Ceny mieszkań w dużych miastach wciąż są znacząco wyższe niż w podmiejskich gminach. Ale są takie ośrodki, w których te dysproporcje są coraz mniejsze.
To wnioski z najnowszego raportu Nieruchomosci-online.pl. Jego autorzy przyjrzeli się cenom w ponad 200 miastach i gminach w całej Polsce.
Co jeszcze wynika z tego opracowania? Że chociaż mieszkania w głównych miastach cały czas są o wiele droższe, to coraz trudniej znaleźć znacząco tańszy lokal pod miastem.
Różnice cenowe szybko się wyrównują
W ostatnich miesiącach dynamika wzrostu cen mieszkań z rynku wtórnego osłabła: wzrosty wyniosły 8-10 proc. rok do roku. To konsekwencja m.in. spadku popytu wymuszonego niższą zdolnością kredytową Polaków oraz tego, że aktualne ceny i tak są już blisko granicy możliwości finansowych kupujących. Dzięki temu dystans pomiędzy stolicami województw a ich podmiejskimi sypialniami nieco się zmniejsza. Tyle że z tego powodu rosną ceny w gminach wokół dużych miast.
– I coraz trudniej jest znaleźć dużo tańsze, czyli dostępniejsze cenowo mieszkanie poza głównymi ośrodkami miejskimi – ocenia Alicja Palińska z działu analiz Nieruchomosci-online.pl. – Jeszcze kilka miesięcy temu różnice cenowe potrafiły w niektórych regionach sięgać nawet 60-80 proc. Obecnie nie widać aż tak dużego rozdźwięku i różnica maksymalnie wynosi około 50 proc. – mówi.
I dodaje: – W przypadku Wrocławia czy Krakowa cena ofertowa mieszkań z drugiej ręki jest obecnie średnio o 30-40 proc. wyższa niż w niektórych gminach podmiejskich. Coraz częściej jednak, co obserwujemy w innych aglomeracjach, różnica wynosi średnio 10-30 proc.
Stolica wyjątkiem na mapie Polski
Aglomeracją, w której dysproporcje są największe, jest Warszawa i jej okolice. Wynika to oczywiście z faktu, że stolica Polski jest najdroższym do zakupu mieszkania miastem wojewódzkim. Różnice w średniej cenie pomiędzy stolicą a lokalizacjami podmiejskimi wynoszą aktualnie 30-50 proc., ale analiza 17 miejscowości ościennych pokazała, że większość z nich w ciągu ostatniego roku zmniejszyła nieco cenowy dystans do Warszawy (średnia stawka za mkw. sięga tu 13,8 tys. zł).
Przykłady zmniejszenia się różnicy cenowej między stolicą województwa a jej przedmieściami znajdziemy też w aglomeracji poznańskiej czy szczecińskiej. Tam różnice sięgają 10-30 proc., a także rzeszowskiej czy łódzkiej, gdzie dysproporcja jest jeszcze mniejsza i wynosi 5-20 proc.
Domy droższe pod miastem niż w mieście
– Jeśli chodzi o domy z rynku wtórnego, to sytuacja wygląda nieco inaczej. W niektórych aglomeracjach to w gminach ościennych średnie ceny są wyższe niż w dużym mieście. Według danych z listopada 2022 r. taka sytuacja jest najbardziej widoczna w aglomeracjach białostockiej, lubelskiej i olsztyńskiej, których okolice są atrakcyjnym wypoczynkowo miejscem do życia – podkreśla Alicja Palińska.
Rozdźwięk cenowy pomiędzy miastem a sąsiednimi gminami jest różny w zależności od regionu:
- aglomeracja warszawska – 20-60 proc. różnicy w cenie między miastem a gminami,
- aglomeracja wrocławska i trójmiejska – 30-40 proc. różnicy w cenie,
- aglomeracja krakowska – 10-40 proc. różnicy w cenie,
- aglomeracja katowicka, poznańska, toruńska, łódzka – do 30 proc. różnicy w cenie.
W Jeleniej Górze i Karkonoszach drogo
Te prawidłowościom nie poddaje się Kotlina Jeleniogórska. W samej Jeleniej Górze mieszkania są tańsze niż we Wrocławiu i gminach ościennych, ale dużo droższe niż w Legnicy czy Wałbrzychu. Ceny mieszkań w Karpaczu i Szklarskiej Porębie (te ujęte w raporcie) są wyższe niż w centrum Wrocławia i zaledwie o tysiąc złotych na metrze kwadratowym tańsze niż w stolicy Polski! Jeszcze drożej jest w takich miastach jak Sopot (ponad 19 tysięcy za metr kwadratowy) czy Zakopane (ponad 13 tys.)
News4Media/fot. iStock