Policja informuje, że Andrzej I., który miał do Polski dostarczyć respiratory do ratowania chorych na COVID-19, nie żyje. Zmarł w Albanii.
Te informację przekazał Jarosław Szymczyk, komendant główny policji, w piśmie do posła Dariusza Jońskiego z KO.
„W wyniku przeprowadzonych czynności ustalono, że poszukiwany zmarł. W związku z powyższym policja wystąpiła do Prokuratury Regionalnej w Lublinie z wnioskiem o odwołanie poszukiwań międzynarodowych” – czytamy.
Chodzi o Andrzeja I. To on w 2020 r. podpisał z Ministerstwem Zdrowia umowę na dostawę 1241 respiratorów. To był szczyt pandemii, a sprzęt miał ratować życie pacjentom zakażonych koronawirsuem. Firma E&K Andrzeja I od razu dostała 154 mln zł. W sumie miało to być 200 mln zł.
Okazało się, że I. to handlarz bronią, który został wpisany na czarną, międzynarodową listę ONZ. E&K dostarczyła tylko 200 – niekompletnych i bez gwarancji producenta. Ministerstwo odzyskało tylko 4 mln euro. Kolejne 6 mln euro zostały zabezpieczone w zajętych 400 już sprowadzonych do kraju respiratorów. Ale nie udało się ich sprzedać.
Prokuratura zaczęła szukać Andrzeja I. Wiadomo było tylko, że uciekł z Polski. Dlatego został za nim wysłany międzynarodowy list gończy. Teraz się okazuje, że 71-letni mężczyzna zmarł w Albanii.
Na pewno? Prokuratura czeka na dowody: akt zgonu i ciało.
– Dysponujemy niepotwierdzoną informacją o śmierci Andrzeja I. Z tego względu podjęto działania służące urzędowemu stwierdzeniu tej okoliczności – powiedział TVN24 Karol Blajerski, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie.
Tymczasem Najwyższa Izba Kontroli właśnie poinformowała, że…: „W związku z trwającą kontrolą NIK złożyła kolejne uzasadnione zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy publicznych Ministerstwa Zdrowia. Zawiadomienie dotyczy zakupu respiratorów i zostało złożone do Prokuratury Okręgowej w Warszawie”.
News4Media/fot. iStock