Nieznana jest droga człowieka, bo nigdy nie może wiedzieć, kiedy Bogu spodoba się okryć go ciemnością”. Urodził się w Rzeszowie. W mieście, z którym od wielu pokoleń związane były rodziny ojca Michała Klamuta i matki Henryki, z domu Łaszewskiej. O ciekawych losach i wydarzeniach z życia starej polskiej szlachty Klamutów można poczytać w książce Franciszka Kotuli „Tamten Rzeszów”. Są w niej opisy słynnych pikników, zabaw sylwestrowych i karnawałowych, tzw. „klamutówek”.
Mały Jaś wychowywał się w rodzinie absolwentów Seminarium Nauczycielskiego. Dzięki nim chłopak pasjonował się geografią i historią, biologią i naukami przyrodniczymi. Władza szkolna doceniała talent organizacyjny Michała Klamuta. Powierzyła mu kierowanie szkołami podstawowymi na Podhalu, m. in. w Szczawnicy, w Poroninie i w Harklowej (do 1945 roku). To tutaj Jaś spędził barwne i atrakcyjne dzieciństwo. W Poroninie szkoła i służbowe mieszkanie Klamutów mieściły się w późniejszym Muzeum Lenina.
Na nartach Jan Klamut jeździł od najmłodszych lat. W marcu 1939 roku wygrał pierwsze w życiu zawody na Gubałówce, zorganizowane i finansowane przez słynnego pisarza Kornela Makuszyńskiego. Autor „Koziołka Matołka” i innych dziecięcych hitów osobiście wręczał nagrody. Ośmioletni Jaś Klamut dostał porcelanową statuetkę narciarza.
Po drugiej wojnie światowej rodzina Klamutów przeprowadza się do Bystrzycy Kłodzkiej, gdzie są pionierami szkolnictwa. Ojciec uczy młodego Janka gry na organach, fortepianie, pianinie i na skrzypcach. W liceum aktywnie uczestniczy w zajęciach kółka teatralnego. Wystawiają „Śluby panieńskie”. W sztuce Aleksandra Fredry główne role grają Jan Klamut i Krzysztof Chamiec. Znany później aktor teatralny i filmowy okazał się wspaniałym przyjacielem do ostatnich dni życia.
-Tato chciał zostać lotnikiem, dlatego latem 1947 roku pojechał do Jeżowa Sudeckiego na wakacyjny obóz szybowcowy – wspomina syn Andrzej Wojciech Klamut. – Na tę fanaberię jednak nie zgodziła się mama Henryka i kandydat na lotnika musiał szybko wracać do domu. Wcześniej, w maju tego samego roku szkoła w Bystrzycy Kłodzkiej organizuje czterodniową wycieczkę ciężarówką do Karpacza. To wtedy mój tato pierwszy raz zobaczył Karkonosze i zachwycił się nimi. Miłość do tych gór trwała do końcowych dni Jego życia.
W 1948 roku Jan Klamut zdaje przyśpieszoną maturę i rozpoczyna studia na Wydziale Stomatologii Akademii Medycznej we Wrocławiu. Po pięciu latach odbiera dyplom lekarza. Otrzymuje obowiązujący wtedy nakaz pracy do Ośrodka Zdrowia w Miłkowie i do zamieszkania willę obok domu kolegi ze studiów, internisty dr. Pożarowszczyka. Jan Klamut jest już żonaty, po ślubie w 1952 roku. Annę Mirosławę poznał w pociągu, gdy do Wrocławia wracali ze studenckich zawodów w Zieleńcu. W 1953 roku Klamutowie cieszą się z urodzin pierworodnego syna Andrzeja.
-Podczas studiów Janek był członkiem sekcji narciarskiej w AWF Wrocław, trenował kombinację norweską (skoki i biegi) – wspomina wychowawca karkonoskich mistrzów w konkurencjach alpejskich i przyjaciel, Kazimierz Mazur z Karpacza. – Rywalizował na trasach biegowych i drewnianych skoczniach, Bierutowic, Karpacza, Szklarskiej Poręby (mistrzostwa Polski w 1957 roku), Lubawki i Dusznik. Te obiekty tętniły sportowym życiem. Potem z braku odpowiedniej opieki systematycznie popadały w ruinę.
Po licznych sukcesach Janek trafił do reprezentacji polskich studentów. Został wytypowany na mistrzostwa świata. Niestety, nie pojechał walczyć o medale. Musiał, jak każdy wówczas student, odbyć służbę wojskową. Na pamiątkę przechował reprezentacyjną bluzę i orzełka.
Na zawodach w Szczyrku i w Zakopanem Jan Klamut odnawia stare znajomości i zawiera nowe, ze Zbigniewem Rusinem, Andrzejem Bachledą seniorem, z Rojem Gąsienicą. Intensywne treningi zaowocowały dobrymi wynikami sportowymi. Zawodnik Stali Cieplice, potem Śnieżki Karpacz, w ciągu kilku sezonów zwycięża, lub jest w czołowej trójce, wszystkich pucharowych i mistrzowskich zawodów na terenie Dolnego śląska. Po kontuzji biodra w Pucharze Dusznik Jan Klamut musi zrezygnować z uprawiania kombinacji norweskiej. Regulamin zezwala mu startować w konkurencjach zjazdowych, często razem z synem. Rodzinnie rywalizują w historycznym, pierwszym Pucharze Samotni w 1967 roku i trzy lata później w letnim (22 lipca) slalomie czekoladowym w Wielkim Żlebie.
W sportowym życiu Jana Klamuta były trudne dni. Przed Pucharem śnieżki na Kopie złamał nogę. Gdy przed mistrzostwami Polski trenował zjazdy z Kasprowego Wierchu, porwała go lawina. Na szczęście Jan Klamut znalazł się w jej bocznej części. Uratowała go kosodrzewina, ale pękła noga w kostce. Przypadek sprawia, że po operacji w cieplickim szpitalu leży w jednym pokoju razem z jedynym turystą uratowanym z lawiny w Białym Jarze. Dzięki dobrej znajomości języka niemieckiego ma z pierwszej ręki relację z tamtych wydarzeń.
Aby trenować skoki na „Orlinku”, Jan Klamut długo starał się o możliwość zamieszkania w Karpaczu. Było to trudne z powodu strefy nadgranicznej. Każdy musiał po siadać dwie przepustki, jedną do poruszania się po karkonoskich górach. W końcu czerwca 1956 roku został oficjalnie zameldowany w Karpaczu. Po zakończeniu sportowej kariery Jan Klamut został narciarskim sędzią międzynarodowym (skoki, zjazdy). Widać go w słynnym alpejskim Pucharze świata na Nosalu (1974 r.). Jako członek zarządu Polskiego Związku Narciarskiego wyjeżdżał na zawody do Czech, Słowacji, Włoch, Austrii i do krajów skandynawskich. Od 1970 roku aktywnie działał w dolnośląskim związku. Wielokrotnie Jana Klamuta wybierano na prezesa i wiceprezesa okręgowego związku narciarskiego w Jeleniej Górze.
W 1975 roku uzyskał drugi stopień z zakresu chirurgii stomatologicznej. Był kierownikiem Wojewódzkiej Poradni Chirurgii Szczękowej, od 1980 roku szefem Wojewódzkiej Przychodni Stomatologicznej. Jana Klamuta mianowano specjalistą wojewódzkim ds. stomatologii. – Jana kochano, podziwiano, ceniono i szanowano – mówi wieloletni przyjaciel Jacek Włodyga. – To był silny i szlachetny człowiek. Do końca pełen życia i humoru. Mógł jeszcze być z nami. Na zawsze pozostanie w sercach i w pamięci bliskich, kolegów i znajomych. Jan Klamut zmarł w jeleniogórskim szpitalu, gdzie pracował w ostatnich latach. Został pochowany obok żony Anny na cmentarzu w Karpaczu. Miał tytuł zasłużonego obywatela miasta pod Śnieżką. Za wzorową pracę zawodową i społeczną aktywność otrzymał odznaczenia państwowe, w tym Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, odznaczenia resortowe i sportowe.
Henryk Stobiecki