Od piątku w powiecie bolesławieckim swoją służbę rozpoczął koroner. Będzie wydawał orzeczenie o zgonie wszędzie tam, gdzie dostęp do lekarza może być utrudniony.
Starosta bolesławiecki podkreśla, że takiego medyka w powiecie szukano już wcześniej, ale przyznaje też, że epidemia uczyniła sprawę pilną.
– Obecna sytuacja mocno nas zmobilizowała, by znaleźć taką osobę. POZ-ety przestały normalnie pracować, część lekarzy jest mocno zajęta, inni przeszli na telepracę, bardzo zajęte jest pogotowie ratunkowe, więc można się spodziewać, że dostęp do lekarza orzekającego zgon będzie utrudniony. Trzeba też brać pod uwagę, że osoby zmarłe z innych przyczyn mogą być także zakażone koronawirusem. Wysyłanie do różnych lekarzy z rejonu do nierozpoznanych przypadków mogłoby nam rozłożyć w kilka dni podstawową opiekę medyczną. Udało się nam porozumieć ze szpitalem, szefami POZ-etów i znaleźć taką osobę – tłumaczy starosta bolesławiecki Tomasz Gabrysiak.
Lekarz, który się zgodził dostał środki ochrony osobistej i od piątku rozpoczął dyżury. Na razie zgodził się pracować przez miesiąc, ale w powiecie mają nadzieję, że uda się przedłużyć ć ten okres. Starosta mówi, że nie było potrzeby stosować dodatkowych zachęt finansowych.
Samorządowcy powiatowi już od dawna domagają się formalnego uregulowania procedury orzekania zgonów, bo obecnie jest ona niejednoznaczna. Z inicjatywy Związku Miast Polskich Sejm rozpoczął, idącą w tym kierunku nowelizację ustawy o zmarłych, ale póki co trwa proces legislacyjny.
A powiaty szukają takich lekarzy czasami od lat.
– Też od dawna szukam koronera – mówi starosta jeleniogórski Krzysztof Wiśniewski. – Chętnych nie ma. To jest praca całodobowa, 365 dni w roku, obciążająca psychicznie i nieszczególnie wynagradzana, więc nawet trudno się dziwić. Obecnie, co do zasady, zgon potwierdza lekarz prowadzący pacjenta, ale bywa z tym problem wieczorami i w nocy, także w przypadku pacjentów prowadzonych poza placówkami powiatowymi, nie mówiąc już o zmarłych spoza systemu. Mamy od lat powtarzające się sygnały, że bywają z tym kłopoty. Powiatowy koroner mógłby te problemy rozwiązać. Tyle, że rozmawialiśmy już z kilkunastoma lekarzami i żaden się nie zgodził.
Udostępnij