Najgorsza sytuacja jest na polach pod Świdnicą oraz Legnicą.- W regionie jeleniogórskim mamy pojedyncze przypadku spustoszeń upraw przez gryzonie – mówi Leszek Grala, prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej. Jak wyjaśnia, w wielu miejscach na Dolnym Śląsku zniszczonych zostało nawet 60 procent i więcej zasiewów. Straty rolników są ogromne.
Myszy zagrożeniem dla domostw
– Plaga gryzoni jest nie tylko zagrożeniem dla upraw, ale także wszystkich mieszkańców. Gdy zabraknie pożywienia, myszy i nornice będą go szukać w okolicznych domostwach – pisze samorząd rolniczy do wojewody dolnośląskiego, prosząc o interwencję.
Po pomoc do naukowców
Rolnicy ostrzegają, że w przyszłym roku może być jeszcze gorzej. Walka z myszami i nornicami jest niezwykle trudna. Leszek Grala poprosił o pomoc prof. Tadeusza Trziszkę z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. „Zwracamy się z prośbą o przedstawienie wszelkich możliwych do zastosowania metod zwalczania tych szkodników w uprawach polowych, zalecanych w trakcie wegetacji roślin” – pisze prezes do profesora Trziszki.
Rolnicy w przypadku strat spowodowanych przez gryzonie nie mogą liczyć na żadne ubezpieczenia. Przy zwalczaniu plagi środki chemiczne są za drogie i ryzykowne, a na naturalne metody walki już za późno.
Winna ciepła zima
Plaga gryzoni to efekt ubiegłorocznej ciepłej zimy oraz przetrzebienia lisów i dzików, naturalnych wrogów myszy. W takich warunkach mnożą się one wręcz lawinowo. W ciągu roku myszarka polna wydaje na świat trzy mioty młodych, po osiem osobników każdy. Po około dwóch miesiącach, małe myszy mogą się już same rozmnażać.
Likwidują uprawy i czekają na pomoc od ministra
Bez pomocy z zewnątrz rolnicy nie dadzą sobie rady. Tragiczna sytuacja jest zwłaszcza na Opolszczyźnie. Tam niektórzy rolnicy zastanawiają się nawet nad likwidacją upraw, bo mają tak duże straty.
Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych zwrócił się do ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego o pilną interwencję w tej sprawie.
PZPRZ poinformował, że według sygnałów, które docierają do nich od rolników, sytuacja jest wręcz dramatyczna. Myszy niszczą uprawy pszenicy, rzepaku, jęczmienia i buraków cukrowych. Aktualnie gryzonie przeniosły się na rośliny okopowe, ziemniaki i kukurydzę.
Zdaniem PZPRZ dobrym rozwiązaniem byłoby zniesienie w gminach, w których występuje szczególnie trudna sytuacja z powodu strat ponoszonych przez żerujące gryzonie obowiązku odłogowania i zazielenienia pól.
Rolnicy domagają także się uruchomienia systemu dopłat i opracowania metody redukowania myszy, która nie zaburzy ekosystemu.