Pół roku temu wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka zasugerował rodakom martwiącym się rosnącymi cenami opału możliwość zbierania w lasach chrustu na zimę. Społeczeństwo zrozumiało jego radę opacznie, jak zwykle.
Od 2016 roku liczba przypadków kradzieży drewna z lasów spadała w skali całego kraju. Na terenie niektórych dyrekcji Lasów Państwowych w ciągu 5 lat obniżyła się o ponad połowę. W tym roku – wraz ze wzrostem cen drewna w składach – ten trend się odwrócił. Nie tyle chrust przykuwa uwagę złodziei, co dobrej jakości drewno czekające do wywiezienia w stosach, wiatrołomy albo tzw. posusz, czyli uschnięte drzewa.
– Wysokie ceny węgla i problemy z jego dostępnością spowodowały niestety wzrost kradzieży drewna z lasu – potwierdza asp. szt. Ewa Kluczyńska, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Jaworze. – Od listopada br. pracownikom jaworskiego nadleśnictwa sen z powiek spędzał pewien złodziej, który w rejonie leśnym, pomiędzy miejscowościami Siedmica i Grobla, kradł drewno ze stosów oraz dokonywał nielegalnej wycinki drzew.
Według szacunków leśników złodziej skradł blisko 29 metrów sześciennych drewna dębowego o wartości ponad 11 tys. zł, nim pod koniec listopada jeden z leśników zaskoczył go „na gorącym uczynku”. Mężczyzna ścinał drzewa piłą spalinową.
Zdołał uciec przed przybyciem policjantów. Leśnik miał jednak przy sobie telefon komórkowy, którym zrobił zdjęcie złodziejowi, co potem okazało się bardzo pomocne w identyfikacji sprawcy. W ręce policji dostał się porzucony w lesie fiat z fałszywymi tablicami rejestracyjnymi. Auto służyło do wywożenia skradzionego drewna.
– W efekcie prowadzonych czynności operacyjno-rozpoznawczych w tej sprawie, jaworscy kryminalni szybko wpadli na trop złodzieja. Okazał się nim 24– letni mieszkaniec naszego powiatu – mówi asp. sztab. Ewa Kluczyńska. – W poniedziałek (5 grudnia br.) mężczyzna został zatrzymany i doprowadzony do jaworskiej jednostki. Złodziej przyznał się do ogłoszonego mu zarzutu, a w swoich wyjaśnieniach tłumaczył, że chciał w ten sposób dorobić i sprzedał skradzione drzewo przypadkowym osobom na opał.
W Nadleśnictwie Śnieżka wzrost przypadków kradzieży drewna jest zauważalny, choć nie aż dramatyczny jak np. na ternie Wielkopolski, gdzie leśnicy otwarcie mówią o pladze. Kiedyś na szaber do lasu szło się, gdy w gospodarstwie nie było czym palić – dziś coraz częściej okoliczni mieszkańcy organizują się w grupy, które tną drzewa i wywożą je na zlecenie, dla zarobku. Działają na inną skalę. W Nadleśnictwie Śnieżka niemal nie ma miesiąca, by straż leśna nie zlikwidowała jednej takiej szajki.
Do walki ze złodziejami, leśnicy wykorzystują zdobycze współczesnej techniki, takie jak termowizory, które ułatwiają strażnikom pracę w porze nocnej, oraz zamontowane wysoko na drzewach fotopułapki, uruchamiane czujnikami ruchu.
Fot. Policja Jawor
Złodziej drewna, który wycinał las pod Jaworem.
1 Komentarz
Obywatel kradnie – źle, do więzienia.
Państwo kradnie – nie, nie kradniemy, takie nasze prawo, to są tylko podatki.
Głupi ten świat. Trzymam kciuki za wszystkich zbieraczy drewna i biedaszybników! Oby Waszym prześladowcom zabrakło opału na święta.