Towary na sklepowych półkach drożeją z dnia na dzień. Jednym z powodów jest o wysoka inflacja. Efekt? Dramatycznie rośnie liczba kradzieży. Eksperci ostrzegają, że może być jeszcze gorzej.
Od stycznia do października tego roku – bo taki okres obejmują statystyki Komendy Głównej Policji – policjanci odnotowali 26 030 przestępstw kradzieży w sklepach. To o 29,5 proc. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. A jeśli porównamy te dane z tymi z 2020 roku, to ten wzrost niemal się podwoił – wyniósł prawie 60 procent. Słowem – branża handlowa coraz bardziej odczuwa skutki aktywności złodziei.
Dodajmy jeszcze, że te dane obejmują tylko zdarzenia zgłoszone policji. Natomiast wykroczeń jest więcej, o czym sklepy dopiero przekonują się podczas inwentaryzacji. Ale informacje na ten temat nie są upubliczniane.
Zmiana między wykroczeniem a przestępstwem
– Wzrost jest wysoki i należy go traktować jako ostrzeżenie. Sytuacja może się radykalnie zmienić w związku z waloryzacją progu między wykroczeniem a przestępstwem – z obecnych 500 zł na 800 zł. Mimo sprzeciwu branży zmiana wejdzie w życie, a handel będzie musiał ponownie przemyśleć swoje podejście do ochrony towaru. Sytuacja stanie się trudna – komentuje Łukasz Grzesik, ekspert ds. zapobiegania kradzieżom sklepowym, cytowany przez serwis MondayNews.
Dlaczego Polacy kradną?
Z wielu powodów. Wśród głównych przyczyn jest ich szybkie ubożenie z powodu równie szybko rosnącej inflacji. Ludzie kradną rzeczy, które do niedawna nie ginęły masowo ze sklepów. To najlepiej pokazuje, w jakim stopniu odczuwamy skutki coraz wyższych kosztów życia.
– Zmienia się profil osoby, która dokonuje przestępstwa czy wykroczenia kradzieży – ocenia Grzegorz Wojtasik, wiceprezes zarządu Impel Facility Services.
W sklepach giną dwie kategorie towarów. Pierwsza to produkty pierwszej potrzeby, np. masła, sery, jogurty. Stoją za tym głównie osoby, które działają z przymusu.
– Coraz więcej ludzi kradnie, żeby zaspokoić swoje podstawowe potrzeby bytowe – precyzuje Wojtasik.
Druga kategoria to towary luksusowe, np. perfumy, drogie alkohole, drobna elektronika… Tymi kradzieżami zajmują się głównie zorganizowane grupy przestępcze.
– Początkowo zwiększenie kradzieży nie było odczuwalne dla handlu, ale obecnie staje się to coraz większym problemem – dodaje Grzegorz Wojtasik.
Straty spowodują wzrost cen
– Branża spożywcza jest najbardziej narażona na kradzieże – podkreśla Maciej Tygielski, ekspert branży retailowej (handel detaliczny) z Grupy SkipWish w komentarzu dla MondayNews. – To zła wiadomość dla Polaków, bo jeśli placówki handlowe zaczną ponosić większe straty, to będą podnosić ceny towarów. W konsekwencji będziemy płacili więcej za żywność – prognozuje.
I dodaje: – Nie tak dawno w mediach były prezentowane zdjęcia z zabezpieczeniami antykradzieżowymi na maśle. To wkrótce może być naszą codziennością, a nie tylko medialną ciekawostką.
Bo ten problem – zdaniem eksperta – będzie narastał m.in. ze względu na podpisaną przez prezydenta reformę Kodeksu karnego, która podniosła próg przestępstwa z 500 do 800 zł, a wykroczenia do 500 zł. Zdaniem Tygielskiego 500 zł to i tak wysoka kwota, a zawyżenie jej do 800 zł tylko bardziej ośmieli złodziei do popełniania wykroczeń, które są łagodniej traktowane przez prawo.
Do tego przed świętami z półek sklepowych zaczynają ginąć rzeczy, które później są wykorzystywane jako prezenty, np. zabawki. Grzegorz Wojtasik przypomina także, że zimą zawsze jest więcej kradzieży. Bo ubiór osób, które wchodzą do sklepów, ułatwia wyniesienie towaru na zewnątrz.
News4Media/fot. iStock