Za przeprowadzeniem referendum (tj. przeciwko wnioskowi o odrzucenie referendum) zagłosowało jedynie troje radnych, dziewięcioro było przeciw, a jedna osoba wstrzymała się od głosu ( dwóch radnych było nieobecnych).
Władze Karpacza, po konsultacjach z prawnikami, były przeciwne przegłosowaniu referendum w sprawie odrzucenia narzucanych centralnie dotkliwych ograniczeń związanych z pandemią. Bo oznaczałoby to wyjęcie miasta pod Śnieżką z systemu prawnego obowiązującego w kraju. Jest oczywiste, że wojewoda zakwestionowałby ewentualne „niepodległościowe” decyzje karpaczańskich radnych na kolejnym etapie procedury.
Wniosek w sprawie referendum do władz Karpacza wpłynął 18 lutego. Spełniał on formalne wymogi. Zaproponowano w nim pytanie skierowane do mieszkańców: „Czy zgadzasz się na respektowanie nakazów, zakazów i ograniczeń praw i wolności obywatelskich wprowadzonych wbrew ustawom i Konstytucji RP poprzez rozporządzenia Rady Ministrów w związku ze stanem epidemii?”
Wojciech Ryngwelski, pomysłodawca referendum, stwierdził, że jest dumny ze swojego miasta i jego mieszkańców, że tak licznie przeciwstawili się bezprawnym działaniom rządzących. – Prawo w Polsce nie przewiduje sytuacji, kiedy rząd wydaje rozporządzenia, które łamią konstytucję, podstawowe prawa i wolności obywatelskie – podkreślał. Namawiał, aby radni zagłosowali za referendum, choćby po to, żeby potem nie zarzucono im bezczynności. Przekonywał, że glosowanie będzie tanie, bo komisje referendalne zrzekną się wynagrodzeń.
Janusz Korwin-Mikke przypomniał, że Konfederacja była jedyną partią, która rok temu głosowała przeciwko wprowadzeniu ograniczeń związanym z pandemią. Poparł pomysł referendum. Jak przypuszczał jego przegłosowanie doprowadziłoby w efekcie do tego, że NSA lub Trybunał Konstytucyjny musiałyby zając stanowisko, czy rządowe rozporządzenia i ustawy dotyczące pandemii są zgodne z konstytucją. – Polska, która wprowadziła dotkliwy lockdown jeśli chodzi o skutki pandemii ma podobną sytuację jak Szwecja, która żadnych lockdownów nie wprowadzała, nie zamykała gospodarki. Oznacza to, że wielkie straty i wyrzeczenia są po nic – mówił poseł Konfederacji.