Jeszcze przed rozpoczęciem zawodów na miejscu stawiła się policja. Sprawdzała samochody biorące udział w Rajdzie Barbórka i uniemożliwili start dwóm załogom.
Rajd Barbórka co roku jest rozgrywany na początku grudnia i jest to symboliczne zakończenie sezonu motorowego w Polsce. W tym roku było tak samo, ale tym razem nie każda załoga, która stawiła się na starcie, mogła się pościgać. W internetowym wpisie sytuację opisała niedoszła uczestniczka rajdu Sylwia Zaborowska. Dla niej 59. Rajd Barbórka zakończył się już o godzinie 7 rano. Stało się tak za sprawą stołecznej drogówki.
„Panowie po wnikliwej kontroli tuż po naszym wyjeździe z serwisu błyskotliwie stwierdzili, że pojazd jest za głośny, ma wydech w nieodpowiednim miejscu, posiada klatkę, i zupełnie nie nadaje się do użytkowania na drogach publicznych” – napisała Zaborowska i dodała: „Pragnę nadmienić, że corocznie nasze Martini przechodzi przegląd techniczny, posiada wszelkie wymagane atesty, certyfikacje! Procedura BK zawsze wypada pomyślnie – wszyscy Ci fachowcy widocznie byli w błędzie! Paranoja…”.
Na tym się nie zakończyło, bo policja zainteresowała się, oprócz fordem załogi Michał Łusiak – Sylwia Zaborowska także Audi Quattro Sport E2 Grzegorza Olchawskiego i Łukasza Wrońskiego. Zostali ukarani 500-złotowym mandatem i także zatrzymano im dowód rejestracyjny. Jednym z powodów był zbyt głośny układ wydechowy.
„Dziennik Gazeta Prawna” zapytał policję o tę sytuację. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji wyjaśnił, że rajdowcom brakowało dokumentów legalizujących klatkę bezpieczeństwa, a dodatkowo chodziło o kwestię wydechu. Trzeba wyjaśnić, że to przepisy dotyczące samochodów poruszających się po drogach publicznych, a rajd odbył się na ulicach Warszawy.
News4Media/ fot. iStock
1 Comment
Marczak, i wszystko jasne…