Konflikt rosyjsko-ukraiński to nie tylko sprawy militarne. Obywatele kraju Wołodymyra Zełenskiego chcą czuć się wolni i silni – swoje zjednoczenie demonstrują na wiele sposobów. Tym razem wystosowali w sieci pismo, w którym nawiązują do udziału Rosjan w tegorocznej Eurowizji.
Od kilku tygodni oczy całego świata były skierowane na Władimira Putina, który wokół Ukrainy gromadził swoje wojsko. Cały czas mówiło się o możliwej inwazji. Atmosfera zrobiła się jeszcze gorętsza, kiedy dwie samozwańcze republiki – Donieck i Ługańsk – poprosiły Kreml o uznanie ich niezależności od Ukrainy. Prezydent Rosji uznał je za niepodległe i skierował do ukraińskiego Donbasu swoje wojska, tłumacząc, że jest to „operacja pokojowa”.
Ukraińcy uznali jednak, że obecność rosyjskiej armii na terenie ich państwa to bezprawne przekroczenie granic – nie tylko tych geograficznych, ale również wolności i godności. – Wierzymy w to, że potężnej wojny przeciwko Ukrainie nie będzie i nie będzie szerokiej eskalacji ze strony Rosji – oświadczył prezydent Wołodymyr Zełenski.
Przeciwko bezpardonowemu wejściu wojsk rosyjskich na ukraińskie tereny głośno zaprotestowali również fani Konkursu Piosenki Eurowizji, który odbędzie się w maju we włoskim Turynie. Grupa związana z tym wydarzeniem na Ukrainie za pośrednictwem mediów społecznościowych zbojkotowała udział Rosjan w najważniejszym europejskim wydarzeniu muzycznym.
„Przypomnijmy, że Konkurs Piosenki Eurowizji powstał po II wojnie światowej, aby zjednoczyć wszystkie kraje europejskie. Jesteśmy teraz świadkami, jak jeden z uczestniczących krajów od 8 lat zagraża integralności terytorialnej Ukrainy. Zwłaszcza teraz. To jest niedopuszczalne” – czytamy w poście na Instagramie.
Twórcy wpisu wzywają społeczeństwo do pozostawiania w mediach hashtagu #EurovisionWithoutRussia (Eurowizja bez Rosji) oraz publikowania podobnych postów i opisywania historii. „Nie możemy stać z boku” – dodają.
Podwójne zamieszanie
W ubiegłym tygodniu o swojej rezygnacji z konkursu poinformowała reprezentantka Ukrainy Alina Pash. Wokół wokalistki rozpętał się prawdziwy skandal – została nazwana przez rzecznika Eurowizji oszustką po tym, jak odwiedziła Krym oraz Rosję, pomimo wymaganego przez organizatora oświadczenia o tym, że żaden z uczestników konkursu od marca 2014 roku nie przebywał na terenach rosyjskich i zajętych przez ten kraj terenach ukraińskich. Artystce zarzucono również fałszowanie dokumentów. Pash odniosła się do tych informacji za pośrednictwem Instagrama:
„Jestem obywatelką Ukrainy, przestrzegam prawa Ukrainy, staram się przybliżyć światu tradycje i wartości Ukrainy. To, czym okazała się ta historia, wcale nie jest tym, co opowiedziałam w mojej piosence. Jestem artystką, nie politykiem. Nie mam armii PR-owców, menedżerów, prawników, którzy mogliby oprzeć się całemu atakowi i naciskom, włamaniom do moich sieci społecznościowych, zagrożeniu. A także absolutnie niedopuszczalnym sformułowaniom, na które ludzie pozwalają sobie bez zrozumienia sytuacji, zapominając o godności każdego obywatela Ukrainy. Nie chcę tej wirtualnej wojny i nienawiści. Obecnie główna wojna to wojna zewnętrzna, która dotarła do mojego kraju w 2014 roku. Nie chcę już być w tej brudnej historii. Z ciężkim sercem wycofuję swoją kandydaturę na reprezentanta Ukrainy w Konkursie Piosenki Eurowizji. Niestety. Bardzo przepraszam” – napisała.
News4Media/fot. iStock / screen Instagam Alina Pash / screen Instagram eurovision.ua