Pan Arek często musi wyjeżdżać wczesnym rankiem do pracy. Jego trasa prowadzi z Cieplic do centrum Jeleniej Góry. – Zupełnie nie rozumiem dlaczego o czwartej nad ranem włączone są światła na skrzyżowaniu ul. Marcinkowskiego i Wolności. Ulice są puste, ruch zerowy, a pojawiający się z rzadka samochód musi swoje odstać na czerwonym. Może ktoś z organizacji ruchu w mieście by się nad tym zastanowił? – zasugerował ciepliczanin. Mieszkaniec wskazuje, że światła w nocy działają też przy „baniakach”, ale już przy Małej Poczcie ruch nocny jest całkowicie odblokowany. – Trudno w tym dostrzec jakąś logikę – podsumowuje.
Choć od wprowadzenia świateł przy nowym cmentarzu przy ul. Sudeckiej minęło już sporo czasu, one wciąż denerwują kierowców, którzy skarżą się na „niepotrzebne spowalnianie ruchu”. Kierowcy mają też wątpliwości, czy potrzebna jest włączona w nocy sygnalizacja świetlna na Zabobrzu.
Jak nas poinformował Cezariusz Wiklik, rzecznik prasowy UM Jelenia Góra zdarzające się długie oczekiwanie w nocy na zmianę świateł przy skrzyżowaniu Marcinkowskiego i Wolności to nieprawidłowość pojawiająca się po przerwie w dostawie prądu, po której resetuje się sterownik i przechodzi na tryb dzienny. – W nocy system powinien tu działać dokładnie tak samo jak przy fontannie na skrzyżowaniu Wojska Polskiego i Wolności. Jeśli nadjeżdżasz z szybkością dozwoloną, na skrzyżowaniu jest pusto, a masz światło czerwone, to jeśli lekko zwolnisz, zaraz zmieni się na zielone i płynnie przejedziesz skrzyżowanie – tłumaczy. Rzecznik urzędu zapowiedział, że taki system na cieplickie skrzyżowanie lada dzień (czy raczej lada noc) wróci – zostanie tam wysłana ekipa specjalistów.
Są przypadki całodobowo działającej sygnalizacji świetlnej w mieście, które są następstwem presji społecznej. Tak jest ze światłami na Zabobrzu, które funkcjonują w pobliżu miejsca wypadku w którym zginęły dwie osoby, bo dwaj kierowcy urządzili tam sobie wyścigi. Teraz na zabobrzańskiej arterii w nocy ruch jest regulowany światłami, co skutkuje także tym, że przejeżdżające tiry hamują, mocno hałasując, co znowu irytuje okolicznych mieszkańców.
Kierowcy regularnie podróżujący w kierunku Karpacza wciąż nie mogą zrozumieć sensu „złośliwych” świateł przy nowym cmentarzu przy ul. Sudeckiej. Tymczasem ich zadanie jest czytelne – dyscyplinować kierowców, którzy masowo łamali tutaj przepisy, stwarzając realne zagrożenie. – Jeśli tutaj mamy światło czerwone i podjeżdżamy z prawidłową prędkością, to szybko powinno zmienić się na „zielone”, nie zaburzając płynności ruchu. Tyle, że jeśli z naprzeciwka do tych świateł podjeżdża ktoś, kto przekracza dozwoloną prędkość, to system pozostawi „czerwone” w obydwu kierunkach. Nawet jeśli my nie złamaliśmy przepisów ruchu drogowego – wyjaśnia rzecznik UM. Dodaje, że rzeczywiście w wielu punktach miasta ruch może się wydawać „przeregulowany”, ale jest to skutek niskiej kultury jazdy, braku uprzejmości, życzliwości i zrozumienia dla innych użytkowników ruchu.