„Polska nie bardzo może pozwolić sobie na lockdown.” – twierdzi szef resortu zdrowia Adam Niedzielski. Przyznaje jednak, że decyzje będą podejmowane na początku listopada. Minister wypowiedział się również na temat ewentualnego zamknięcia szkół oraz nowej pododmianie wariantu Delta koronawirusa.
Decyzje będą podejmowane na bieżąco
W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski zapytany był o plany rządu w związku z coraz trudniejszą sytuacją pandemiczną w kraju. Szef resortu wyjaśnił, że wszelkie działania będą podejmowane na bieżąco, w oparciu o aktualną sytuację. Jeżeli pod koniec października zostanie przekroczona liczba 7 tysięcy zachorowań, niewykluczone będzie podjęcie bardziej restrykcyjnych kroków. To jednak ostateczne wyjście z kryzysowej sytuacji, bo jak podkreśla Niedzielski, zamknięcie gospodarki i odsunięcie dzieci od edukacji stacjonarnej przyniosłoby wiele negatywnych skutków. Tego rządzący chcą uniknąć. Pierwsze kluczowe decyzje zapadną już na początku listopada.
Szkoły będą funkcjonować
Z poprzedniej wypowiedzi ministra można było wywnioskować, że rozważane jest wprowadzenie zdalnej formy prowadzenia zajęć szkolnych. Jednak pytany o to, czy możemy spodziewać się, że dzieci znowu usiądą przed komputerami w swoich domach, Adam Niedzielski stanowczo zaprzeczył.
„To akurat jest wykluczone. Nie ma takiego planu, szkoły pozostaną otwarte. Oczywiście, w razie konieczności, pojedyncze placówki będą czasowo przechodziły na nauczanie zdalne, inne na hybrydowe, ale co do zasady – dzieci będą uczyły się stacjonarnie.” – zapowiedział.
Regionalizacja pod znakiem zapytania
Dziennikarki PAP zapytały ministra, czy ewentualne wprowadzenie restrykcji będzie wiązało się z regionalizacją. Adam Niedzielski wyjaśnił, że jest zbyt wcześnie na udzielenie odpowiedzi. Zaznaczył jednak, że niektóre województwa w sposób szczególny wyróżniają się w statystykach i to z pewnością będzie brane pod uwagę. Nie bez znaczenia pozostanie również stopień wyszczepienia poszczególnych regionów oraz obłożenie w placówkach medycznych. Prawdopodobnie zmianie ulegnie jednak sposób obliczania współczynnika zakażeń, na podstawie którego mogłyby być tworzone poszczególne strefy.
„Współczynnik zakażeń na 100 tys. mieszkańców zostanie zwiększony w stosunku do poprzednich fal. Obecnie plan jest taki, że przekroczenie progu 48 zakażeń na 100 tys. (średnia zakażeń z 7 dni – PAP) będzie decydowało o tym, by region stał się strefą czerwoną, a 24 zakażeń na 100 tys., by przekształcony został w strefę żółtą. Byłoby to zatem czterokrotne zwiększenie obowiązujących w zeszłym roku limitów. Ale nie jest to jeszcze przesądzone.” – wyjaśnił minister zdrowia.
Nowa pododmiana jest, ale w mniejszości
W wywiadzie padło również pytanie o to, czy nowa pododmiana wariantu Delta koronawirusa jest bardziej zakaźna, niż poprzednie wersje. Szef resortu uspokaja, że w Polsce zostało odnotowanych 120 przypadków zakażenia AY4.2, jednak to standardowa forma wirusa odpowiada za 99 proc. zachorowań.
News4Media/ fot. Gov.pl
2 komentarze
W Polsce powinni zrobić tak jak w Australii a nie w koło bawić się w regionalizację, przypominanie itd. Albo się szczepisz na każde wezwanie, albo masz zakaz wychodzenia z domu.