„Słowa nie wyrażą cierpienia
łzy nie zmniejszą bólu
bo Ty wiecznie będziesz
w naszych sercach
tylko Boże kochany
co zrobić z rozpaczą…”
Odszedł nagle i niespodziewanie. Za szybko. W wieku 59 lat. Tyle jeszcze rzeczy planował zrobić w swoim życiu. Tak trudno pogodzić się. Tak trudno dalej żyć.
– Wieloletni ordynator, specjalista wojewódzki, organizator sympozjów, konferencji i zjazdów naukowych, doświadczony lekarz dr Łukasz Kassolik był perfekcjonistą i profesjonalistą. Przed sobą i swoimi asystentami stawiał ambitne cele i zadania. Od siebie i współpracowników wymagał poświęcenia w walce o utrzymanie każdego życia. Był lekarzem oddanym pacjentom, do końca angażował się w działania dla poprawy losu osób w ostatnim okresie życia. Uczestniczył w pracach towarzystw naukowych i lekarskich związków zawodowych, aby przywrócić i utrzymać wysoki prestiż zawodu lekarza – wspominają dyrektorzy Wojewódzkiego Centrum Szpitalnego Kotliny Jeleniogórskiej, Stanisław Woźniak i Zbigniew Markiewicz i dodają: – Dla dobra pacjentów w relacjach z przełożonymi Łukasz Kassolik był wymagającym partnerem z twardymi żądaniami. Zmierzały one do poprawy jakości usług medycznych. Obce Mu były koniunkturalizm i wygodnictwo.
Studia na Akademii Medycznej we Wrocławiu dr Kassolik ukończył w 1980 roku. Pracę zawodową rozpoczął w Dziale Anestezjologii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Cztery lata później zdał egzamin I stopnia z anestezjologii i intensywnej terapii, w 1990 roku egzamin II stopnia. Odbył staże w Departamencie Anestezjologii i Reanimacji Uniwersytetu w Lille (Francja) i w Klinice Profesora Fiodorowa w Nowosybirsku. Zdobywał doświadczenie i pełnił obowiązki ordynatora w Szpitalu St. Carolus w Goerlitz (Niemcy).
W 1988 roku dr Łukasz Kassolik został kierownikiem Działu Anestezjologii Szpitala Wojewódzkiego w Jeleniej Górze Cieplicach. W następnym roku stworzył i zorganizował od podstaw Oddział Intensywnej Terapii, którym kierował przez 25 lat.
– Doskonale pamiętam, ile czasu, zdrowia, zaradności i poświęcenia kosztowały dr Łukasza starania o uruchomienie nowego oddziału szpitalnego z siedmioma łóżkami – mówi pielęgniarka oddziałowa Maria Wereszczyńska. – Musiał znaleźć lokalizację, dopilnować remontu pomieszczeń i wymiany wszystkich instalacji, załatwić kupno urządzeń i aparatury medycznej. Dzięki Niemu mamy teraz jeden z najlepszych oddziałów OAiIT, który jest też jednym z największych (13 łóżek).
Podobnie jak pani Maria z dr Kassolikiem od 1989 roku pracowała zastępca ordynatora Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii, Alina Rahman.
– Łukasz bardzo cieszył się z coraz lepszego funkcjonowania oddziału. Dla Niego i dla nas to było nowe i duże wyzwanie. Cały zespół chciał podnosić kwalifikacje i robił to stale. Zawsze dostępny, otwarty, służący pomocą szef bardzo dbał o konsolidację personelu. Dla dobra pacjenta lekarze i pielęgniarki polepszali jakość medycznych świadczeń. Dr Łukasz jako jeden z pierwszych na swoim oddziale wprowadził żywienie pozajelitowe. Brał udział w organizacji Sekcji Żywienia Poza- i Dojelitowego. Utworzył również poradnię żywienia poza- dojelitowego w warunkach domowych. W 1995 roku Łukasz założył poradnię opieki paliatywnej. Rozwinął w regionie domową respiratoterapię. Pacjenci niewydolni oddechowo mogli już być wentylowani w domowych warunkach.
– Dr Łukasz Kasolik pełnił funkcję członka Zarządu Głównego Towarzystwa Naukowego, od 2010 roku organizował coroczne ogólnopolskie konferencje naukowe dla Oddziałów Anestezjologii i Intensywnej Terapii – dodaje starszy asystent Grażyna Gąszczyk. – Patronem ubiegłorocznego Karkonoskiego Kongresu był prof. Andrzej Kubler. Nasz ordynator brał czynny udział w zjazdach i szkoleniach organizowanych przez Towarzystwa Naukowe. Przewodniczył Związkowi
Zawodowemu Lekarzy Anestezjologów i od 2009 roku Komisji Kontroli Zakażeń Wojewódzkiego Centrum Szpitalnego Kotliny Jeleniogórskiej.
Współpracownicy mówią zgodnie, że ordynator Kassolik był wymagającym szefem, potrafił jednak docenić pracę innych. W codziennej pracy osobą ambitną, bardzo sumienną, z wielkim poczuciem odpowiedzialności, ale także koleżeńską, cieszącą się dużym szacunkiem swoich asystentów i kolegów lekarzy. W kontakcie z drugim człowiekiem Jego bodaj najważniejszą cechą była umiejętność słuchania. Nigdy nie lekceważył cudzej opinii, potrafił mądre, zasłyszane zdania powtarzać po latach. Obdarzony charyzmą i zdolnością kierowania zespołami ludzi, wyróżniał się poczuciem humoru. Wiele razy ułatwiało ono życie w trudnych chwilach. Dr Kassolik nigdy nikomu nie odmówił pomocy. Jednakowo troszczył się o pacjentów zarówno w ostrych, jak i przewlekłych stanach chorobowych. Pełnił misję lekarza szczególnie wyczulonego na etyczne aspekty opieki nad powierzonymi pacjentami.
– Mojego męża Łukasza poznałam na pierwszym roku studiów AM, byliśmy w jednej grupie, połączyło nas uczucie i pasja niesienia pomocy chorym – mówi Jadwiga Kassolik – Ujec. – W życiu prywatnym Łukasz był niezwykle oddany rodzinie. Kochający mąż, ojciec córek, dziadek, syn i brat swoją empatia obejmował nie tylko najbliższych. Wspaniale potrafił opowiadać o historii, muzyce, astronomii i geografii. Te dziedziny były Jego pasją. Wakacje spędzaliśmy nie tylko w górach, zwiedzaliśmy świat. Łukasz kochał Francję i Alpy, gdzie najczęściej wypoczywał z rodziną. Leżą przede mną albumy z fotografiami. Łukasz z dziećmi na stoku narciarskim, nurkujący, na łodzi, w kajaku, przyrządzający sałatki i grilla.
Bardzo dobrze znany w środowisku lekarskim w całej Polsce anestezjolog dr Łukasz Kassolik zmarł nagle, w niedzielę 14 grudnia 2014 roku. Został pochowany na cmentarzu w Jeżowie Sudeckim. Na zawsze pozostanie w sercach i w pamięci.
Henryk Stobiecki
3 komentarze
Poznałem Łukasza w Aesculapie. Niezwykle sympatyczny i otwarty kolega. Na szczęście nie musiałem korzystać z Jego wiedzy medycznej, ale po rozmowach z nim nabrałem ogromnego szacunku dla pracy anestezjologów!
To prawda, był cudownym człowiekiem kochającym ludzi. Niesamowicie mi przykro, że nie ma Go wśród nas.
Zaskoczyła mnie wiadomość o śmierci Łukasza. Znaliśmy się z lat dziecięcych i młodości, gdy mieszkaliśmy na ul. Jedności Narodowej i chodziliśmy do SzP 78 we Wrocławiu. Do dziś pamiętam jego rodziców. Miał jeszcze młodszego brata Krzysztofa i starsze siostry – Barbarę i Irenę. Czasami graliśmy w piłkę nożną na jego podwórku, ponieważ było stosunkowo duże, mimo, iż rosły na nim dwa potężne klonowe drzewa. Po szkole podstawowej kontakty się rozluźniły. Każdy rozpoczął naukę w innej szkole. Były inne środowiska, inni znajomi. W roku 1971 nasze drogi się rozeszły, bowiem przeprowadziłem się do innej części Wrocławia. Po studiach los skierował mnie na Pomorze, a Łukasza do Jeleniej Góry. Po latach odnaleźliśmy się na portalu Nasza Klasa. Nawiązaliśmy łączność, która niestety szybko się urwała. Szkoda. Zawsze pozostanie w mojej pamięci Jego obraz jako kolegi z młodości. Pokój Jego duszy. Niech spoczywa w spokoju.