Wody Polskie chce wyciąć około czterystu drzew (właściwie drzewek) nad Łomnicą w Łomnicy (gmina Mysłakowice). Przedsięwzięcie realizowane jest na wniosek dużej części mieszkańców miejscowości. Innym to się nie podoba więc rysuje się spór, do którego już włączyli się ekologiczni działacze z World Wide Fund for Nature Polska.
Przetarg na zadanie, którego częścią jest „Utrzymania cieku Łomnica”, a w całości obejmuje także prace utrzymaniowe na innych dopływach Bobru jest już zaawansowany. Zamawiający jest na etapie analizowania ofert, rozstrzygnięcie ma nastąpić do 8 sierpnia, a zadanie ma być wykonane do końca września. W przypadku Łomnicy prace obejmą usunięcie namuły, wycięcie nadrzecznych krzewów i drzew i prowadzone maja być od granic łomnicy z Mysłakowicami do ujścia rzeki do Bobru.
Ten ostatni element wywołuje protesty części mieszkańców. Zgłosili się do nas nazywając planowaną wycinkę „kolejną zbrodnią na drzewach”. Uważają, że takie działania są niedopuszczalne.
– Te drzewa nikomu nie przeszkadzają. Pięknie wyglądają przy płynącej przez naszą miejscowość rzece. Potrzebujemy zieleni, drzew, tlenu, trawy, koloru, a nie tylko betonu – uważa pan Artur. – Nie o walory krajobrazowe jednak przede wszystkim chodzi. Istotniejsze jest, że znowu pozbawia się nas wszystkich tlenu, bo najprościej wziąć piłę. Przecież te drzewa pełnią istotną rolę dla rzecznego ekosystemu. To dzięki nim w Łomnicy żyją ryby i inne organizmy charakterystyczne dla rzek górskich. Gdy brzegi będą gołe, woda mocno się nagrzeje i całe środowisko będzie zagrożone.
Podobna argumentacje przedstawiają ekolodzy z WWF Polska, którzy zwrócili się do Wód Polskich z prośba o spotkanie i zweryfikowanie zakresu prac. Piszą, że wedle ich wiedzy rzeka nie wymaga oczyszczenia przez wycinkę, bo porastające jej brzegi drzewa nie ograniczają przepływu wody. Ekolodzy argumentują, że drzewa „zmniejszają temperaturę wody poprzez zacienienie rzeki, co sprzyja występowaniu organizmów reofilnych, przystosowanych do życia w szybko płynącej wodzie o niskiej temperaturze”. Do tego korzenie drzew i krzewów stabilizują brzeg. Drzewa sa tez ważnym siedliskiem dla ptaków i owadów.
Mieszkańcy Łomnicy, z którymi rozmawialiśmy przekonują, że krytycy przedsięwzięcia są z w zdecydowanej mniejszości.
– To na wniosek, powtarzane od dawna prośby mieszkańców, Wody Polskie biorą się za to zadanie – zapewnia pan Michał. – Nadrzeczne drzewa mocno zagrażają bezpieczeństwu i utrudniają nam życie. Rosną przy samej drodze i bardzo mocno ograniczają widoczność kierowcom przejeżdżających samochodów. Dochodziło już do kolizji z tego powodu. Każdy kto jechał przez łomnicę wie, jak jest tutaj wąsko i jak kręto. Wyrastające aż na drogę drzewa jeszcze te warunki pogarszają. Sam uważam, że wycinanie drzew co do zasady nie powinno mieć miejsca, ale są sytuacje, gdy z uwagi na bezpieczeństwo trzeba zrezygnować z radyklanych poglądów. I tak jest właśnie tutaj. Nadrzeczne drzewa uniemożliwiają też jazdę rowerem po stronie rzeki, bo gałęzie kalecza rowerzystów. Koniecznie trzeba też dodać, że wycinka nie obejmuje wiekowych drzew. Żadne z przeznaczonych do wycinki nie ma pnia o obwodzie większym niż 55 cm. To przede wszystkim młode wierzby.
Podobne zdanie mają inni pytani mieszkańcy miejscowości, a zdecydowana wśród nich przewagę zwolenników oczyszczania rzeki potwierdza zastępca wójta Mysłakowic Grzegorz Truchanowicz.
– Prośby, żeby coś z tym zrobić trafiały do urzędu od dawna i bardzo licznie, można więc powiedzieć, że zadanie, które realizować będą Wody Polskie jest realizacja postulatów łomniczan. Oczywiście zawsze znajda się krytycy takich przedsięwzięć, ale w tym wypadku (przynajmniej na lokalnym podwórku) są raczej nieliczni – mówi wójt Truchnowicz. Przyznaje przy tym, że działania Wód Polskich są zasadne.
– W tym przypadku z wycinki będzie więcej pożytku niż szkody. Zarastające na bardzo ruchliwą drogę drzewa istotnie zagrażają bezpieczeństwu, wcale też nie stabilizują koryta. Wręcz przeciwnie – gwałtowny rozrost ich systemu korzeniowego raczej dewastuje brzegi, a z czasem może ograniczać przepływ wody – tłumaczy wójt.
Fot. facebook Łomnica – gmina Mysłakowice
14 komentarzy
O zgrozo, gdzie się podziały stare NJ? Przy tej nowej szacie się pogubiłem.
Popieram. Nowy wygląd jest niewygodny i nieprzejrzysty. Skoro jeszcze miejsca na dwie reklamy nad artykułem zostały stworzone, to strona wygląda jak świecąca choinka. No i twarz aktualnie piszącego redaktora na dole strony, informującego, że czeka na info, to jakaś przesada. Zamiast czekać mógłby się w miasto osobiście wybrać. Duuużo osób zrezygnuje z nj24.
Co do Pana Michała, który wypowiadał się w artykule to wiadomo od lat, że z kilkoma innymi cwaniakami z Łomnicy czekają tylko na to żeby wyciąć jak najwięcej drzew z czego komendant wiejskiego OSP ukradnie je sobie przyczepką do domu. Chodzi tylko o to żeby nakraść za darmo drewna
Kto zna działania na terenie Gminy prowadzone w ostatnich latach przez WWF? NIKT! Jak przyjdzie powódź i zatory to nawet palcem nie kiwną by pomóc, ale zamieszanie to jak najbardziej…. Dajcie mieszkańcom gospodarować na swoim terenie. Ludzie chcą odsłonięcia rzeki i poprawy wizerunku wsi, a WFF chce z Łomnicy zrobić skansen. Kilku krzykaczy robi złą robotę mieszkańcom. Osobiście mam dość tych chabazi przy drodze i chcę zobaczyć wkońcu piękną rzekę…. Wierzba to nie drzewa a chwast!!!!
Ludzie od dawna czekają na uporządkowanie rzeki. Oczyszczalnia na ukończeniu, czas na poprawę i pielenacje koryta… BRAWO!
Zgadzam się w 100 %. Najczęściej piszą to ludzie nie związani z tą miejscowością. Jak przyjdzie powódź, to żaden ekolog nie zgłosi się do pomocy. Z chęcią zobaczyłbym, jak ładują worki piaskiem……
Po drugie bezpieczeństwo ludzi i dzieci. Krzaki wyrastają na drogę. Pojazdom coraz trudniej się minąć
Mówimy tu o wycięciu drzew wierzby, w celu poprawy bezpieczeństwa, drzewa zasłaniają widoczność.Aby nie doszło do wypadków samochodowych czy rowerowych jest taka konieczność. To ciekawe, że WWF staje w obronie kilku drzew, a nie bierze pod uwagę bezpieczeństwa i życia ludzi!!!
Rzeki i strumienie w całym powiecie zarośnięte jak nigdy. Droga z Miłkowa na Szklarską jakaś porażka. W tym kraju już nikt nic nie musi robić ? Cała rządzenie sprowadza się do zbierania podatków i rozdawania pieniędzy ?
Szkoda że o Dąbrowicy nikt nie pamięta. Nasze prośby nic nie dały przecież powodzi nie będzie tak nam mowili. Ale nikt się nie przejmuje że na drugą stronę rzeki można przejść nie mocząc butów. Do mostu między Wojanowem a Łomnicą rzeka pięknie wyczyszczona. A w Dąbrowicy na Bobrze rosną krzaki a co gorsza drzewa. Wystarczy trochę deszczu i rzeka wylewa. W zasadzie tam już nie ma koryta bo rzeka płynie jak chce. Ale co tam to tylko jedna wiocha po co tam coś robic. Pozdrawiam
Mówimy tu o wycięciu drzew wierzby, w celu poprawy bezpieczeństwa, drzewa zasłaniają widoczność.Aby nie doszło do wypadków samochodowych czy rowerowych jest taka konieczność. To ciekawe, że WWF staje w obronie kilku drzew, a nie bierze pod uwagę bezpieczeństwa i życia ludzi!!!
Moze WWF zajmie sie patodeweloperką w Karpaczu? Tam to tną ile sie da, dęby, buki, swierki. Kase dostajecie ze cicho siedzicie? Nie wierze w ich dobre intencje. Gdzie WWF jak scieki w Szklarskiej rzeką płyną? Masakra
Po kilku dniach głupstw, napinania mięśni, zabawnej buty i karcenia Unii Europejskiej przez Trybunał mgr Przyłębskiej – po dniach, które przyniosły jeden pseudowyrok (wydany w nieprawidłowym składzie) i jeden wyrok po krętacku odkładany na zaś – z Luksemburga przyszedł głos jasny i klarowny. Żadnego „z jednej strony, z drugiej strony”. Żadnych zdań warunkowych. Tzw. Izba Dyscyplinarna nie jest sądem. Nie jest niezależna. Musi natychmiast przestać istnieć i wsączać jad w polski system wymiaru sprawiedliwości. Czyli to, co wszyscy wiedzieliśmy, uzyskało stempel najwyższej instancji sądowej w Unii, do której Polska należy i której orzecznictwem jest związana, bez „jeśli” albo „ale”.
Brawo. Oczyścić i po sprawie. Przy Parku Narodowym w Karpaczu robią co chcą a u nas skansen i inwestycje bedą blokowac…
Strona “Poufna rozmowa” na komunikatorze Telegram publikująca dokumenty z prywatnej skrzynki mailowej ministra Michała Dworczyka została zamknięta. Wedle informacji Wirtualnej Polski – przy współdziałaniu jednego z rządów państw NATO. Dlaczego dopiero teraz, choć, jak twierdził rząd Mateusza Morawieckiego, Polska była ofiarą bezprecedensowego ataku cybernetycznego?
Otóż na stronie “Poufna rozmowa” ukazały się dwa filmiki przedstawiające pewną posłankę PiS zabawiającą się wesoło w towarzystwie dwóch towarzyszy w slipkach. Sytuację można opisywać w kategoriach żenady, raczej nie skandalu. Zapewne te i kolejne filmiki wypłyną na innych komunikatorach.
Jaki stąd wniosek? Cóż, Jarosław Kaczyński, wicepremier do spraw bezpieczeństwa kraju, uznał zapewne, że zabawy posłanki i adeptów tańca erotycznego są daleko bardziej niebezpieczne dla kraju niż dokumenty ujawniające szczegóły przetargu na uzbrojenie polskiej armii, które znalazły się wśród maili; poufne rozmowy świadczące o tym, że w czasie strajku kobiet rząd chciał na nie wysłać wojsko; przyznanie przez przedstawicieli rządu, że atak na LGBT w trakcie kampanii wyborczej został specjalnie wywołany i kompromituje nasz kraj; uznanie przez premiera Morawieckiego, że walka Białorusinów o wolność, ich śmierć, tortury, więzienie to “polityczne złoto” i można to świetnie wykorzystać.
Nie, to PiS w oczach elektoratu nie kompromitowało. Kompromitował tańczący i latający po pokoju hotelowym facet w slipkach i posłanka. Jarosław Kaczyński i PiS dobrze wie, co jest miarą kompromitacji.