Inflacja 9 procent? To możliwe jeśli sprawdzi się czarny scenariusz. Już teraz ceny rosną niemal z dnia na dzień, a w sklepach klienci płacą coraz więcej.
Inflacja, rosnące ceny gazu i paliw oraz zapowiadane zmiany stawek za prąd to główne powody szalejącej w Polsce drożyzny. Do tego trzeba dodać jeszcze zapowiedziany wzrost płacy minimalnej, który na pracodawcach wymusi podwyższenie pensji lepiej zarabiającym pracownikom. Według GUS inflacja w Polsce, we wrześniu wyniosła 5,9 procent i na tym może się nie zakończyć. Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, podczas prezentacji raportu „Polska i świat. Perspektywy gospodarcze” podał, że w grudniu możemy się spodziewać 7-procentowego wzrostu cen. W piątek GUS zaprezentuje najnowsze dane inflacyjne, ale już teraz bank Credit Agricole zwiastuje, że będzie to 6,6 procent w październiku.
Obserwujemy istną galopadę cen, które zmieniają się z dnia na dzień. „Rzeczpospolita” sprawdziła dane w rządowym Zintegrowanym Systemie Rolniczej Informacji Rynkowej i okazuje się, że np. olej rzepakowy od 11 października 2020 r. do 10 października tego roku podrożał w hurcie o prawie 70 proc. Pomiędzy 10 a 17 października zdrożał o kolejne 17 procent. Wzrosły także ceny mąki i wytwarzanych z niej produktów, a także masło. Według porównania, które sporządził portal money.pl, trzyosobowa rodzina wydaje średnio 360 zł na miesiąc więcej niż jeszcze dwa lata temu.
Prognozy też nie są optymistyczne. Z badania firmy Grand Thornto wynka, że 71 procent polskich firm planuje podnieść ceny swoich towarów w ciągu najbliższego roku. W poprzednich latach wynik był dwukrotnie niższy. Autorzy raportu dodają, że jeżeli ta tendencja zaistnieje, to inflacja może sięgnąć 9 procent w ciągu 12 miesięcy. „Miejmy nadzieję, że sytuacja w przyszłym roku wróci pod kontrolę i przy zdecydowanej reakcji RPP inflacja znowu zejdzie na plan dalszy. Istnieje jednak ryzyko, że doszliśmy już do sytuacji, w której inflacja na tyle mocno weszła do świadomości konsumentów i przedsiębiorców, że zacznie nakręcać się typowa spirala inflacyjna. Ludzie pogodzili się z tym, że ceny rosną, więc akceptują kolejne podwyżki cen oraz żądają od pracodawców podwyżek płac. A to z kolei zachęca przedsiębiorców do dalszego podnoszenia cen. Nasze badanie sugeruje, że ten scenariusz błędnego koła niestety zaczyna być coraz bardziej realny” – komentuje Mariusz Maik, partner w Coporate Finance, Grant Thornton.
News4Media/ fot. iStock