Skandalem zakończyła się sesja rady powiatu karkonoskiego zwołana na 30 września 2025 r. Głównie za sprawą oburzającego zachowania przewodniczącej rady Kingi Nowak z Platformy Obywatelskiej, awantury z udziałem Marcina Bustowskiego oraz biernej postawy większości radnych, którzy najwyraźniej nie chcieli wysłuchać istotnych informacji, jakie miał im przekazania Jacek Kostrzewa, przedstawiciel firmy URBIT (zaangażowanej w głośną i poważną sprawę przerwanego remontu drogi powiatowej na odcinku z Podgórzyna do Sosnówki, której poświęcono wiele uwagi). Krzyki, obraźliwe komentarze, interwencja policji. Obecny na sali starosta karkonoski, który jest także radnym powiatowym, najwyraźniej nie chciał odpowiadać na niewygodne pytania, a koleżanka partyjna prowadząca sesję pomagała mu uniknąć konfrontacji z przygotowanymi do niej gośćmi, którzy bez zaproszenia przyszli na spotkanie, ponieważ mieli do tego prawo. Taka postawa na pewno nie służy działaniom na rzecz dobra publicznego i nie pomaga wyjaśniać bulwersującej sprawy, jaka może okazać się niezwykle kosztowna dla powiatu i samego starosty karkonoskiego.
– Tak umiera demokracja… – komentował na gorąco niechlubne wydarzenia radny PiS Eugeniusz Kleśta, który odpowiedzialnie dopytywał o rozpalającą emocje sprawę feralnej drogi, a w chwili najwyższego napięcia apelował o uszanowanie zasad demokracji, idei samorządności i zwykłą przyzwoitość, która nakazuje wysłuchanie obu stron ważnego sporu, jaki okazać może się brzemienny w skutkach dla samorządu powiatowego. Niewiele to jednak dało…

Napięcie skoczyło już na wstępie spotkania, gdy do porządku obrad (kolejnej już sesji) znów wprowadzono głosowanie nad uchwałą w sprawie wygaszenia mandatu Eugeniusza Kleśty. Później temperatura na sali już tylko rosła. Najpierw za sprawą burzliwego spięcia z udziałem Marcina Bustowskiego, który niespodziewanie pojawił się na sali i we właściwym sobie, wybuchowym stylu chciał zadać kilka pytań staroście karkonoskiemu, co skończyło się interwencją policji. Przyczyna wezwania funkcjonariuszy (bez którego mogło się obejść) okazała się jednak jedynie delikatnym wstępem do potężnej awantury jaka rozpętała się znacznie później, w finale spotkania samorządowców. Wywołało ją skandaliczne zachowanie przewodniczącej rady powiatu karkonoskiego, Kingi Nowak z Platformy Obywatelskiej, która ostatecznie nie dopuściła do głosu nie tylko Marcina Bustowskiego, ale i Jacka Kostrzewy – skonfliktowanego ze starostą Krzysztofem Wiśniewskim przedstawiciela firmy URBIT, zaangażowanej w bulwersującą sprawę przerwanego remont drogi powiatowej w rejonie Marczyc. I to w sytuacji, gdy podczas sesji długo zajmowano się sprawą feralnej drogi, a przedstawiciel przywoływanego w wypowiedziach URBIT-u dostarczył radnym ważne dokumenty i w krótkiej wypowiedzi chciał zwrócić uwagę samorządowców na rangę i istotę poważnego sporu oraz ewentualne konsekwencje prawne i finansowe bardzo kryzysowej sytuacji spowodowanej decyzjami starosty karkonoskiego. Oburzająca była nie tylko sama decyzja przewodniczącej rady, ale i sposób w jaki postąpiła. Równie oburzająca była bierność większości radnych, którzy nie chcieli chyba dociekać prawdy w sprawie, której efektem mogą być potężne odszkodowania, jakie zapłacić może powiat.
Zaczęło się jednak od politycznego starcia, którego stawką jest mandat niewygodnego radnego…
Sprawa Kleśty
O głosowaniu w sprawie wygaszenia mandatu radnego Eugeniusza Kleśty pisaliśmy już relacjonując to, co działo się podczas poprzedniej sesji rady powiatu (odnośnik do poprzedniej publikacji znajduje się poniżej) . Od tamtego czasu w zasadzie niewiele się zmieniło, ale jego przeciwnicy uparcie dążą do pozbycia się doświadczonego samorządowca, mającego odwagę zadawania trudnych pytań, z grona radnych. Na poprzedniej sesji uchwała o wygaszeniu mandatu Kleśty przepadła w głosowaniu. Teraz wrócono do niej, powołując się na pismo wojewody dolnośląskiego wzywającego do podjęcia stosownej decyzji w sprawie, jaka ewidentnie zainicjowana została w lokalnym środowisku politycznym. „Zarzuty” stawiane Kleście wydają tak absurdalne, że aż trudno uwierzyć, że radni wciąż o nich debatują. Jej bohatera wcale to nie dziwi, ponieważ przekonany jest, że chodzi tutaj wyłącznie o polityczną zemstę za jego postawę i działalność samorządową oraz chęć pozbycia się go z rady pod byle pretekstem.

Znów więc rozmawiano o rzekomej działalności gospodarczej firmy Eugeniusza Kleśty na mieniu powiatowym, choć chyba nie ma o czym dyskutować, co przypominał sam zainteresowany, kolejny raz wyjaśniając sytuację i apelując do pozostałych radnych o rozsądek, odrzucenie uchwały oraz zajęcie się ważniejszymi sprawami powiatu.
Na niewiele się to jednak zdało, ponieważ do głosowania doszło i uchwałę o wygaszeniu jego mandatu przyjęto ośmioma głosami za (przy takiej samej łącznej liczbie głosów przeciw i wstrzymujących się). Wynik głosowania wskazywać może na to, że o jego efekcie zdecydowała dyscyplina partyjna działaczy PO.
Eugeniusz Kleśta przyjął decyzję koleżanek i kolegów radnych ze spokojem, zapowiadając dochodzenie swoich praw przed stosownym sądem administracyjnym. I przypominając, że samo podjęcie uchwały nie oznacza, że z miejsca przestaje być radnym. Co najmniej do uprawomocnienia się ostatecznej decyzji sądu w jego sprawie, nadal zasiadał będzie więc w radzie.
Bustowski robi awanturę
Nie opadł jeszcze kurz po batalii czysto politycznej, a na arenę samorządowej bitwy wkroczył Marcin Bustowski, powszechnie znany (nie tylko w kręgach władzy), kontrowersyjny społecznik, słynący z ostrych wystąpień i bezpardonowej walki z władzami różnego szczebla, w najróżniejszych sprawach poruszających opinię publiczną. Jego niezwykłą aktywność śledzić można w mediach społecznościowych, gdzie na bieżąco relacjonuje swoje działania oraz bez zahamowań ocenia rządzących, nie przebierając w słowach i gestach.

Marcin Bustowski zawsze wkracza do akcji z przytupem i tak było tym razem. Jego pojawienia się na sesji rady powiatu nie można było nie zauważyć. Z miejsca bowiem domagać zaczął się możliwości wypowiedzi w sprawach o dużym znaczeniu dla mieszkańców regionu. Forma jego wypowiedzi już na wstępnie wzbudzać mogła nie lada emocje, ale przyznać trzeba, że przewodnicząca rady, Kinga Nowak, początkowo próbowała taktownie opanować sytuację i uspokoić nerwy uczestników sesji. Przyniosło to skutek umiarkowany, ponieważ nagrywający każdą interesującą go wypowiedź gość, na gorąco reagował mocno na każdą wypowiedź skierowaną pod jego adresem. I nie pozwalał ignorować jego obecności, mimo głośno składanych przez przewodniczącą obietnic, że będzie miał szansę wypowiedzi w tzw. sprawach różnych. Zwarcie z prowadzącą sesję skończyło się ogłoszeniem przerwy w obradach i wezwaniem policji. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na interwencję nie mieli jednak wiele roboty, ponieważ spokojnie czekający już na szansę wypowiedzi Marcin Bustowski, szybko wyjaśnił przyczynę sporu i zakomunikował, że przyjął zapewnienie, że będzie mógł zabrać głos w stosownym czasie, na który czeka. Przy okazji wyjaśnił raz jeszcze, że sam oburzony jest zachowaniem radnych i nie mógł ze spokojem przyjąć wypowiedzi jednego z nich, który w chwili wręczania mu w przerwie obrad dokumentów, z prośbą o zapoznanie się z ich treścią, usłyszał odpowiedź cyt. „że radny był już dzisiaj w sraczu”…

Mimo wybuchowej reakcji na taką wypowiedź, uspokojony po przerwie Bustowski czekał cierpliwie na wskazaną porę jego wypowiedzi. Ale się nie doczekał, ponieważ w czasie, kiedy miało to nastąpić ostatecznie nie udzielono mu głosu. Wybuchł więc ponownie, tym mocniej, że wcześniej nie udzielono też głosu Jackowi Kostrzewie, który spokojnie prosił o szansę zabrania głosu w tak ważnej dla wszystkich sprawie przerwanego remontu drogi kluczowej dla ruchu pod Karkonoszami.
Można potępiać agresywny sposób zachowania Marcina Bustowskiego, ale trudno nie zrozumieć powodów jego wzburzenia oraz odmówić mu sensowności i zasadności wielu pytań, jakie zadaje oraz racjonalnego podejścia do wielu spraw, jakie chce wyjaśniać.
Kostrzewa ostrzega
Przewodnicząca rady Kinga Nowak zamiast udzielić głosu gościom i wysłuchać ich wypowiedzi, dolała oliwy do ognia zupełnie niezrozumiałym zachowaniem i odmówieniem prawa zabrania głosu przez Jacka Kostrzewę, przedstawiciela firmy URBIT, który przyszedł na sprawę z pakietem bardzo ważnych dokumentów:
– wezwaniem powiatu karkonoskiego do zapłaty kwoty blisko pół mln zł kosztów poniesionych przez URBIT w związku z wykonywaną umową na remont drogi oraz zapowiedzą roszczenia w stosunku do powiatu w wysokości przekraczającej 6 mln złotych tytułem kar umownych i odszkodowania za utracone korzyści w sytuacji nieprzystąpienia przez powiat (w ciągu siedmiu dni) do wykonywania, wciąż obowiązującej zdaniem URBITU, umowy na remont drogi z przyczyn leżących po stronie powiatu);
– opinią dr hab. inż. Piotra Mackiewicza, profesora Politechniki Wrocławskiej, dotyczącą prawidłowości przyjęcia przez wykonawcę prac technologii robót drogowych w zakresie remontu feralnej drogi;
– zawiadomieniami o wszczęciu czterech komorniczych postępowań egzekucyjnych w stosunku do Krzysztofa Wiśniewskiego w związku z przegranymi w procesach sądowych sprawami przeciwko… Jackowi Kostrzewie.

– Chcę wyjaśnić radnym przyczyny postępowania starosty Wiśniewskiego, pokazać, że wprowadza ich w błąd przekazując nieprawdziwe informacje i ostrzec przed możliwymi konsekwencjami jego postępowania, jakie dotknąć mogą wszystkich mieszkańców powiatu karkonoskiego. Bo to wszyscy mieszkańcy powiatu zapłacą za przegraną przez powiat sprawę sądową dotyczącą przerwanego remontu drogi. Bo remont ten przerwany został wyłącznie z winy starosty, który teraz „chwali się”, że będzie ratował kryzysową sytuację, którą sam spowodował! Opinia profesora Mackiewicza miażdży wypowiedzi Wiśniewskiego. Wyjaśnia dlaczego doszło do tak poważnej sytuacji. Pokazuje, gdzie jest przyczyna, daje odpowiedź na pytanie, o co chodzi w całej sprawie i kto ponosi winę za przerwanie remontu oraz całe zamieszanie w tej sprawie – przekonuje Jacek Kostrzewa. – Dlatego starosta Wiśniewski robi wszystko, by nie dopuścić nas do głosu. Nie chce byśmy przekazali te informacje radnym, którzy mogliby skutecznie interweniować. To pokazuje, jakim człowiekiem jest starosta i że nie liczy się ewentualnym kosztami swojego działania, które nie będą obciążać jego prywatnej kieszeni. Dlaczego robi to wszystko? Wierzę, że prawda wyjdzie na jaw. Dlatego też pokazałem zawiadomienia o egzekucji komorniczej, żeby sprostować nieprawdziwe informacje, jakie przekazuje pan Wiśniewski mówiąc, że nie jest w konflikcie ze mną, próbując mnie oczerniać.

Do zapowiedzi kolejnych sądowych pozwów, o których mówi Jacek Kostrzewa, kolejne pytania dorzuca Marcin Bustowski, który głośno zastanawia się m.in. dlaczego starosta robi kontrolne odwierty na innej, wyremontowanej wcześniej przez firmę URBIT i oddanej już do użytku drodze powiatowej, skoro nic nie wskazuje na to, że prace drogowe zostały źle wykonane?
– Nie dano mi szans usłyszenia odpowiedzi na pytanie dlaczego starosta sprawdza drogę z Cieplic do Podgórzyna? Akurat tę, którą remontowała firma URBIT. Dlaczego nie sprawdza tak dróg powiatowych, które remontowały inne firmy? – nie bez powodu głośno pyta Marcin Bustowski – Dlaczego starosta i przewodnicząca rady nie chcą otwarcie rozmawiać na tematy w sprawie, która niepotrzebnie kosztować może powiat miliony złotych? Kto za to zapłaci? To chciałem się dowiedzieć, ale nie pozwolono mi zabrać głosu. – dorzuca Marcin Bustowski – O interwencji policji nie warto nawet wspominać, a o chamstwie radnych, z jakim się zetknąłem będzie jeszcze głośno, gdy opublikuję moje nagrania z sesji.
Radni bezradni
Refleksja o umierającej demokracji, którą głośno powtarzał Eugeniusz Kleśta, jest trafnym spostrzeżeniem. Bo dlaczego radni nie udzielili głosu gościom, którzy przyszli na sesję w pilnej do rozstrzygnięcia sprawie? Zasłanianie w tej sprawie niejasnymi procedurami, odwlekającymi w czasie rozmowę, która powinna toczyć się właśnie teraz, źle świadczy o samorządowcach. Domaganie się od przedstawiciela URBIT-u pisemnego wniosku o możliwość wypowiedzi na kolejnej sesji jest dowodem braku zrozumienia niebezpiecznej sytuacji, jakiej przyczyną jest właśnie brak szczerych rozmów. Trudno zrozumieć postawę przewodniczącej Kingi Nowak. No chyba, że jej celem było rzeczywiście niedopuszczenie do przekazania ważnych informacji radnym, jakimi podzielić chcieli się z samorządowcami Marcin Bustowski i Jacek Kostrzewa… Po co te emocje, awantury? Nie lepiej wysłuchać ludzi, którzy mają coś istotnego do przekazania, by móc podejmować odpowiedzialne decyzje, mając możliwie najwięcej informacji?

Dyskusja na temat tego czy i dlaczego nie dopuścić do głosu Jacka Kostrzewy zajęła znacznie więcej czasu niż zająć mogła zapowiadana wypowiedź przedstawiciela firmy URBIT, który przyniósł radnym ważne dokumenty i chciał tylko zwrócić uwagę na ich zawartość oraz na wagę i istotę problemu feralnego remontu drogi, który może przynieść katastrofalne dla powiatu skutki finansowe.
Nawet prawnik obsługujący sesję, próbując bronić oburzającej postawy przewodniczącej rady wypowiadał się długo, pozwalając sobie na wartościującą ocenę sytuacji, choć nie powinno to mieć miejsca. Bo niby dlaczego zabiera głos w sprawach, jakie nie były w porządku obraz, skoro z takiego właśnie powodu oficjalnie odmówiono prawa wypowiedzi innym osobom obecnym na sali?
Czego boi się starosta karkonoski, skoro unika odpowiedzi na pytania, jakie mogą wiele wnieść do sprawy? Dlaczego radni zamykają zamykają oczy i zasłaniają uszy, nie próbując reagować na taką sytuację?
Tak, sposób zachowania Marcina Bustowskiego budzi oburzenie i może powodować niechęć do wchodzenia z nim w jakiekolwiek dyskusje. Ale rozmawiając z nim na ten temat nie trudno zrozumieć jego argumenty.
– Inaczej z nimi nie można, bo nas nie słuchają, nie pozwalają nam mówić. Dlatego czasami trzeba wykrzyczeć swoje racje. Może wtedy ktoś zwróci na nie uwagę. Sam pan widział, jak to wygląda – podkreśla tłumacząc swoją postawę. – Jacek Kostrzewa chciał spokojnie wyjaśnić coś radnym i co? Nawet nie pozwolili mu się odzywać. Nie możemy godzić się na takie traktowanie.
Więcej na temat aktualnej sytuacji w sprawie przerwanego remontu drogi powiatowej (dawnej drogi wojewódzkiej 366) w rejonie Marczyc w aktualnym wydaniu Nowin Jeleniogórskich z 1 października 2025 r.
Tekst i zdjęcia: Daniel Antosik