem przez miasto. Tyle miejsc jest związanych z Przemkiem. Czuję tu jego obecność – mówi Jarek Szczyżowski.
Emil Mendyk wspomina serdeczność Przemka i cierpliwość podczas wspólnej pracy nad tłumaczeniami z języka niemieckiego. I atencję Przemka do postaci Carla Hauptmanna.
W Domu Carla i Gerharta Hauptmannów w Szklarskiej Porębie Przemek Wiater przyjmował muzealnych gości najdłużej. To jego zdanie: „Ale muszę ci coś pokazać” pozostanie w nas już na zawsze. Bo to jedno zdanie otwierało przestrzeń na spotkanie z Przemkiem – muzealnikiem, Przemkiem – regionalistą i Przemkiem – serdecznym, pomocnym człowiekiem. Tyle w nas spotkań z Przemkiem Wiaterem. Tyle w nas jego śladów. W każdym pewnie inaczej zapamiętany. Ważne, czego ślad, czego ślady Przemka były i są początkiem. Bo życie człowieka jest pomostem trwającym małą chwilę pomiędzy przeszłymi a przyszłymi istnieniami. Wierzę, że z pyłu spotkań, inspiracji, pasji Przemka Wiatera, które zapalał w nas zachwytem, rozumieniem i miłością do regionu, rodzi się coś dobrego. I serdecznego. I pomocnego. Dla nas tu i teraz. W Górach Olbrzymich. I dla tych, którzy tutaj urodzą się, kiedy nas już nie będzie. I którzy będą szukać śladów przeszłych, tworząc w zachwycie własne życie w Górach Olbrzymich. Znajdą ten ślad. Znajdą ślad, który zostawił Przemek Wiater.
Małgorzata Potoczak – Pełczyńska