Według ostatnich danych publikowanych przez ministerstwo edukacji i nauki 107 szkół w całej Polsce przeszło już na zdalny tryb nauczania. Pomimo dynamicznego rozwoju pandemii szef resortu uważa, że kwarantanna dla uczniów powinna być skrócona.
Zdalnych zajęć coraz więcej
Przy stacjonarnym trybie nauczania pozostaje obecnie 88,9 proc. (6947) szkół ponadpodstawowych oraz 87,6 proc. (12599) szkół podstawowych na terenie całej Polski. 107 placówek prowadzi lekcje w trybie zdalnym, zaś 2547 w hybrydowym. Najlepiej wygląda sytuacja w przedszkolach, których 97,9 proc. pracuje bez zakłóceń. Wychowankowie 19 z nich musieli pozostać w domach, natomiast 300 placówek wprowadziło mieszaną formę zajęć. Według szefa MEiN Przemysława Czarnka obecne realia związane z pandemią pozwalają na poluzowanie niektórych zasad.
Krótsza kwarantanna dla uczniów
Jak podaje „Rzeczpospolita”, minister edukacji i nauki uważa, że rozsądnym posunięciem mogłoby być skrócenie czasu kwarantanny uczniów, którzy mieli kontakt z osobą zakażoną, z 10 na 7 dni lub nawet mniej. Szef resortu podkreśla, że nie jest wirusologiem, jednak w jego ocenie tygodniowa izolacja byłaby dobrym rozwiązaniem. Młodzież po jej odbyciu miałaby przedstawić negatywny wynik testu na koronawirusa i dzięki temu powrócić do stacjonarnego trybu nauczania.
„Zmykaliśmy szkoły podczas drugiej i trzeciej fali, żeby uciąć kontakty społeczne kilkunastu milionom ludzi, a robiliśmy to dlatego, że służba zdrowia była już pod ścianą. Dziś tego nie ma” – czytamy w dzienniku wypowiedź Przemysława Czarnka.
Minister zwrócił uwagę na to, że praca szpitali jest obecnie o wiele bardziej wydolna niż podczas poprzednich fal pandemii. To pozwala na łagodniejsze zasady i odłożenie w czasie kolejnych obostrzeń. Przyznał jednak, że nie tylko placówki edukacyjne charakteryzują się szczególnym zagrożeniem. Szef MEiN stwierdził, że do zakażenia może dojść również w galeriach, kinach czy podczas spotkań rodzinnych, w których młodzież uczestniczy po zakończeniu lekcji w szkołach.
News4Media/ fot. gov.pl