Politycy jeszcze w tym roku chcą karać kierowców bardzo wysokimi mandatami, a nawet odbierać samochody sprawcom śmiertelnych wypadków. Rzecznik Praw Obywatelskich krytykuje rządowy plan na walkę z piratami drogowymi.
Już w grudniu – bo takie są zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego – mają wejść w życie przepisy wymierzone w sprawców wykroczeń i przestępstw drogowych. Katalog nowych kar jest bardzo szeroki. Wystarczy wyliczyć tylko, że kierowca będzie mógł zostać jednorazowo ukarany 15 punktami karnymi, podczas gdy obecnie limit wynosi 10. Maksymalna grzywna ma wynieść 30 tys. zł, a mandat może kosztować nawet 3,5 tys. zł. Sąd może także zdecydować o odebraniu samochodu, jeżeli kierowca spowodował wypadek śmiertelny. Projektami przepisów zajmuje się teraz parlament i już wiadomo, że jest wobec tych planów poważny sprzeciw. Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek wysłał do marszałek sejmu, Elżbiety Witek obszerne pismo, w którym krytykuje rządowe plany. „Budzi on liczne zastrzeżenia z perspektywy ochrony praw i wolności obywatelskich.” – tak o projekcie pisze biuro Rzecznika.
Za drogo
Wiącek podnosi bardzo wiele argumentów, ale najjaskrawszymi są dwa. Pierwszy dotyczy wysokości kar pieniężnych. Często mają być dziesięcio-, a nawet stukrotnie większe od obecnych. Dla RPO jest to niezrozumiałe, bo przypomina, że już wcześniej osoby pełniące tę samą funkcję co Wiącek obecnie, zwracały uwagę, że to nie ostre kary mają najważniejsze znaczenie w walce o bezpieczeństwo na drodze. Ważniejsza jest nieuchronność kary.
Wiącek zwraca także uwagę, że proponowane grzywny czy mandaty są za wysokie, a nie powinny „ pozostawać w oderwaniu” od przeciętnych zarobków Polaków. RPO przypomina, że średni miesięczny dochód na osobę w 2020 r. wyniósł 1919 zł. „Projekt prowadzi zatem do stanu, w którym za wykroczenie – czyn o relatywnie niskiej wadze i społecznej szkodliwości – będzie możliwa grzywna stanowiąca ponad 15-krotnośc średniego miesięcznego dochodu rozporządzalnego. Nawet jeśli nie zostanie wymierzona maksymalna grzywna, łatwo sobie wyobrazić sytuację, że ukarany obywatel musiałby pracować cały rok, aby móc ją spłacić – przy założeniu, że nie będzie przeznaczał żadnych środków na utrzymanie.” – argumentuje RPO i wyjaśnia, że jeżeli ktoś nie zapłaci kary, to pójdzie do więzienia nawet na 30 dni, a to nie jest odpowiednia kara za wykroczenie.
Protesty uliczne
Druga wątpliwość również dotyczy wysokości kar, ale w innym odniesieniu. Chodzi o Kodeks wykroczeń, który może być stosowany np. podczas protestów ulicznych. Wiącek obawia się, że ich uczestnicy mogą być karani bardzo wysokimi mandatami. „W przypadku publicznych demonstracji polegających chociażby na wchodzeniu na jezdnię z transparentami możliwe będzie wymierzenie grzywny do 30 tys. (lub do 5000 zł w postępowaniu mandatowym).” – opisuje biuro Rzecznika i jasno stwierdza, że będzie to mogło zostać wykorzystane jako narzędzie zniechęcania do „korzystania z konstytucyjnego prawa do pokojowych zgromadzeń”, czyli protestów.
Wiącek jednocześnie nie zamyka dyskusji o wysokości kar. Zaznacza jednak, że zmiany powinny uwzględniać możliwości dochodowe dużej części Polaków. Muszą być także poprzedzone konsultacjami ze środowiskiem naukowym i samorządami zawodów prawniczych.
News4Media, fot.: iStock