Wierzę, że prawda jak Marian zginął wyjdzie na jaw. A to, co nie do końca zostało osądzone, niech Bóg osądzi. Prokuratura nie ustaliła, jak wyglądały ostatnie chwile życia Mariana, ale w sprawie śmierci umorzyła śledztwo. Do dziś pośmiertnie Marian nie został ułaskawiony.
Trzy dni temu minęła czwarta rocznica (publikacja z 2020roku) śmierci Mariana Zagórnego (1960 – 2016). Mieszkańca Rybnicy, od dzieciństwa związanego z rolnictwem, problemami wsi i rolników, od 1980 roku działacza związkowego. W pamięci polskich rolników pozostał jako lider, wojownik, bezkompromisowy buntownik zawsze nieufny wobec władzy, uczulony na polityczne krętactwo i puste gadanie. Niepokorny, po chłopsku, zawzięcie, zawsze z czystą intencją walczył o sprawy słuszne, służące dobru ogólnemu. Przewodniczący Związku Zawodowego Rolników Rzeczpospolitej „Solidarni”, który wcześniej, w latach 1997 – 2003, stał na czele Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego NSZZ RI „S”, przeprowadził wiele radykalnych, spektakularnych akcji protestacyjnych. Służyły zwróceniu uwagi na podstawowe problemy rolnictwa, jednak bywały też odbierane jako awanturnictwo polityczne. Marian Zagórny nie rzucał oskarżeń na oślep, jak sam zapewniał, zawsze miał dobrze udokumentowane dowody.
Na cmentarzu w Rybnicy znanego działacza pożegnało blisko tysiąc osób z całej Polski, w tym politycy, delegacja z kancelarii prezydenta RP i koledzy z różnych okresów związkowej aktywności Mariana.
Niepokorny z 17 wyrokami
– To człowiek legenda. Kiedyś o coś walczył, był w stanie ponieść prawdziwą ofiarę. To budzi szacunek. Niewielu z nas stać na taką odwagę, żeby dla dobra sprawy poświęcić swoje dobre imię. Mówili o Nim, że był trudny. Ale lepiej być trudnym w słusznej sprawie, niż godzić się na wszystko, ustępować, rezygnując ze swoich ideałów – mówiła o Marianie Zagórnym posłanka na Sejm RP Marzena Machałek.
Siedemnaście prawomocnych wyroków skazujących, liczne grzywny, trzy miesiące w więzieniu, nękanie przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, wielokrotne zatrzymywanie na 48 godzin, rewizje, dwukrotne dotkliwe pobicie przez „nieznanych sprawców”, kłopoty zdrowotne, zaniedbane życie rodzinne to osobiste koszty działalności Mariana Zagórnego.
– Marian walczył o wszystko i wszystkich. Za akcje protestacyjne był sądzony i skazany za wyrządzenie siedmiu milionów szkód. Myśmy Go wtedy bronili, ręczyliśmy za Niego, na ile się dało wyciągaliśmy Go z tarapatów. W tamtym czasie w Polsce działo się wiele niezrozumiałych rzeczy – podkreśla były poseł i były przewodniczący jeleniogórskiej „Solidarności” Ryszard Matusiak.
Kiedy ułaskawienie prezydenta?
W obronę działacza rolniczych związków angażowało się wiele osób i organizacji. Oczekujący na ułaskawienie Marian Zagórny wierzył, że pomoże Mu w tym zmiana na stanowisku prezydenta RP. Zmiany doczekał, ułaskawienia już nie. Do prezydenta Andrzeja Dudy o ułaskawienie zwracał się wielokrotnie. Marian Zagórny wskazywał ponadto na potrzebę utworzenia Agencji Rezerw Materiałowych, co miało doprowadzić do zabezpieczania rezerw żywnościowych na wypadek klęsk i ustabilizowania dochodów rolników. W tej sprawie wysyłał też pisma do ówczesnego wicepremiera Mateusza Morawieckiego.
Jeleniogórzanin Marcin Bustowski, najbliższy współpracownik Mariana Zagórnego w Związku Zawodowym Rolników Rzeczpospolitej „Solidarni”, a po Jego śmierci przewodniczący tej organizacji w „Nowinowej” rozmowie (sierpień 2018 r.), „Skutki suszy odczujemy wszyscy” powiedział: „Gdybyśmy żyli w normalnym państwie, zabezpieczeniem na takie sytuacje byłyby zgromadzone zapasy. U nas nie ma żadnych zapasów – wiem o tym od dawna. Wiedział o tym Marian Zagórny (i moim zdaniem), przez upublicznianie tej wiedzy zginął), a ostatnio potwierdził to raport NIK-u”.
– Gdy Marian jeszcze żył Zarząd Regionu Jeleniogórskiego NSZZ „Solidarność” do prezydenta RP wystąpił z wnioskiem o darowanie Marianowi kary. Ostatnio nie miałem kontaktu z Jego rodziną. Byłem przekonany, że prezydent Andrzej Duda odpuścił Marianowi wyroki i ułaskawił Go. Jestem zaskoczony wiadomością, że te sprawy nadal dotyczą zmarłego działacza. Na pewno jesteśmy Mu coś winni – mówi przewodniczący ZR NSZZ „Solidarność” w Jeleniej Górze Franciszek Kopeć.
Posłanka, wiceminister edukacji Marzena Machałek nie potrafiła określić na jakim etapie jest sprawa ułaskawienia Mariana Zagórnego.
Trzeba to sprawdzić i wyjaśnić.
– Nie mam dostępu do dokumentów. Szef jeleniogórskiej „Solidarności” pan Kopeć ma taką samą jak ja możliwość napisania wniosku do kancelarii prezydenta RP. Mariana Zagórnego i Jego aktywność związkową pamiętamy.
Syn Mariana, Kamil Zagórny mówi, że prezydent przysłał pismo, z którego wynika, że pośmiertnie ojca ułaskawić nie można.
– Marian był wspaniałym człowiekiem, który nie godził się na zastaną rzeczywistość, potrafił ją zdiagnozować, wskazać kierunki zmian. Pomagał mi przy „Historii Roja”, filmu o żołnierzu wyklętym, który kochał wolność i sprawiedliwość. Marian zbierał pieniądze, organizował pokazy kopii roboczej. Odszedł dwa dni przed premierą – mówi reżyser i dziennikarz Jerzy Zalewski. Podczas premiery „Historii Roja” w 2016 roku prezydent Andrzej Duda zapewniał, że będzie interesował się śledztwem w sprawie okoliczności śmierci Mariana Zagórnego.
Bez badań toksygologicznych
Związkowy działacz „Solidarności” przyjechał do Warszawy na kolejne służbowe rozmowy dotyczące rolnictwa i na premierę filmu. Został znaleziony martwy w hotelu w Raszynie. Mimo dwukrotnego podejmowania śledztwa przez Prokuraturę Rejonową w Pruszkowie i ostatecznego prawomocnego umorzenia go, sprawę śmierci trzeba określić jako niewyjaśnioną. „Jako matka mam prawo wiedzieć, co się stało tego feralnego dnia. Marian Zagórny to nie tylko mój rodzony syn, ale też człowiek, który pomógł bardzo wielu ludziom. Śmierć syna wydaje się zagadkowa. Występują rozbieżności w zeznaniach świadków. Nie ma wyników badania toksykologicznego. Nie wyjaśniono, skąd na ciele Mariana ślady oparzeń. Proszę o przesłanie wypisu sekcji zwłok” napisała do prokuratury w zażaleniu na postanowienie o umorzeniu śledztwa z dnia 13 lipca 2016 roku mama zmarłego Stefania Zagórna. W odpowiedzi prokurator Izabela Jagnieża poinformowała: „W sprawie nie zlecono przeprowadzenie badań toksykologicznych, albowiem z treści protokołu sądowo – lekarskiego oględzin zwłok nie wynikała taka konieczność”. W postanowieniu o umorzeniu śledztwa czytamy „Nie ujawniono żadnych okoliczności wskazujących, że zgon Mariana Zagórnego nastąpił w wyniku przestępnego działania lub zaniechania osób trzecich”.
Miejscem śmierci była łazienka. Około godziny 1.15 ciało znajdujące się całkowicie pod powierzchnią gorącej wody, znalazł w wannie towarzyszący Zagórnemu Marcin Bustowski. Spuścił wodę i wezwał pomoc. Ratownik z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego zanotował: „Po wstępnym badaniu nie byłem w stanie stwierdzić przyczyny zgonu, jak również stwierdzić czy do zgonu mężczyzny mogły przyczynić się inne osoby. Na ciele denata widać było oparzenie pierwszego stopnia prawie całego ciała poza szyją i głową. Na miejsce zdarzenia wezwany został patrol policji”. Zwrócono uwagę na widoczne na zdjęciach dziwnie wykręcone ręce zmarłego. Czy taka pozycja kończyn górnych i rąk powstała przed, czy po nastąpieniu zgonu i czy mogła być wynikiem działania osób trzecich?
Śmierć nadal niewyjaśniona
Do zażalenia rodziny Zagórnych przychylił się sąd. Po ponownym podjęciu postępowania prokurator Izabela Jagnieża powołała biegłego. Dr n. med. Mieszko Olczak stwierdził ostre rozdęcie płuc (rozedmę wodną) i brak dowodów, aby zgon spowodowały przyczyny mechaniczne. Przyczyną zgonu Mariana Zagórnego było utonięcie. Dziwnym trafem tego dnia nie działał hotelowy monitoring. Pokój był otwarty, ale nikt nie widział nikogo wchodzącego do hotelu.
W opublikowanym w 2018 roku w „Farmerze” artykule „W śmierci Mariana Zagórnego nie można wykluczyć udziału osób trzecich” Marzena Pokora – Kalinowska wylicza sześć pytań sformułowanych przez sąd. Z odpowiedzi biegłego wynika, że Zagórny wcale nie musiał utopić się w wannie – opuścił ją po kąpieli. Podczas kąpieli ze znajomą rozmawiał przez 28 minut. Nie rozłączył rozmowy. Słyszała odgłosy wychodzenia z wanny, stukot kul na których poruszał się, stukot ceramiki, dźwięk wskazujący, że coś odłożył, wyciera się… Połączenie nagle zostało przerwane. Świadek nie słyszała przycisku wyłączania telefonu.
Zastawia mała dociekliwość prokuratury. Czy na pewno ujawniono wszystkie okoliczności, które ujawnić należało? Czy w ogóle ustalono przebieg wydarzeń z krytycznej nocy? Ciało zostało skremowane.
„W dalszym ciągu sprawa mojego brata jest niewyjaśniona. Marzę o chwili, kiedy poznam prawdę o Jego śmierci” napisała w piśmie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie siostra Mariana Zagórnego, Janina Urbaniak z Rybnicy.
Tekst Henryk Stobiecki. Archiwum Nowin Jeleniogórskich 2020 rok.
Fot. Archiwum domowe