Od sierpnia nie działają Chevy Diner w Cieplicach oraz Restauracja „U Przyjaciół” przy ulicy Borówkowej. To mogą być niejedyne zwijające się restauracje. Zadłużenie gastronomii jest bowiem coraz większe. Rekord – ponad 47 mln zł, należy do restauratora z Dolnego Śląska – wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy BIK.

Z przykrością ogłaszamy, że nasza Restauracja będzie czynna tylko do końca lipca. Od 1 sierpnia zamyka się na stałe” – czytamy na FB Resturacji „U Przyjaciół”. „Dziękujemy każdemu z osobna, każdemu kto odwiedzał naszą Restaurację. Byliśmy dla Was każdego dnia, wszyscy pracownicy zawsze dawali z siebie wszystko abyście czuli się u Nas jak najlepiej. Dzisiaj przyszedł czas, w którym musieliśmy podjąć decyzję o zamknięciu się na stałe. Zawsze jest to ciężkie… tym bardziej kiedy wkładasz w to co robisz całe serce. To były bardzo ciężkie 3 lata… dwukrotnie pandemia, teraz kolejne historyczne wydarzenia, które dzieją się na naszych oczach. We wszystkich złych doświadczeniach zawsze szukajmy jednak coś pozytywnego. Nigdy się nie poddawajmy!

Dzisiaj każdy z Nas idzie dalej… najważniejsze aby zawsze do przodu. Poznaliśmy dzięki Restauracji wiele wspaniałych ludzi i to zawsze zostanie z nami! – piszą właściciele U Przyjaciół.

W podobnym tonie jest wpis Chevy Dinner z placu Piastowskiego. „Przychodzimy dzisiaj do Was z bardzo smutną wiadomością. Chevy z dniem dzisiejszym kończy swoja działalność. Chcemy żebyście wiedzieli, że walczyliśmy o to miejsce do samego końca. Włożyliśmy tutaj całe serce i tysiące godzin pracy, jednak system nas pokonał. Jest nam bardzo przykro bo nie tak to wszystko miało wyglądac, mamy jednak nadzieję, że będziecie miło Nas wspominać. Za wszystkie potknięcia przepraszamy ale też dziękujemy Wam za te wszystkie piękne chwil”.

Sytuacja jeleniogórskich restauratorów jest podobna do innych w całej Polsce. Jak wynika z raportu Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy BIK, zadłużenie branży gastronomicznej sięga 754 mln zł. W najgorszej sytuacji są przedsiębiorcy z woj. świętokrzyskiego, gdzie na jednego przypada prawie 143 tys. zł nieopłaconych faktur i kredytów, choć rekord zadłużenia – ponad 47 mln zł, należy do restauratora z Dolnego Śląska.

Przyspieszająca od początku roku inflacja i wybuch wojny w Ukrainie sprawiły, że nawet ci Polacy, którzy planowali odreagować po pandemii znów złapali się za kieszeń. – A zwykle gdy trzeba ciąć wydatki na pierwszy ogień idzie kultura, rozrywka i właśnie gastronomia, nie inaczej okazało się też tym razem – zauważa Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor, prowadzącego rejestr dłużników konsumentów i firm.

Z badania „Inflacja i wojna w Ukrainie a budżety domowe Polaków” zrealizowanego przez Quality Watch dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że w grupie osób korzystających z gastronomii, 54 proc. zapowiedziało, że teraz wydadzą mniej na jedzenie na mieście, co oznacza, że albo będą bywać rzadziej, albo znajdą lokale tańsze niż te wcześniej odwiedzane. O drugie rozwiązanie może być jednak wyjątkowo trudno, bo kwoty prezentowane w menu idą mocno w górę.

Koszty w górę, ceny potraw też

Znaczący wzrost kosztów prowadzenia biznesu, m.in. w postaci wyższych cen energii czy półproduktów wykorzystywanych w kuchni, zmusza branżę do podwyżek, a to dodatkowo może zniechęcać klientów. Na razie 37 proc. badanych deklaruje, że nie zmieni swoich budżetów przewidzianych na gastronomię, a 9 proc. ankietowanych jest nawet gotowych na wyższe rachunki. Branża, która wraz ze wzrastającą zamożnością społeczeństwa miała się coraz lepiej, została mocno poturbowana przez pandemię, a teraz bez chwili na oddech musi stawić czoła galopującej inflacji i poczuciu niepewności jaki wywołuje wojna.

W pierwszym roku z COVID-19, mimo dopłat i pomocy Państwa, wartość nieuregulowanych przez firmy gastronomiczne faktur i rat kredytów wzrosła o prawie 90 mln zł i przekroczyła 734 mln zł. Od kwietnia zeszłego roku do kwietnia tego roku doszło już „tylko” 20 mln zł. – Cały czas jednak na podobnym poziomie zwiększa się liczba firm niesolidnych dłużników. Rocznie przybywa ich bowiem ponad 300 i obecnie zaległości wobec kontrahentów ma niemal 10,5 tys. podmiotów gastronomicznych aktywnych, zawieszonych i zamkniętych. O ile jednak dłużników przybywa głównie wśród prowadzących restauracje, to za przyrost zaległości w ostatnich 12 miesiącach odpowiadają przede wszystkim ruchome placówki gastronomiczne, czyli m.in. obstawiające różnego rodzaju imprezy masowe foodtrucki. Podwoiły one swoje zaległości do 34 mln zł. Choć jest szansa, że liczne wydarzenia organizowane tego lata podreperują ich finanse – zwraca uwagę Sławomir Grzelczak.

Przyrost zaległości w drugim roku kryzysu związanego z pandemią spowolnił, bo branża, by się ratować, robiła co mogła. W 2021 r. 2,5 tys. lokali dodało do podstawowej działalności w KRS kod oznaczający sprzedaż przez internet. Nadal jednak kondycja finansowa gastronomii pozostaje katastrofalna.

Według analizy wywiadowni gospodarczej Dun&Bradstreet w marcu tego roku aż 78 proc. firm znajdowało się w złej lub bardzo złej kondycji finansowej, a z pozostałych 22 proc. jedynie 3,7 proc. mogło określić swoją sytuację finansową jako bardzo dobrą.

Jak podaje Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej, w 2021 r. obroty branży były aż o 54 proc. niższe niż w 2019 r. Z branży odeszło 200 tys. pracowników, a płace są najniższe w historii. Około 20 tys. lokali gastronomicznych zniknęło lub się przebranżowiło.

Zgodnie z planem, tych którzy przetrwali, na nogi mieli po pandemii postawić stęsknieni i wygłodniali klienci. Szczególnie, że jak wynika z badań zrealizowanych dla BIG InfoMonitor, przez ponad dwa lata, po spopularyzowaniu dostaw restauracyjnych dań do domu oraz akcjach ratowania zamówieniami ulubionych lokali, grono amatorów usług gastronomicznych powiększyło się, z 71 do 75 proc. populacji.

Inflacja i wojna sprawiły jednak, że konsumenci przestraszeni sytuacją nie zamierzają sobie odbijać czasu izolacji, lecz pilnują domowych budżetów. Zamiast końca problemów widać początek kryzysu gospodarczego. Ujawniona w badaniu konsumentów skłonność do cięcia wydatków w obawie o finanse, jest dziś generalnie wyższa niż na początku pandemii.

Źródło: badanie Quality Watch dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor

Porównując wyniki badania, na temat planów ograniczania wydatków, z pierwszych tygodni pandemii z aktualnymi, widać że Polacy tną też budżety na zdrowe odżywianie, czyli artykuły spożywcze z wyższej półki. Teraz planuje oszczędzić na tym niemal jedna czwarta, podczas gdy w czasie wysokiej fali zachorowań na koronawirusa robiła to mniej niż jedna dziesiąta badanych.

Miliardy złotych zaległości na Mazowszu, ale średni dług na firmę najwyższy w Świętkorzyskiem

Z geograficznego ujęcia danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK wynika, że najgorzej radzą sobie firmy gastronomiczne z Mazowsza, gdzie jest zarówno najwięcej zadłużonych restauratorów, jak i najwyższe wartości długów – 2122 firmy i prawie 151 mln zł zaległości. Nie jest łatwo też przedsiębiorcom ze Śląska, wśród których problemy ma 1415, a ich łączna zaległość przekracza 78 mln zł. Jednak na drugiej pozycji pod względem zadłużenia jest Dolny Śląsk z kwotą niemal 112 mln zł. Z kolei najwyższą średnią zaległość przypadającą na gastronomiczny biznes notuje woj. świętokrzyskie – prawie 143 tys. zł.

Źródło: Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor i baza informacji kredytowych BIK

Rekord zadłużenia należy do restauratora z Dolnego Śląska

Najwyższa zaległość przypadająca na jednego restauratora według danych zgromadzonych w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i danych biura informacji kredytowych BIK została odnotowana w woj. dolnośląskim i wynosi ponad 47 mln zł. Na drugiej pozycji uplasował się przedsiębiorca z woj. świętokrzyskiego z zaległością na prawie 17,5 mln zł, a na trzeciej z Mazowsza – 11,8 mln zł.

FOT.Pixabay

6 komentarzy

  1. u przyjaciół mieli słabą miejscowke obok niedaleko jest tzw goralska knajpa przy drodze na karpacz i tam jest zawsze parking zawalony autami

  2. PO jak podwyżki. i zdrada narodowa. Reply

    Panie Redaktorze dla rzetelnego opisania sytuacji w branży gastronomicznej i jej zysków proponuję się zainteresować POMOCĄ państwa POLSKIEGO dla tej branży podczas pandemii. Podpowiem Panu, że większość restauratorów podczas pandemii dostawała tak OGROMNĄ pomoc finansową, że z uśmiechem na twarzy mawiali, że z tej pomocy zrobili KARIERY podostawali setki tysięcy złoty pomocy i płacono IM za pracowników pensje. Znam takie restauracje które dostały nawet 1700 000 ( milion siedemset tysięcy złoty) kupili sobie NOWE piękne domy i luksusowe samochody i mawiali aby ta pandemia trwała dalej bo to jest najlepszy interes jaki w życiu zrobili.

    • Jezu, chłopie, zmniejsz dawkę, bo sobie wątrobę rozwalisz! O twój mózg się już nie martwię, bo dawno go przestałeś używać.

  3. PO jak podwyżki. i zdrada narodowa. Reply

    Restauracje otwierają się i zamykają na całym świecie tak jak i inne interesy. Aby osiągać sukcesy w biznesie to NIE WYSTARCZY je tylko otworzyć ale trzeba jeszcze spełniać WIELE innych czynników . Ludzie sukcesu wiedzą o jakie czynniki chodzi . Niestety spora cześć nowo otwieranych interesów niema O TYM zielonego pojęcia i potem mamy co mamy WINNY zawsze ktoś lub coś, ale nie my. Niestety dość często młodzi biznesmeni nie mają o tym zielonego pojęcia, nad czym oczywiście UBOLEWAM i wyrazy współczucia. Taka jest niestety PRZYKRA PRAWDA.

    • twój sąsiad Reply

      „Niema” to jest twoja stara, od momentu jak cię wyrzuciła z doo.py.

  4. U przyjaciół – sorry, ale lokalizacja to podstawa. Nikt nie będzie wjeżdżał w osiedle mając do wyboru restauracje w centrum albo Mazurkową Chatę w okolicy (przy drodze i mają parking).
    Chevy – tutaj po prostu było słabe jedzenie, to miejsce nie miało klimatu, nie miało odwagi być „jakieś”.

Write A Comment


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

887732136

Zgłoś za pomocą formularza.