Daniel Kunikowski na siłownię chodzi od 20 lat. Kilkanaście miesięcy temu pomyślał sobie: czemu by nie skonfrontować się z innymi kulturystami? Efekt tego pomysłu przyszedł już po kilku miesiącach, kiedy pan Daniel został mistrzem świata na zawodach w Hiszpanii.
Kiedy 20 lat temu sąsiad, Darek Krzysztoń zabrał po raz pierwszy swojego młodszego kolegę na siłownię, ten w bicepsie miał 27 cm. Od tamtej pory mięsień dwugłowy mistrza mocno „urósł” – mierzy dziś 46 cm. Pan Daniel startuje w kulturystyce klasycznej (kategoria do 175 centymetrów). Zaczęło się od tzw. debiutów, tj. zawodów dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z kulturystyką, a nie wychodziły jeszcze na scenę. Od pomysłu do startu były tylko cztery tygodnie. To naprawdę niewiele zważywszy, że oprócz właściwej „rzeźby”, wytrenowania, na pokazach kulturystycznych trzeba zaprezentować się w określony sposób, nauczyć się choćby póz, smarowania itd. Dla kulturysty z Jeleniej Góry szczególnie trudna okazała się redukcja, tj zbicie wagi do określonego, wymaganego regulaminem poziomu. – W cztery tygodnie musiałem zejść o 9 kilogramów w dół – mówi atleta. Niezależnie od codziennego treningu, przed zawodami należy zrobić wszystko, aby najpiękniej zaprezentować swoją budowę i mięśnie. W największym skrócie chodzi o to, żeby było jak najmniej tłuszczu, a jak najwięcej mięśni. Duże mięśnie i megadocięcie, czyli cieniutka skóra – tak o tym mówią w branży. Parę dni przed zawodami należy jeść tylko mięso i warzywa oraz pić ogromne ilości wody. Pan Daniel wypijał czasem w ciągu dnia 11 litrów. Na dzień przed startem ( a właściwie ważeniem) z kolei zawodnik nie może w ogóle nic jeść oraz musi bardzo intensywnie ćwiczyć. Panu Danielowi zdarzyło się zejść z wagi w jeden dzień o pięć kilo. To schodzenie z wagi przynosiło nieoczekiwany efekt w postaci zmian na twarzy. – Sam siebie w lustrze nie poznawałem. Jakbym był poważnie chory – opowiada kulturysta. To przez to trener namówił pana Daniela, aby zapuścił brodę. Ona łagodzi to upiorne wrażenie…
Kariera Daniela Kunikowskiego rozwija się błyskawicznie. Na „debiutach” atleta z Jeleniej Góry był drugi. Potem wybuchła pandemia i zawody kulturystyczne, jak wszystkie inne, zamarły. Po przerwie pan Daniel wziął udział w ważnych zawodach w Grodzisku Wielkopolskim, które wygrał, zyskując tym samym kwalifikację na mistrzostwa świata w Hiszpanii.
Do mistrzostw zawodnik przygotowywał się pod okiem Jerzego Pisulskiego, znakomitego zawodnika, dziś wspomagającego młodszych entuzjastów kulturystyki. – Na mistrzostwach w Santa Susanna okazało się, że muszę w czasie zbić wagę. Na zbicie dwóch kilogramów miałem trzy godziny. Godzinę chodziłem po schodach sześciopiętrowego budynku. Waga spadła ponad kilogram. Wciąż za mało. Ostatkiem sił zrobiłem jeszcze kilka rund. Na wadze okazało się, że udało mi się zbić brakujące dekagramy. Zawody miały być nazajutrz, a ja mogłem wreszcie odpocząć i się najeść – opowiada kulturysta. Daniel Kunikowski wygrał te zawody. Jak ocenił jego trener, to ewenement, bo przygotowania do mistrzostw zabrały zawodnikowi jedynie osiem tygodni. Pomogły nie tylko hektolitry potu wylane na siłowni, ale też predyspozycje – ładna sylwetka, tj. szeroka góra, szerokie nogi i wąska talia, z którą się po prostu urodził i która jest świetną bazą do budowania optymalnej „rzeźby”.
Kilka tygodni później pan Daniel wygrał kolejne prestiżowe zawody – Arnold Clasik Europe, zawody pod patronatem Arnolda Schwarzeneggera (także w Hiszpanii). Kolejne zawody okazały się pechowe. – Przez złe smarowanie oliwką, przed wyjściem, straciłem szansę na wygraną. Ostatecznie byłem trzeci.
Humor poprawiły kulturyście kolejne zawody – Diamond CUP w Czechach, gdzie zawodnik wrócił na pierwszą pozycję, do której już się przecież przyzwyczaił… Kila dni temu pan Daniel potwierdził swoją dominację, zwyciężając kolejne zawody Pucharu Polski w Kulturystyce w Grodzisku Wielkopolskim. Za kilka tygodni kolejne mistrzostwa świata. – Mam 8 kilogramów do zbicia… – mówi mistrz.
Pasja i sukcesy pana Daniela nie pociągają za sobą wymiernych, materialnych korzyści. Polski Związek Kulturystyki wypłaca co prawda utytułowanemu już zawodnikowi pewne sumy, ale, jak podkreśla zawodnik, nie wystarcza to nawet na odżywki, nie mówiąc już o finansowaniu wyjazdów na zawody itp. – Sam sposób odżywiania w okresie przygotowawczym okazuje się kosztowny. Należy jeść pięć posiłków dziennie, w tym np. około kilograma ryby. Ile to dzisiaj kosztuje, to każdy przecież wie – mówi kulturysta. Na zawody w Hiszpanii – za pierwszym razem – pan Daniel zrobił zbiórkę na zrzutka.pl. Potem jednak zaniechał takiego finansowana swojej pasji, uznając jednak, że to kontrowersyjny sposób.
– Jak widać, to sport kosztowny, wykańczający. Zwłaszcza przed zawodami przychodzi mi do głowy, po co ja to robię. Odpowiedź jest jedna: ja to kocham. To wszystko dlatego – podsumowuje sportowiec.
Jak wygląda zwykły dzień mistrza? Kluczowe są posiłki. Jest ich pięć, czasem sześć. Składają się z mięsa, ryżu, czasami z makaronu czy batatów. Dziennie pan Daniel dostarcza swojemu organizmowi około 4 tys. kalorii. Posiłki stara się spożywać w przewidzianych odstępach, nawet wtedy, gdy jest w pracy w Draexlmaierze. Posiłki przygotowuje najczęściej pani Marta, partnerka mistrza, która często towarzyszy mu na siłowni i myśli o starcie w zawodach za jakiś czas. Pan Daniel bardzo się pilnuje, żeby nie jeść słodyczy. Bywa, że się poddaje, jak niedawno na urodzinach u dziadka, gdzie objadł się ciastem. Kulturysta bardzo pilnuje też rytmu treningów. Zwykle trenuje cztery dni pod rząd, po około trzy godziny, potem dzień przerwy i znowu.
Pan Daniel nie miał do tej pory okazji sprawdzić swojej siły i formy w walce. Nikt go nie zaatakował, nie napadł. – Trochę pewnie odstraszam, a poza tym, jak się zorientowałem, w tym środowisku, z kulturystami jest tak, że im kto ma większe mięśnie, groźniej wygląda, tym jest łagodniejszy – śmieje się. Dodaje, że był kiedyś ochroniarzem i nigdy nie spotkał się z jakąś agresją.
Podstawowym problemem kulturysty jest dobór odzieży, zwłaszcza tej eleganckiej. Wąski pas, szerokie uda i rozbudowana klatka piersiowa odbiegają od pospolitych rozmiarów. Trudno dobrać garnitur, trzeba kupić większy i poprawiać u krawca. Na szczęście pan Daniel wytropił dwie sieci handlowe, w których można dostać odpowiedni fason dżinsów. To duża ulga przy robieniu zakupów odzieżowych. Zanim udało się namierzyć tę ofertę, kulturysta chadzał głównie w dresach.
Pan Daniel bywa trudnym gościem, choćby na rodzinnych imprezach. Trudno znaleźć potrawę, którą zaakceptuje, co często powoduje dyskomfort gospodarzy. Niektórzy wytrwale próbują coś zaproponować, proponując niestosowne ilości węglowodanów czy tłuszczów. – Od dłuższego czasu nie słodzę napojów i to pozwoliło mi poczuć i rozróżniać smaki różnych gatunków kaw. Przedtem każda kawa była dla mnie przede wszystkim słodka… – opowiada.
Jakie nowe cele może sobie stawiać mistrz świata? Daniel Kunikowski zapewnia, że wciąż go będzie cieszyć potwierdzanie swojej formy w kolejnych zawodach. Docelowo myśli o „zrobieniu większej masy” i próbie zaistnienia w zawodowej kulturystyce (Elite Pro). Liczy też na to, że uda się pozyskać jakiegoś sponsora, dzięki któremu łatwiej będzie odnosić kolejne sukcesy.
(sad)
NJ nr 44 z 2 listopada br.
1 Comment
Daniel, tak trzymaj 🙂