Jednym z powodów tego stanu rzeczy jest to, że szpitale nie przestrzegają procedur porodu bez bólu. Efektem jest rosnąca liczba cesarek.
Fundacja Rodzić po Ludzku od lat walczy o przestrzeganie procedur medycznych m.in. w trakcie porodu. Podejmuje się także interwencji, gdy jakaś kobieta zgłosi nieprawidłowości. Fundacja także edukuje i wyjaśnia, jakie procedury i standardy muszą być zachowane i kiedy nie mogą być nadużywane.
Na liście procedur, które podczas porodu nie powinny być wykonywane rutynowo, znajdują się:
- zabieg amniotomii, czyli sztuczne przebicie pęcherza płodowego;
- stymulacja czynności skurczowej macicy – najczęściej jest to kroplówka z lekiem o nazwie Oxytocyna;
- podawanie opioidów – zalicza się do nich np. podawany domięśniowo (w pośladek) lub dożylnie lek o nazwie Dolargan;
- nacięcie krocza;
- cięcie cesarskie.
Wszystkie te zabiegi są potrzebne i dopuszczalne z powodu różnych wskazań medycznych. Argument, że „u nas zawsze się tak robiło”, nie ma uzasadnienia medycznego – przypomina fundacja.
Tymczasem z danych krajowego konsultanta ds. ginekologii i położnictwa, które podała właśnie „Dziennik Gazeta Prawna” wynika, że Polska pobiła niechlubny rekord. Chodzi o ostatni punkt na liście Fundacji Rodzić po Ludzku – cięcie cesarskie.
Z danych wynika, że w 2021 r. liczba cesarskich cięć wzrosła i aż 47 proc. porodów odbyła się w taki właśnie sposób. To dużo? Tak, bo Światowa Organizacja Zdrowia mówi o zdrowym wskaźniku na poziomie 15 proc.
„(…) liczba tych zabiegów, zamiast spadać, rośnie. Obecny wynik oznacza dwukrotny wzrost w ostatnich dwóch dekadach„ – czytamy. Dzieje się tak mimo jasnych wskazań, że cięcie powinno być ostatecznością.
Dlaczego się tak dzieje? Bo w polskich szpitalach rodzące nie mają możliwości urodzenia bez bólu. Z kolejnych danych – tym razem NFZ – wynika, że prawie 90 procent porodów w Polsce odbywa się bez znieczulenia. W Europie to najwyżej 50 procent.
Więcej zgonów
To nie jedyne niepokojące dane, które dotyczą porodów. Od lat 90. XX wieku spadała w Polsce umieralność noworodków. I nagle ten trend się odwrócił. Co takiego się zadziało.
– W latach 50. XX wieku umieralność niemowląt w Polsce wynosiła 108 na 1000 urodzeń. Obecnie – jedynie 3,57. Bezsprzecznie możemy mówić o sukcesie, tym bardziej że obecnie borykamy się z wieloma problemami – przypomina słowa prof. Ewy Helwich, konsultanta krajowego w dziedzinie neonatologii, serwis pulsmedycyny.pl.
Tymczasem na świat przychodzi coraz więcej dzieci z wadami śmiertelnymi, które niedługo po porodzie rodzice muszą pochować. Wskaźnik dzieci, które odeszły w pierwszym dniu życia w 2021 r. wyniósł 1,28 na tysiąc urodzeń. Rok wcześniej było to 1,08.
Co jest tego przyczyną? Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Przypomnijmy…
22 października 2020 roku. Trybunał Konstytucyjny orzeka, że jedna z trzech przesłanek umożliwiających przerwanie ciąży jest niezgodna z polską ustawą zasadniczą. Chodzi o punkt mówiący o możliwości aborcji w przypadku, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo choroby nieuleczalnej.
Efekt działania tego orzeczenia już znamy.