Zachęcamy Państwa do lektury krótkich tekstów archiwalnych z „Nowin Jeleniogórskich. Tygodnika Społecznego”, które ukazały się 19 lat temu, w numerze 9. , w wydaniu z 28 lutego – 6 marca 2006 roku. O bezczelnych kradzieżach zabytków było wtedy głośno, wzbudzały one ogromne emocje i oburzenie mieszkańców naszego regionu, pochylił się nad tym tematem Daniel Antosik. Polecamy!


Złodziejskie Eldorado. Fot. Daniel Antosik 2006

Dolny Śląsk jest prawdziwym zagłębiem pod względem nasycenia tzw. dobrami kultury.

W żadnej innej części kraju nie ma tylu cennych zabytków, ile jest tutaj. Z tego powodu słynie jednak nie tylko wśród miłośników sztuki, ale i wśród złodziei. Ci ostatni powiadają ponoć nawet, że każdy, kto przyjedzie tu na łowy, wywiezie stąd coś interesującego…

Rarytasów wprawdzie coraz mniej, ale z pustymi rękami się nie wraca…

Zła sława spowija region jeleniogórski, szczególnie bogaty pod względem cennych obiektów, a przez to i często penetrowany przez złodziei okradających zabytki.

Okradane są głównie pozbawione odpowiedniej opieki obiekty sakralne.

Ginie przede wszystkim cenne wyposażenie kościołów – zabytkowe rzeźby, obrazy, zdobienia, elementy starej kamieniarki. Rozkradane są też opuszczone i zaniedbane pałace, którym brak gospodarskiej ręki. Służby konserwatorskie od lat biją na alarm w sprawie niewłaściwych zabezpieczeń najcenniejszych zabytków. Rezonans jest jednak stosunkowo niewielki i absolutnie niewystarczający. I, co ciekawe, nikt właściwie nie jest tym zdziwiony. Sprawy zabytkowych budowli i znajdujących się w nich nierzadko drogocennych dzieł sztuki zawsze były u nas drugoplanowe. Dopiero od niedawna wokół ochrony tzw. dóbr kultury zrobiło się nieco głośniej, ale póki co, marne są tego efekty.

Zajmujący się sprawami kradzieży w zabytkach podkreślają, że problem jest poważny. Jeżeli nie podejmie się stanowczych kroków, to za jakiś czas rozwiąże się sam. Bo w historycznych budowlach nie będzie już czegokolwiek, co złodzieje uznać mogą za warte zachodu. A stosunkowo niewiele już tego zostało…

Temat okradania zabytków z cennych dzieł sztuki jest dla wielu niewygodny. Księża nie chcą rozmawiać o łupionych kościołach. Sąsiedzi trzebionych zabytków też odzywają się niechętnie. „Nic nie widziałem, nic nie słyszałem”. Najmniej rozmowni są ci, u których znaleziono cokolwiek z rozkradanych po sąsiedzku budowli.

Tajemnicą pozostają szacunki rynkowej wartości dzieł sztuki padających łupem złodziei. Przede wszystkim dlatego, żeby nie nakręcać złodziejskiej koniunktury. Dlatego w tej kwestii najwięcej dowiedzieć można się od antykwariuszy i handlarzy starociami. Za ładne kamienne elementy wyłupane z czegoś większego dostać można od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Wyższe ceny osiągają stare rzeźby i obrazy wynoszone w nienaruszonym stanie. Mogą być one warte kilkanaście i kilkadziesiąt tysięcy złotych. Cały zestaw dzieł sztuki, np. zestaw rzeźb lub zabytkowy ołtarz składający się z wielu części wart może być nawet i kilkaset tysięcy zł. Mowa tu o pieniądzach, jakie otrzymać mogą sprawni handlarze w Polsce. Po wywiezieniu ich za zachodnią granicę osiągają one wielokrotnie wyższe wartości wyrażane w euro. Tam też najczęściej szukać trzeba mocodawców polskich złodziei niszczących nasze zabytki.


Czarny Lwówek

– Czasami zastanawiam się, po co komu rzeźba Matki Boskiej czy epitafium? Przecież ktoś chyba takiej figury nie postawi sobie w ogródku ani nie przerobi płyty grobowej na kominek… – myśli głośno Wojciech Kapałczyński, szef jeleniogórskiej delegatury dolnośląskiego Urzędu Ochrony Zabytków. – Jestem jednak w stanie zrozumieć motyw, jak ktoś kradnie konkretne rzeczy i chce na tym zarobić. Bo jest w tym jakaś logika. Zupełnie nie pojmuję jednak, dlaczego złodzieje niszczą swoje niedoszłe zdobycze albo kradną rzeczy, które do niczego nie mogą być później przydatne, np. pojedyncze detale architektoniczne, choćby fragmenty portalu. Jak już rabusiom uda się wejść do kościoła, jest dramat. Nierzadko zdarza się, że narobią więcej szkód, niż uda im się nakraść. To najgorsza krzyżówka złodziejstwa i całkowicie bezsensownego wandalizmu, która przynosi ogromne straty.

W. Kapałczyński przytacza historię sprzed roku epitafiów z Soboty koło Lwówka Śląskiego. Renesansowe i barokowe, pełno postaciowe płyty nagrobne z XV, XVII i XVIII wieku ktoś usiłował ukraść. Usiłował, bo ostatecznie to się nie udało. Być może kamienne dzieła okazały się za ciężkie i nie można było ich wydobyć w całości.

Może więc ze złości przestępcy… porozbijali rzeźbione płyty na kawałki. Podobny los spotkał piękną rzeźbę z mauzoleum w Maciejowcu.

O dewastacyjnym złodziejstwie przekonać się można, odwiedzając kupę gruzu, która pozostała po dawniej okazałym pałacu w Dębowym Gaju, sąsiadującym z Sobotą. Tam złodzieje rozebrali na elementy niemal całą budowlę. Gdy byłem tam jakiś czas temu, na mój widok z ruin czmychnęła grupka mężczyzn układających w stosiki wyłupywane ze ścian kamienie. Służb konserwatorskich ani trochę to nie dziwi. Tam na podwórku sąsiadów znaleziono onegdaj całkiem okazałą ilość cząstek zabytkowego pałacu, którego nikt nie pilnował.

Jeleniogórscy konserwatorzy nie bez powodu przywołują przykłady z okolic Lwówka Śląskiego. W ubiegłym roku siedem z ośmiu odnotowanych kradzieży dóbr kultury w naszym regionie miało miejsce właśnie na obszarze powiatu lwóweckiego. Na przestrzeni ostatnich czterech lat (2001-2005) lwówecka komenda powiatowa policji odnotowała w sumie jedenaście takich zdarzeń.

Największe straty przyniosło włamanie do kościoła w Niwnicach w grudniu ubiegłego roku. W maju tego samego roku skradziono np. kamienne ozdobne donice z cmentarza parafialnego w Rząsinach. W kwietniu zniknęła piaskowcowa rzeźba Matki Boskiej (1874 r.) z Milęcic, a miesiąc wcześniej XVIII-wieczna brama cmentarza z Lubomierza wpisana do rejestru zabytków. Podczas marcowego włamania do kościoła w Dłużcu skradziono barokowy obraz św. Jadwigi z połowy XVIII w. i dwa aniołki zdobiące zabytkowy ołtarz z drugiej połowy XVII w. Przed 20 stycznia 2005 r. – kiedy dokładnie, tego nie wiadomo – zginęły epitafia z cmentarza w Rębiszowie (1778 r.). Łupem rabusiów, którzy latem 2004 r. włamali się do kościoła w Maciejowcu, padły barokowe figurki z przełomu XVII/XVIII, a przy okazji dwa poniemieckie modlitewniki i mszał i współczesne już przedmioty – kielich z pozłacanej stali, monstrancja. W 2004 r. przestępcy połakomili się na epitafia z Soboty i cmentarza w Lwówku Śląskim. Nieco wcześniej z kościoła w Lubomierzu wynieśli głowę posągu św. Jana Nepomucena z 1703 r. oraz XIX-wieczny obraz Matki Boskiej Bolesnej i drewniane świeczniki. Jeszcze wcześniej zabytkowe figury świętych zginęły z kościołów w Marczowie i Bystrzycy, w kościele w Pławnej wycięto zaś z ram cały zestaw obrazów.

– Taka ilość zdarzeń w rejonie Lwówka jest spowodowana dużym nagromadzeniem cennych obiektów w tym terenie brakiem właściwego nadzoru nad nimi przekonuje nadkomisarz Stanisław Urbańczyk, naczelnik Sekcji Kryminalnej KPF we Lwówku Śląskim. Największym problemem jest trwające od lat nagminne rozkradanie zabytkowej kamieniarki tam, gdzie nikt nie poczuwa się do opieki nad określonymi miejscami. Trudno powiedzieć, czy działa tutaj jakaś wyspecjalizowana grupa złodziei dzieł sztuki. Na pewno są ludzie, którzy dokładnie penetrują teren, wybierają interesujące ich obiekty, zlecają kradzieże.


Największe straty

Najgłośniejszym i jednocześnie najbardziej bolesnym wydarzeniem ostatniego czasu jest sprawa włamania do kościoła w Niwnicach koło Lwówka Śląskiego, do którego doszło przed dwoma miesiącami nocy z 8 na 9 grudnia ubiegłego roku.

Ze stojącej na obrzeżach wsi świątyni zginęły niezwykle cenne. zabytkowe gotyckie rzeźby z połowy XV wieku. Łupem złodziei padł m.in. unikatowy tryptyk zdobiący główny ołtarz świątyni oraz jedno z malowanych skrzydeł składających się na ołtarz.

Wszystko wskazuje, że była to precyzyjnie zaplanowana kradzież na zamówienie.

Kościół w Niwnicach jest filią parafii w Kotliskach i nie jest stale dozorowany. Nie ma też antywłamaniowej instalacji alarmowej. Obiekt położony jest na niewielkim wzgórzu tuż obok głównej drogi przecinającej wieś.

Okoliczności zdarzenia w Niwnicach są dość dziwne i nadają całej sprawie niezwykłego kolorytu. Kościół ten nie pierwszy raz został złupiony przez złodziei. Dwa lata wcześniej skradziono już stąd zabytkowe płyty nagrobne. Całkiem niedawno przez wieś przetoczył się konflikt z nowym proboszczem, który świadom wartości zabytkowego ołtarza chciał przekazać cenne dzieła sztuki pod lepszy nadzór. Mieszkańcy wsi nie wyrazili jednak na to zgody i oryginalny gotycki ołtarz wrócił na swoje miejsce. Jakby tego było mało, dokładnie tego samego dnia, kiedy dokonano kradzieży w Niwnicach, całkiem niedaleko odbywała się sesja rady powiatu poświęcona m.in. sprawom ochrony zabytków, na której mówiono o fatalnym stanie zabezpieczenia nawet szczególnie cennych obiektów. | powoływano się przy tym na przykład Niwnic z bezcennym ołtarzem. Do kościoła włamano się między 18.00 wieczorem i 6.00 rano. Feralnego dnia ok. godz. 13.00 do proboszcza parafii zadzwoniono z pytaniem, czy kościół w Niwnicach ma instalację alarmową. czy jakieś inne zabezpieczenia.

Konserwatorzy zabytków mówią, że to największa strata. jaką poniósł nasz region na przestrzeni ostatnich lat, jeśli chodzi o rzeźby. Tak cennych przykładów sztuki późnego średniowiecza nie było nigdzie indziej na całym Dolnym Śląsku. Czy złodzieje wiedzieli, co wynoszą. do końca nie wiadomo. bo ostatecznie zostawili jeden, okaleczony fragment ołtarza.

W zestawie najcenniejszych złodziejskich łupów ostatnich lat wymieniane są jeszcze m.in. gotycki tryptyk rzeźbiarski z 1420 r. skradziony w 1999 r., z kościoła w Rząsinach i XVIII-wieczny. barokowy obraz Madonny z głową Chrystusa skradziony wraz z innymi, licznymi rzeczami z kościoła w Henrykowie w 2004 r.

(cdn.)

Teksty i zdjęcia: Daniel Antosik

Teksty z tematu “Złodziejskiego Eldorado” autorstwa Daniela Antosika, ukazały się pierwotnie w “Nowinach Jeleniogórskich” 28 lutego 2006 roku, w numerze 9., na stronach 20-21.

© Nowiny Jeleniogórskie. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

887732136

Zgłoś za pomocą formularza.