Dobiegła końca trzecia edycja festiwalu „Klimatyczne Karkonosze” odbywającego się na wewnętrznym placu Centrum Przyrodniczo-Edukacyjnego Karkonoskiego Parku Narodowego przy Pałacu Sobieszów. Impreza organizowana przez KPN trwała od 30 do 31 sierpnia, a w jej trakcie uczestnicy mieli okazję wziąć udział w licznych warsztatach i pokazach. Atmosferę umiliły także koncerty zespołów Inula oraz Leniwiec.
W tym roku festiwal skupiał się na pokazaniu związków między działalnością człowieka a przyrodą. Zaproszono rozmaitych fachowców, rzemieślników, artystów i przyrodników, którzy za pośrednictwem prowadzonych przez siebie zajęć i pokazów przybliżali różne aspekty dotyczące karkonoskiego dziedzictwa kulturowego. Mowa tu o warsztatach wikliniarskich, na których wyplatano koszyki, lniarskich, gdzie uczestnicy pracowali nad lalkami „karkonoskimi zielarkami” czy snycerskich, umożliwiających stworzenie różnorakich przedmiotów ozdobnych. Oprócz tego pojawiły się stoiska zakupowe, a na nich między innymi ręcznie wykonane wianki, ubrania czy biżuteria. Do domu można było zabrać też darmowe sadzonki roślin rodzimych dla Karkonoszy. Ponadto za pomocą lupy i mikroskopu umożliwiono dokładne przyjrzenie się lokalnym minerałom, roślinom i owadom.
Nie bez znaczenia dla współczesnego krajobrazu Karkonoszy pozostaje gospodarka pasterska prowadzona tu w XVIII i XIX wieku, co dało podstawę do zorganizowania pokazów pasterskich poprowadzonych przez Ninę Andruszkiewicz. Co jakiś czas owce wypuszczane były na kilkanaście minut wolno na trawnik pod Pałacem, a pasterka wraz z psem zganiała je z powrotem w wyznaczone miejsce.
– Jeżeli wykaszamy łąki mechanicznie, ograniczamy rozsiewanie się różnego rodzaju roślin, co czyni je bardziej monotematycznymi. Jednak kiedy działają owce, łąka oprócz tego, że jest wykaszana, wciąż użyźnia się, bo pozostają na niej chociażby runo owcze i odchody. Pojawia się też więcej owadów, a co za tym idzie polujących na nie ptaków. Poza tym owca nie zjada wszystkiego w jednym czasie. Kiedy pracują zwierzęta, zwiększa się bioróżnorodność – mówi Pani Nina.
Do tematu odniósł się także Jacek Jerzmański, który odpowiedzialny był za warsztaty z koszenia kosą ręczną tradycyjnymi metodami. Uczestnicy mogli spróbować samodzielnie wyklepać kosę i użyć jej w praktyce, na stanowisku pojawiły się również klasyczne sierpy.
– Potrzebujemy zwolnić. Kosy spalinowe to hałas i zużycie zasobów, a także eksterminacja całego świata przyrodniczego pod naszymi stopami. Żaby ani owady nie mają ratunku. Kosa ręczna nie jest oczywiście szybko działającym narzędziem i w skali krajobrazowej może być marginalna, ale sama jakość jest tu istotna. Dawniej, zarówno w krajobrazie rolniczym, jak i wysokogórskim, pokos był równo odkładany, brakuje też stogów siana. Do tego być może nie wrócimy, ale przynajmniej w dniu takim, jak ten, możemy rozmawiać o próbach przywrócenia równowagi – komentuje Pan Jacek.
Innym zagadnieniem związanym z kulturą regionu jest koronkarstwo. W okolicach Jeleniej Góry funkcjonowało niegdyś kilka szkół uczących tego fachu, a lokalne koronczarki cieszyły się naprawdę wielką renomą. W 1876 roku, podczas wystawy światowej w Filadelfii, wysłannik cesarza Japonii zakupił całą kolekcję wyrobów pochodzących ze śląskiej części Karkonoszy. Poznać narzędzia służące do wykonywania tego fachu, podziwiać różnego rodzaju wyroby stworzone rozmaitymi technikami i podpatrzeć mistrzynie w akcji można było przy stoisku Justyny Kobielskiej, którą wspomagała koleżanka Grażyna Ziarnowska.
Było także kilka wydarzeń specjalnych. W niedzielę 31 sierpnia o godzinie 11.00 rozpoczęły się zajęcia poprowadzone przez Jacka Falkenberga, lokalnego goprowca i założyciela Centrum Szkolenia Psów K9 SWS. Dotyczyły odpowiedzialnego wędrowania z psem po górach i lesie. Zgromadzeni dowiedzieli się, jak dbać o komfort zwierzęcia w trakcie wędrówek. Została też podkreślona rola podstawowego ekwipunku na wyprawę z pupilem, w skład którego wchodzą m.in. apteczka dla psa, smycz typu flexi i woda. Poruszono także kwestie budowania zdrowej relacji z podopiecznym.
Wyjątkowe dla tego roku były także koncerty. W sobotę 30 sierpnia atmosferę urozmaicił folkowy duet Inula z Gór Świętokrzyskich, w niedzielę natomiast wystąpił lokalny zespół Leniwiec, który oprócz utworów z własnego repertuaru zagrał dwa covery znanych przebojów – „Zombie” The Cranberries i standard folkowy „The House of the Rising Sun”, za którego najpopularniejsze wykonanie odpowiada formacja The Animals.






























Tekst i zdjęcia: Mikołaj Ubych