– Nam się to nie podoba. Przed sylwestrem doszło do awarii sieci gazowniczej, a potem na zebraniu wspólnota zadecydowała, że w budynku gazu nie będzie – mówi Mirosław Tiahnybok, lokator z Działkowicza 2A/9.
– Rzeczywiście w budynku nie ma już gazu. Ciepła woda i ogrzewanie mamy z PEC, a kuchenki są wyłącznie elektryczne – mówi Ryszard Rawski, szef firmy „Domicus”, która zarządza wspólnotą. Decyzja zapadła w obecności licznie przybyłych na zebranie lokatorów, w formie uchwały. Dlaczego w sytuacji gdy gaz tanieje, a energia elektryczna jest coraz droższa, wspólnota rezygnuje z instalacji gazowej? Chodzi oto, iż po grudniowej awarii oszacowano, że wymagany remont sieci gazowej w budynku pochłonie blisko 300 tys. zł. Mieszkańcy uznali to za zbyt wysoki koszt, tym bardziej, że około 20 proc. z nich już i tak przeszło na kuchenki na prąd. – Minęło już ponad pół roku i nie słyszałem, aby ktoś ze 110 najemców żalił się na zbyt wysokie koszty związane ze zmianą – mówi Ryszard Rawski. W jego opinii we wspólnotach, którymi zarządza zjawisko rezygnacji z gazu przez poszczególnych lokatorów jest dość powszechne, choć rzadziej decydują się na to całe wspólnoty. Związane jest to także ze zmianą sposobu życia, gdzie w większym stopniu korzysta się z półproduktów, częściej jada się poza domem. – Było w ostatnich latach kilka tragicznych zdarzeń z wybuchem gazu, butli albo instalacji gazowej. Ja się po prostu gazu boję. Mamy w domu płytę indukcyjną. Często jemy na mieście, wiele potraw przygotowuję w piekarniku, thermomiksie, wodę zaparzamy w czajniku elektrycznym, klasycznie rzadko coś gotuję – mówi Klaudia, trzydziestolatka z Jeleniej Góry. Takie podejście możliwe jest tylko w wypadku, kiedy ktoś ma ogrzewanie z sieci, pompę ciepła lub piece na drewno lub węgiel. Na taki krok – to oczywiste – nie mogą sobie pozwolić lokatorzy, którzy mają ogrzewanie na gaz.
Jerzy Lenard, dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, ocenia, że lokatorzy z jeleniogórskich mieszkań pozostających w zasobach miasta sporadycznie rezygnują z gazu. – To głównie przypadki, kiedy w mieszkaniu zlikwidowano junkers, a została jedynie kuchenka gazowa. Powodem raczej nie są względy ekonomiczne, a techniczne. I nie chodzi tylko o problemy z instalacją, ale np. o wentylację. To nabiera znaczenia zwłaszcza w małych mieszkaniach, gdzie pojawia się wilgoć, która jest związana ze spalaniem gazu – ocenia.