Tuż przed szczytem klimatycznym w Katowicach w 2018 roku Instytut Sztuki i Rozwoju zwrócił uwagę na to, że jedyną wcieloną w życie w Polsce strategią dotyczącą przeciwdziałaniu kryzysowi klimatycznemu jest zaprezentowana przez Instytut strategia “No i ch*j”. Ponad dwa lata później Instytut wraz z Greenpeace przypominają, że mimo upływu czasu jest to nadal jedyna strategia realizowana przez prezesa PGE Wojciecha Dąbrowskiego, a także Jacka Sasina – ministra aktywów państwowych sprawującego pieczę nad koncernem.
– Kryzys klimatyczny pogłębia się, a działanie PGE sprowadza się do wzruszania ramionami i mówienia „no i ch*j”. To skandal, że największa spółka energetyczna w kraju nie ma planu prawdziwej transformacji, który obejmowałby odejście od węgla. PGE dużo mówi o ekologii, ale wciąż planuje kolejne inwestycje węglowe, w tym przedłużenie działania elektrowni i kopalni węgla brunatnego Turów nawet do 2044 roku – mówi Joanna Flisowska, koordynatorka zespołu klimat i energia w Greenpeace.
Brak planu odejścia od węgla regionu turoszowskiego i bełchatowskiego może grozić utratą środków unijnych z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Dodatkowo działalność odkrywki Turów jest osią sporu z sąsiadującymi Czechami i Niemcami. Burmistrz miasta Żytawa złożył do Komisji Europejskiej skargę na działalność kopalni w związku z niszczeniem budynków mieszkalnych. Z kolei rząd Czech za działalność Turowa pozwał Polskę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Koncern PGE jest największym trucicielem klimatu w Polsce i trzecim emitentem gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej. W 2020 roku energetyczny gigant przedstawił plany na najbliższe lata. Wynika z nich, że żadna realna zmiana nie nastąpi. Aktywa węglowe miałyby trafić jedynie do nowego podmiotu, za który odpowiedzialność weźmie ministerstwo aktywów państwowych, a koszt transformacji sektora spadnie na społeczeństwo.
– Transformacja sektora energetycznego i zaplanowanie odejścia od węgla jest jednym z największych wyzwań obecnej władzy. Zadanie to powierzono Jackowi Sasinowi, który znany jest z przedsięwzięć zakończonych spektakularnymi porażkami. Czas, jaki mamy, by uniknąć katastrofy klimatycznej ucieka, a ogromne fundusze na transformację sektora mogą zostać zmarnowane. W tym czasie minister aktywów państwowych, podobnie jak PGE woli zasłaniać oczy rękoma i udawać, że wszystko jest w porządku. Tym samym mówi nam wszystkim „no i ch*j” – dodaje Joanna Flisowska.
(żródło: greenpeace/fb)
Komentarz Sandry Apanasionek, rzeczniczki prasowej PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A.:
„17 marca na teren Kompleksu Turów nielegalnie wtargnęli członkowie organizacji Greenpeace, powodując zakłócenia w ruchu zakładu górniczego. Obecnie nie ma zagrożenia dostaw energii elektrycznej dla ok. 2,3 milionów polskich gospodarstw domowych. Służby PGE GiEK wyceniają szkody finansowe związane z akcją Greenpeace.
Protest Greenpeace na terenie Kopalni Turów, inspirowany m.in. przez czeskich aktywistów, jest związany z żądaniem doprowadzenia do najszybszego zamknięcia kompleksu Turów, który jest jednym z największych i najważniejszych wytwórców energii elektrycznej w Polsce.
Postulaty Greenpeace są nierealne. Doprowadziłyby do uzależnienia Polski od energii sprowadzanej z zagranicy, zaś dla tysięcy ludzi z regionu turoszowskiego utratę pracy z dnia na dzień. Zatrudnienie bezpośrednie w Kopalni i Elektrowni to ok. 5300 osób. Dodatkowo, pracownicy spółek zależnych oraz podmiotów współpracujących, wraz z rodzinami, to około 60-80 tysięcy osób. Likwidacja działalności Kopalni i Elektrowni Turów bez zapewnienia rozłożonego na lata programu transformacji oznaczałaby załamanie lokalnego rynku pracy oraz dramatyczny wzrost bezrobocia i upadłość setek firm.
Warto zwrócić uwagę, że Kopalnia Turów jest jedyną kopalnią w regionie, która jest celem tak intensywnych ataków organizacji ekologicznych. W Czechach, w odległości około 85 km od granicy z Polską działają kopalnie węgla brunatnego znacznie większe niż w Turowie, a w Niemczech w odległości około 60 km od granicy z Polską w Łużyckim Zagłębiu Węgla Brunatnego. Czeskie kopalnie są pięciokrotnie większe niż kopalnia Turów, a niemieckie kopalnie wydobywają prawie dziesięciokrotnie więcej węgla brunatnego niż Polska. W Zagłębiu Łużyckim Czesi eksploatują cztery elektrownie, uznawane za istotnych emitentów zanieczyszczeń do atmosfery. W najbliższym czasie ma zostać otwarta zupełnie nowa kopalnia odkrywkowa w Basenie Łużyckim.
Grupa PGE w nowej strategii do 2030 roku z perspektywą do 2050 roku kompleksowo przedstawiła ścieżkę transformacji energetycznej.
Równolegle do prac nad Strategią, Grupa PGE realizuje prace nad transformacją regionów, w których energetyka konwencjonalna jest ważnym pracodawcą – takim miejscem jest turoszowski kompleks energetyczny. Zgodnie z planami PGE obecne kompleksy górniczo – energetyczne staną się miejscem realizacji inwestycji z zakresu odnawialnych źródeł energii. PGE będzie także aktywnie wspierać mieszkańców tych terenów pod kątem tworzenia nowych miejsc pracy, przebranżowienia i objęcia ich programami stażowymi. Kompleks Turów jest już na drodze transformacji energetycznej, która łączy się z koniecznością dekarbonizacji wytwarzania. Będzie to jednak proces ewolucyjny.
Biorąc pod uwagę kwestie społeczne, gospodarcze, a także bezpieczeństwo energetyczne Polski, zamknięcie Kopalni Turów z dnia na dzień mogłoby wiązać się z katastrofalnymi skutkami. Straty z tym związane w obszarze technologicznym, biznesowym, społecznym i środowiskowym oszacowane zostały wstępnie na kwotę ok. 13,5 mld zł i wynikają m.in. z braku produkcji energii elektrycznej, konieczności rozwiązania umów mocowych, kosztów zrealizowanych modernizacji dostosowujących instalacje energetyczne do konkluzji BAT, nieopłacalności inwestycji budowy nowoczesnego bloku energetycznego o mocy 496 MW w Elektrowni Turów i konieczności rozwiązania umów z pracownikami kompleksu. Dodatkowo zaprzestanie działalności kompleksu Turów w konsekwencji oznaczałoby konieczność natychmiastowego zabezpieczenia wyrobiska. Natychmiastowe wstrzymanie wydobycia skutkowałoby także poważnymi zagrożeniami geotechnicznymi i środowiskowymi, które mogłyby doprowadzić do katastrofy ekologicznej.
Kopalnia w Turowie funkcjonuje w oparciu o legalnie przyznaną koncesję wydaną na 6 lat przez Ministra Klimatu 20 marca 2020 r. zgodnie z polskim porządkiem prawnym. Kopalnia Turów planuje kontynuować działalność górniczą do 2044 roku, co zbiegnie się w czasie z zakończeniem eksploatacji Elektrowni Turów. (…)”