„Jazda na zderzaku” – do tej pory nie bardzo było wiadomo, jak policjanci mają ustalić, czy kierowca zachował odpowiednią odległość przed pojazdem poprzedzającym go. Teraz mundurowi mają na to sposób.
Zmiany weszły w życie 1 czerwca. Od tego właśnie momentu zakazana została na autostradach i drogach ekspresowych tzw. „jazda na zderzaku”, czyli utrzymywanie zbyt małej odległości za poprzedzającym autem. Przepisy wskazują, że ma to być odległość stanowiąca połowę aktualnej prędkości kierowcy. Czyli jeżeli pojazd jedzie 100 km na godzinę, to powinien znajdować się 50 metrów od poprzedzającego go samochodu. Za złamanie prawa grozi 6 punktów karnych i do 500 zł mandatu.
Jak to liczyć?
Problem w tym, że nie bardzo było wiadomo, jak policja ma ustalić, czy odległość została zachowana. „Policja nie ma urządzeń, które dokładnie zmierzą dystans dzielący samochody. To nie chodzi o to, czy ktoś jadąc 100 km/h, zachował 45 czy 55 metrów od pojazdu poprzedzającego. Policja zareaguje na ewidentne najeżdżanie, koniec z mruganiem światłami czy trąbieniem na wolniejszych kierowców.” – mówił na początku czerwca komisarz Andrzej Fijołek, z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Ale to się zmienia. Policjanci z Kielc na trasie S7 zastosowali nowe rozwiązanie. „Przy wykorzystaniu laserowego miernika i służbowego drona, mundurowi obserwowali odcinek jednej z najważniejszych dróg krajowych w Polsce. Stróże prawa zatrzymali 3 kierujących pojazdami, którzy do nowych przepisów się nie zastosowali.” – informuje podkomisarz Karol Macek, oficer prasowy KMP w Kielcach. Dron latał na odcinku S7 od węzła Jaworznia do węzła Chęciny. Przez trzy godziny zatrzymano trzech kierowców, którzy nie stosowali się do nowych przepisów. „Tylko w tym roku, na terenie miasta i powiatu kieleckiego doszło do 487 zdarzeń z powodu zbyt małego odstępu.” – dodaje Macek.
Zasada trzech sekund
Kierowca sam może określić, czy zachował odpowiednią odległość. Metoda jest bardzo prosta: kierowca obserwuje auto jadące przed nim i gdy mija ono jakiś punkt (słupek kilometrażowy, przęsło ekranu akustycznego, filar wiaduktu) liczy do 3. Kierowca ma dotrzeć do tego samego punktu w chwili zakończenia liczenia lub później. Oznacza to, że został zachowany odpowiedni dystans. Zaznaczmy, że ta liczba 3 stosowana jest trochę na wyrost, ale podyktowane jest to względami bezpieczeństwa. Można również próbować oszacować odległość na podstawie wspomnianych słupków, rozstawionych co 100 metrów. Jednak nie zawsze wszystkie są na swoich miejscach.
News4Media, fot.: Świętokrzyska policja
3 komentarze
Suski decyduje, kto jest Polakiem, a kto Niemcem? Przebijam: Suski jest północnym Koreańczykiem.Jeśli oseł Suski odmawia polskości ludziom, którzy nie popierają bezkrytycznie projektu ustawy o odbudowie grobowca Kaczyńskiego pod tytułem pałac Suski, można to skomentować tylko w jeden sposób: najwidoczniej Marek Suski jest północnym Koreańczykiem, bo to w tym kraju nie wolno mieć pytań do władzy.
Proszę również przypomnieć sobie i Policji jak się oblicza prędkości z fizyki. 100km/h=27,78 m/s, co daje dla bezpiecznej odległości 50 m czas na pokonanie odcinka =1,80 s. 120km/h=33,33 m/s, co daje dla bezpiecznej odległości 60 m czas na pokonanie odcinka = 1,80 s. 140km/h=38,89m/s, co daje dla bezpiecznej odległości 70 m czas na pokonanie odcinka 1,80 s. Dlaczego ludziom jest wciskana ciemnota o z 4 liter wziętej zasadzie 3s?
Teraz nie skupiam się na jeździe, tylko na zapisywaniu na rejestratorze tzw. wciskających się. Bo jeżeli trzymam odpowiedni odstęp to znajdują się tacy co wykorzystują odstęp żeby się wepchnąć. Wtedy dostaję fotkę z drona lub innego rejestratora i jak mam inaczej się wytłumaczyć, że jechałem poprawnie.