Grają o chwałę i sławę, o zapisanie się na kartach historii, ale i o bardzo duże pieniądze.
Mieli grać w 2020 roku, ale ze względu na pandemię Mistrzostwa Europy w piłce nożnej rozgrywają się dopiero teraz. W 11 krajach Euro 2020 rozgrywa się, na które zjechali najlepsi piłkarze Starego Kontynentu. Do 11 lipca będą walczyli o tytuł, sławę, uwielbienie kibiców i zapisanie się w historii. Ale w grę wchodzą również wielkie pieniądze, bo Euro 2020 to znakomita okazja do zarobku.
Mówiąc o piłkarskich pieniądzach, nie będziemy wyliczać indywidualnych kontraktów reklamowych, bo to jest kwestia poufna i dotyczy każdego z zawodników z osobna. Nie będziemy też pisać o tym, jakie pieniądze zarabiają na kontraktach, jakie ich krajowe związki sportowe podpisały z firmami. Skupimy się na oficjalnych pieniądzach od UEFA.
Pieniądze dla federacji
Prawda jest taka, że pieniądze UEFA wypłaca nie piłkarzom, ale krajowym federacjom, czyli w Polsce PZPN-owi. I to on środki podzieli nie tylko na zawodników, ale również na działaczy czy szkoleniowców. W tym roku europejska federacja ma do podziału aż 371 mln euro czyli 20 proc. więcej niż w podczas poprzedniego Euro.
Ile może dostać Polska? Zależy to od wyników sportowych, ale pięć lat temu za awans do turnieju i dotarcie do ćwierćfinału PZPN dostał14,5 mln euro, z czego 1,8 mln euro otrzymali piłkarze i podzielili to między sobą jak chcieli. Wiadomo, że najniższa premia wyniosła 160 000 zł, a najwyższa 500 000 zł.
W tym roku za samo zakwalifikowanie się reprezentacji do turnieju było to 10 mln euro. Ile związek wypłacił zawodnikom? Było to 20 procent, a PZPN podzielił kasę w systemie punktowym. Ocenia graczy pod kątem występu w meczu, wejście w pierwszym składzie, wejście na boisko z ławki rezerwowych. Już za same eliminacje premie dla najlepszych mogły wynieść nawet 750 000 zł.
Bańka za mecz
Teraz mogą zarobić już tylko więcej, bo UEFA wypłaci 1 mln euro (około 4,5 mln zł) za każdy wygrany mecz, a 750 000 euro (3,38 mln zł) za remis. Porażka nie opłaca się wcale, nie ma za nią wypłat. To nie wszystko, bo kolejne 1,5 mln euro (6,75 mln zł) to nagroda za wyjście z grupy. Jeśli do tego są potrzebne dwa zwycięskie mecze (nie będziemy tutaj liczyć pozostałych rozwiązań systemu) to PZPN może otrzymać 3,5 mln euro (1,58 mln zł), gdy Polacy będą w gronie16 najlepszych zespołów. Awans do ćwierćfinału to kolejne 2,5 mln euro (1,12 mln zł).
Jak uda nam się powtórzyć wynik sprzed pięciu lat, to od początku eliminacji PZPN otrzymałby 17,5 mln euro (78,8 mln zł).
Kasa w grze
Im dalej zachodzi się w rywalizacji na Euro 2020, tym większa stawka do podziału dla narodowego związku i piłkarzy. Półfinał to zapewnione 5 mln euro (22,5 mln zł). Przegrana w finale oznacza wypłatę 7,5 mln euro (33,8 mln zł), a „zdobycie mistrza” wycenione zostało na okrągłe 10 mln euro (45 mln zł).
Cały czas trzeba pamiętać, że to pieniądze dla PZPN, a ten sam decyduje o nagrodach dla piłkarzy. Związek chce przekazać drużynie 25 proc. z tego, co otrzyma od europejskiej federacji. Jest jednak warunek, że reprezentacja musi wyjść z grupy. Za ćwierćfinał piłkarze mają dostać 30 proc. wygranych przez siebie pieniędzy, a gdyby Polska została mistrzem Europy, to nawet 40 procent.
News4Media, fot.: iStock